Recenzja filmu

Non-Stop (2014)
Jaume Collet-Serra
Liam Neeson
Julianne Moore

Czy leci z nami Neeson?

Złośliwi zaczęli niedawno wypominać Liamowi Neesonowi, że ciągnie go na stare lata do kina akcji, w którym zresztą odnalazł swoją drugą młodość. Zarówno w dobrej "Uprowadzonej", jak i w znacznie
Złośliwi zaczęli niedawno wypominać Liamowi Neesonowi, że ciągnie go na stare lata do kina akcji, w którym zresztą odnalazł swoją drugą młodość. Zarówno w dobrej "Uprowadzonej", jak i w znacznie gorszym sequelu, wszechstronnie utalentowany Neeson wypadł wiarygodnie. W dodatku sam jego wygląd podziałał na jego korzyść, dokładając cegiełkę do wiarygodnego wizerunku chłodnego i zmęczonego życiem profesjonalisty. Po bliższym zapoznaniu się z plakatem "Non-Stop" widz domyśla się, jakiego gatunku może się spodziewać. Pewnymi punktami programu będą: akcja gnająca na złamanie karku, styrany Neeson wymiatający spluwą oraz wymiany ciosów na ograniczonej przestrzeni. I owszem, wymienione elementy jak najbardziej znajdą miejscówkę na pokładzie samolotu będącego centrum wydarzeń... jednak nie w klasie businessowej, na pierwszym planie. Większa część seansu to bowiem wciągający thriller, do tego ze stosunkowo stonowanym klimatem. Czy taki miszmasz nie pociągnie jednak filmu na dno?



Bill Marks (Liam Neeson) pracuje jako agent ochrony lotów. Mężczyzna nierzadko sięga do kieliszka, zapijając stresy związane z ciągłymi podróżami samolotem. Pewnego dnia, po rozgrzewającym drinku na uspokojenie skołatanych nerwów, agent wsiada na pokład, po raz kolejny licząc się z rutynowym dniem w pracy. Chwilę po wzbiciu się samolotu w przestworza Marks odczytuje na komórce niepokojącą wiadomość. Okazuje się, iż nieznany osobnik żąda transferu bagatela 150 mln dolarów na konto, grożąc zabijaniem kolejnych pasażerów w odstępie 20 minut. Niezłomny agent próbuje opanować sytuację, jednak stopniowo coraz bardziej wymyka się ona spod kontroli. Wkrótce Marks zostanie zdany jedynie na siebie, a każda osoba na pokładzie będzie potencjalnym terrorystą...

Reżyserem "Non-Stop" jest Jaume Collet-Serra, współpracujący wcześniej z Neesonem przy bardzo udanej "Tożsamości". Reżyser ciekawie żongluje sensacją oraz typowymi składnikami thrillera. Filmowy Marks stara się dociec prawdy, jednak sposób, w jaki manipuluje nim terrorysta, sprawia, iż mężczyzna powoli staje się wrogiem numer jeden dla pasażerów. Sam motyw porozumiewania się z szaleńcem został zrealizowany w interesujący sposób. Otóż na pokładzie panuje niemalże grobowa cisza, przerywana jedynie dzwonkami z komórki Billa, oznaczającymi otrzymanie kolejnych wiadomości. Żeby było jeszcze ciekawiej, treść SMS-ów ukazywana jest na początku poprzez wyświechtany rzut kamery na wyświetlacz, by potem obrazować kolejne komunikaty jako okienka wyskakujące wokół bohatera, niczym w filmie science fiction. Dodatkowo Collet-Serra zadbał o takie drobiazgi jak włączony słownik ortograficzny podpowiadający wyrazy w trakcie pisania czy na poły czytelne dymki w przypadku korzystania z aparatu z rozbitym ekranem.



Szkoda jedynie, że scenarzyści stojący za "Non-Stop" nie wykazali się równie dużym kunsztem. Ich produkcja ma bowiem dwa gryzące się wzajemnie oblicza. Z jednej strony klimatyczny początek z zaszczutym agentem gorączkowo poszukującym sprawcy wciąga widza w wir wydarzeń, zaś beznadziejność sytuacji Marksa idealnie odzwierciedlana jest przez jego desperację. Z drugiej, sporo motywów jest mocno naciąganych. Niektóre rozwiązania fabularne trzeba przyjąć za dobrą monetę podbudowującą napięcie, bez zbytniego zagłębiania się w (bez)sensowność działań protagonisty. Jako wisienkę na torcie widz obeznany w twistach fabularnych otrzyma mały prztyczek w nos, kiedy to zaaferowany Marks wyłoży łopatologicznie swą teorię dotyczącą głównego winowajcy (która właściwie mogłaby stanowić finalny zwrot), jednak szybko zostanie ona skutecznie obalona. Inna sprawa, iż obalona w głupio-ckliwy sposób, ale cóż, nie można mieć wszystkiego.

Jak już wspomniałem, dla fanów "Uprowadzonej" znajdzie się w "Non-Stop" ździebko akcji, ale nie ma co nastawiać się na zbyt wiele. Co kilka razy niestrudzony Marks zmaga się z wrogimi pasażerami, ale sceny te można zliczyć na palcach jednej ręki, w porywach dwóch... i bardzo dobrze. To właśnie konwencja trzymającego w napięciu thrillera przykuwa widza do kinowego fotela, zaś karkołomne (dosłownie...) pojedynki stanowią jedynie ciekawe urozmaicenie.

Oglądając Neesona w kolejnej roli podłamanego twardziela o zabójczych umiejętnościach, można dojść do wniosku, że taki image pasuje aktorowi jak ulał. Dynamiczne ujęcia zmieniające się niczym w kalejdoskopie udanie tuszują jego niedostatki fizyczne w starciach wręcz (wszak ponad sześć "dyszek" na karku to nie pies), zaś budzący respekt wzrost do spółki ze zmęczonym obliczem i lekkim zarostem nadają postaciom wykreowanym przez Neesona odpowiedniego rysu. W dodatku w scenach bardziej dramatycznych, typu apelowanie do pasażerów o pomoc, udziela się pokaźne doświadczenie aktorskie starego ekranowego wygi. Wiem jedno: z szorstkim niczym pumeks Neesonem na pokładzie nie straszny byłby mi żaden terrorysta. Kolejny plusik dla filmu.



W "Non-Stop" ubolewać można nad dwiema rzeczami. Po pierwsze, kampania promocyjna filmu wpuszcza widzów w maliny, obiecując pędzącą akcję. Zgadza się, scena z plakatu ukazująca bohatera lecącego z gnatem wyciągniętym przed siebie w zmagającym się z dekompresją samolocie występuje, jednak bynajmniej nie stanowi ona o charakterze produkcji, Dość powiedzieć, że jest to jeden z nielicznych momentów, gdy ktoś używa na pokładzie broni palnej, do tego wspomniana sekwencja przyprawiona została efektownym (choć kiczowatym) zwolnieniem czasu. Po drugie, niedorzeczności i niedociągnięcia scenariusza dają się we znaki, jednak dzięki wciągającemu rozwojowi wypadków można przymknąć na nie oko.

Summa summarum, oczekiwałem kina na modłę "'Uprowadzonej' w samolocie", otrzymałem zaś obraz a la "Tożsamość"... również umiejscowiony w przestworzach. Klaustrofobiczna atmosfera zamkniętej maszyny prującej w powietrzu z zawrotną prędkością to niemalże zawsze filmowy strzał w dziesiątkę, zaś tytuły takie jak "Krytyczna decyzja", "Pasażer 57" (stare,dobre klasyki) czy niezły "Plan lotu" mają nowego kolegę. Może nieco gorszego, niemniej mającego swoje atuty. Warto, pomimo naciąganego chwilami skryptu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Śledząc premiery kolejnych filmów, w których gra Liam Neeson, można zauważyć, że od pewnego czasu... czytaj więcej
"Non-stop" to kolejna produkcja na temat amerykańskiej obsesji zagrożenia atakami terrorystycznymi. W... czytaj więcej
Spośród sensacyjnych (nie kryminałów!) filmów wyłuskana nieco brudna perełka. Być może dlatego że po... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones