Recenzja filmu

Dzikie historie (2014)
Damián Szifrón
Ricardo Darín
Oscar Martínez

Co nas drażni, co nas frustruje

Raz zasiane ziarno agresji wydaje owoce, które w końcu wylądują na naszym stole – przypomina argentyński reżyser Damian Szifrón. W "Relatos Salvajes" nie mówi wprawdzie nic nowego, ale jego
Sześć oddzielnych historii. Każda z tragicznym, nierzadko krwawym finałem. Atrakcji nie brakuje: podtruwanie, podduszanie, wysadzanie w powietrze, dźganie nożem, "zabawy" z potłuczonym szkłem, i tak dalej, w ten deseń. Podobno zemsta jest słodka. Czy aby na pewno?

Wnętrze samolotu. Dwoje pasażerów, modelka i krytyk muzyczny, wdaje się w pozornie niezobowiązującą konwersację. W pewnym momencie pada pytanie o gusta muzyczne. Modelka wymienia nazwisko: Gabriel Pasternak. Okazuje się, że krytyk nie ma najlepszego zdania o twórczości rzeczonego artysty, czego dał wyraz w niepochlebnej recenzji kilka lat wcześniej. "Czasem trzeba kogoś zniszczyć, by chronić uszy całej populacji" – przekonuje dziewczynę. Pogawędka prowadzi do zaskakującej puenty. 

Wraz z upływem akcji zanurzamy się coraz głębiej w oceanie ludzkich namiętności i słabości. Odwiedzamy posępny bar, jesteśmy świadkami zażartej walki między dwoma kierowcami, towarzyszymy bohaterowi w jego zmaganiach ze służbami drogowymi, w końcu – wielki finał – zostajemy zaproszeni na groteskowe wesele. Nowożeńcy zamiast z pompą celebrować swój wielki dzień, zaczynają wypominać sobie dawne przewinienia. A że obydwoje mają niepokorny charakter i żywiołowe temperamenty, przyjęcie przeradza się szybko w pole bitwy, na którym amunicją są wyzwiska, zaś artylerią – kawałki tortu weselnego.

Raz zasiane ziarno agresji wydaje owoce, które w końcu wylądują na naszym stole – przypomina argentyński reżyser Damian Szifrón. W "Relatos Salvajes" nie mówi wprawdzie nic nowego, ale jego ostrzeżenie, że w każdym z nas tkwi niebezpieczna bestia, która raz wypuszczona na wolność staje się żywiołem nie do okiełznania, brzmi czysto i głośno. Ustawiając swoich bohaterów przed krzywym zwierciadłem, reżyser chciał pokazać, jak absurdalne bywają nasze zachowania i niekontrolowane wybuchy agresji. Początki bywają przecież niepozorne, koniec to zwykle całkowita katastrofa. Szifrón w niekonwencjonalny, przerysowany i brutalny sposób pokazuje zasady działania tego mechanizmu. Przy okazji równoważy całość czarnym humorem. To nie przypadek, że producentem filmu jest Pedro AlmodovarSzifrón nauczył się od niego, jak humorem i absurdem równoważyć gorycz przesłania.

Bohaterowie "Wild Tales" motywują swoje działania troską o dobro ogółu. Są hipokrytami, ale przecież przed krzywym zwierciadłem Szifróna stoi przede wszystkim widz. Łatwo w tej tragikomicznej, karykaturalnej opowieści odnaleźć siebie – zwłaszcza że obraz jest wyrazem ogromnej frustracji wobec naszpikowanej absurdami rzeczywistości, od idiotycznych przepisów po nieuzasadnioną, komiczną wręcz nieżyczliwość bliźnich. Nieskrępowana wyobraźnia nakazuje bohaterom brać sprawy w swoje ręce i posuwać się do ostateczności. Wszystko po to, by widz mógł bezpiecznie przeżyć katharsis na sali kinowej. Potraktujcie to ostrzeżenie poważnie i nie próbujcie tego w domu. 
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Dzikie historie" to sześć niezwykłych opowieści o zwykłych ludziach, postawionych w skrajnie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones