Recenzja filmu

Człowiek z marmuru (1976)
Andrzej Wajda
Jerzy Radziwiłowicz
Krystyna Janda

Burzenie pomników, czyli o pewnym przodowniku pracy według pewnego projektu filmowego

"Ale ze statywu nie będziemy kręcić, dobra?! Tylko z ręki!". Te słowa wypowiada Agnieszka na początku filmu do swojego operatora Leonarda. Podkreślają one dokumentalny charakter jej filmu
"Ale ze statywu nie będziemy kręcić, dobra?! Tylko z ręki!". Te słowa wypowiada Agnieszka na początku filmu do swojego operatora Leonarda. Podkreślają one dokumentalny charakter jej filmu dyplomowego, podobnie jak ukryte kamery i mikrofony. Podkreślają również nieco quasidokumentalny charakter samego filmu Andrzeja Wajdy. Film przedstawia dwie historie. Studentka filmówki realizuje film dyplomowy. Na jego bohatera wybiera Mateusza Birkuta, murarza z Nowej Huty, który z szarego człowieka stał się bohaterem - przodownikiem pracy. Z czasem odkrywa szokujące informacje związane z robotnikiem. Na tyle szokujące, że pojawiają się trudności w zrealizowaniu projektu. "Człowiek z marmuru" to jeden z najlepszych polskich filmów w historii. Patrząc na inne obrazy tego okresu, film Wajdy jest nowatorski, wciągający, pozostaje w pamięci, wzbudza silne emocje w trakcie jego oglądania. Nie spodziewałem się, że tak świetne wrażenie wywrze na mnie muzyka. Zwracają uwagę zdjęcia oddające wspaniałą infrastrukturę socjalistycznej ojczyzny: wspaniałe zakłady przemysłowe - efektowny przelot śmigłowcem nad katowicką hutą, nowoczesność gdańskiej stoczni im. Lenina, wspaniałe miasta, drogi, bogate wnętrza willi i gmachów państwowych, naturalny i zadbany krajobraz turystyczny Zakopanego i końcowa, krótka scena w skromnym i nędznym mieszkaniu Agnieszki na prowincji. Do tego film jest bardzo ważny dla Polaków i nie tylko także z innych powodów. Abstrahując od wymowy politycznej i oceny filmu z tej perspektywy, zaznaczę, że Wajda (podobnie jak w "Kanale") idąc na pewne kompromisy zgrabnie przemyca krytykę systemu i kontrowersyjne wówczas kwestie. Wykorzystał tu zapewne sprytnie swoją pozycję jako wielkiego filmowca, przy tym twórcy takich, politycznie "czystych" dzieł jak "Lotna" czy "Popiół i diament". Wszystko to, jak i w "Kanale", jest z pozoru stonowane, jednak z całości filmu wynika dość klarowny pogląd, który w ZSRR z całą pewnością już nie przeszedłby. Swoją drogą scenariusz w pierwszej wersji pojawił się już prawie 17 lat przed premierą, w 1963 roku, a początkowo film mogli obejrzeć tylko nieliczni szczęśliwcy, w nielicznych kinach. Doskonała kreacja Krystyny Jandy. Jej debiutancki występ na dużym ekranie wypadł znakomicie. Zagrała żywiołowo, można powiedzieć, że przebojowo tworząc bardzo wyrazistą, interesującą i przede wszystkim przekonującą postać Agnieszki. Najwyższy poziom prezentuje też Jerzy Radziwiłowicz, zresztą swoją klasę potwierdzał jeszcze nie raz. Fabuła mówiąca o filmie dyplomowym przyszłej reżyserki (będąca przeplataniem dwóch płaszczyzn czasowych) ukazująca historię Birkuta i kręcenie dokumentu o nim czyni film bardzo realistycznym. Oddającym krajobraz życia w Polsce zarówno w latach siedemdziesiątych jak i pięćdziesiątych. Zderzenie tych czasów ma pokazać różnice jakie zaszły w socjalistycznej ojczyźnie. Ma pokazać jak zmieniło się życie na lepsze od wstydliwych lat powojennych, co władza przyznaje podkreślając naprawę błędów i wypaczeń (których i tak nie dałoby się ukryć): niesłuszne aresztowania, fikcyjne wybory, nierzetelne procesy, tortury śledcze. Jednak Wajda pokazuje w sprytny sposób, że w wielu kwestiach niewiele się zmieniło i pewne schematy pozostają identyczne. Mowa tu nie tylko o cenzurze nie pozwalającej na mówienie pewnych rzeczy. Widać skromne życie obywateli przez króciutką scenę fatalnych warunków mieszkania Agnieszki, tak samo złych jak w baraku w którym zamieszkał Birkut po wyrzuceniu go z mieszkania. W delikatny sposób może to sugerować, że piękna, pokazana w filmie infrastruktura to infrastruktura społeczna, wspólna, należąca do wszystkich. Do wszystkich, czyli do nikogo. Scena głosowania bez skreśleń też nie jest bez znaczenia, choć jest z lat pięćdziesiątych, wiadomym przecież było, że w czasach teraźniejszych, tj. latach siedemdziesiątych jest identycznie. Te informacje są jednak podane jako uboczne, na marginesie niejako. Tematem filmu jest historia młodej, ambitnej dziewczyny zaangażowanej w niesprawiedliwą historię Mateusza Birkuta. Jednak ta historia Birkuta przyćmiewa tą teoretycznie pierwszoplanową historię Agnieszki. A przesłanie niesprawiedliwości silniejszego systemu wobec słabszych jednostek, przesłanie które niosą obie te historie przyćmiewa samą, bardzo ciekawą notabene fabułę. Pozycja obowiązkowa.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones