Recenzja serialu

Chojrak - tchórzliwy pies (1999)
John Dilworth
Jerzy Dominik
Marty Grabstein
Fran Brill

Buga buga buga, czyli kto tu się niby boi?

Zanim Cartoon Network zalała fala japońskiego anime i amerykańskich seriali pokroju "Ben 10", istniały takie kultowe bajki, jak "Laboratorium Dextera", "Ed, Edd i Eddy" czy "Samuraj Jack". I
Zanim Cartoon Network zalała fala japońskiego anime i amerykańskich seriali pokroju "Ben 10", istniały takie kultowe bajki, jak "Laboratorium Dextera", "Ed, Edd i Eddy" czy "Samuraj Jack". I "Chojrak", który obok "Gęsiej skórki" był pierwszą namiastką horroru dla wielu dzieciaków.

Chojrak to sympatyczny różowy pies, który mieszka na farmie w Nigdzie, w Kansas wraz ze swoją panią Muriel oraz jej mężem Eustachym. Ich rodzinne miasteczko nawiedzają strzygi, upiory, duchy i potwory z którymi musi zmierzyć się nasz dzielny psiak.

Pomysł wyjściowy jest banalny, ale efekt końcowy - niesamowity. "Chojrak - tchórzliwy pies" to przede wszystkim horror na wesoło, twórcy często odwołują się w nim do klasyków gatunku np. "Egzorcysty" czy "Wilka", korzystają z wszelkiego rodzaju legend (m.in. nordyckich), miejsc owianych złą sławą (strefa 51, tajne budynki rządowe) i teorii spiskowych (eksperymenty na ludziach), a także wszystkiego, co w ludziach najgorsze (strach, nienawiść, zawiść). Wszystko to jednak byłoby niczym bez klimatu, jaki udało zbudować się twórcom. Grają oni na emocjach widza, stosując pokaźnych rodzajów arsenał grozy: umieszczają akcje odcinków nie tylko na farmie skąpanej w świetle księżyca, ale także w upiornym motelu maniakalnego Katza, na pokładzie łodzi podróżującej po Strasznej Rzece czy w przydrożnym barze prowadzonym przez "kanibali". Operują przy tym barwami oraz światłem tak, że budują klimat starych horrorów rodem z lat 70. - nieodgadniony i tajemniczy. W pewnym momencie następuje zwrot o 180 stopni. Potwór, który dopiero co miał pożreć naszego bohaterskiego psa, zaczyna toczyć z nim bitwę na owoce albo przysiada na kozetce, by opowiedzieć smutną historię swojego życia. To kolejny powód sukcesu Chojraka - humor. Nie wszystkim się spodoba, wielu wyda się infantylny, odpychający, a nawet obrzydliwy; pod tym względem bajka skierowana jest do starszej widowni (chociaż moje rodzeństwo - lat 5 - ogląda Chojraka z wypiekami na twarzy!). Humor w "Chojraku" to przede wszystkim groteska i parodia, twórcy sprytnie żonglują w nim schematami i stereotypami (zwłaszcza amerykańskimi) oraz odwołują się do kulturowego dorobku całego świata.

W późniejszych sezonach "Chojraka" twórcy poszli w stronę moralizatorstwa i starali się wpleść w przygody Chojraka jakieś przesłanie. Częściowo zabieg ten się udał (np. odc. "Chojrak w wielkim, cuchnącym mieście" przestrzegający przed ciemnymi stronami amerykańskiego snu) jednak w ten sposób serial stracił swój klimat. Odcinki przestały już straszyć, a Chojrak przeżywał w nich przygody niczym Indiana Jones. Moim zdaniem pomysł reżysera na moralizatorski ton nowych odcinków to średni pomysł.

Wisienką na torcie jest ścieżka dźwiękowa, w której nie usłyszymy jedynie wycia wilków czy bicia cmentarnych dzwonów. Soundtrack "Chojraka" to połączenie dosłownie wszystkich rodzajów muzyki. Peter Fernandez razem z ekipą stworzyli coś niebywałego, śmiem nawet twierdzić, że najlepszy soundtrack do serialu animowanego wszech czasów! Muzyka nie tylko podkreśla atmosferę grozy, ale także specyfikę miejsc, gdzie trafi Chojrak. Oprócz tego nie zabraknie w nim tanecznych kawałków country, motywów z chórem i orkiestrą symfoniczną czy też sprytnie przemyconych fragmentów oper i dramatów m.in.arii Carmen.

Powrót do przeszłości - tak można nazwać oglądanie "Chojraka - tchórzliwego psa", podróż ta jest sentymentalna, momentami straszna, momentami śmieszna, trochę abstrakcyjna, a na pewno nie nudna.
1 10
Moja ocena serialu:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones