Recenzja filmu

Udław się (2008)
Clark Gregg
Sam Rockwell
Anjelica Huston

Dławiąc się życiem

Czarny humor, bluźnierstwo, prowokacja i anarchiczne szyderstwo przenikają film Clarka Gregga. Nie jest to jednak tak niegrzeczne i obrazoburcze dzieło, jak mogłoby się na pozór wydawać.
Życiem nadzwyczaj łatwo jest się zadławić, co wywołuje natychmiastowy odruch wymiotny. Nic dziwnego, że z chęcią ucieka się od niego, rzucając się w wir konsumpcji, gdzie seks może być takim samym towarem jak każdy inny. Jego wyjątkowość polega wyłącznie na tym, że daje krótkotrwałą ułudę spełnienia i błogiej nicości. W takim uprzedmiotowionym świecie, ażeby uzyskać odrobinę ciepła, trzeba dławić się po knajpach, oszukując przypadkowe osoby. Jedyna osoba, która z definicji nas kocha, nie dość, że powoli umiera, to jeszcze w wyniku demencji nie jest w stanie przypomnieć sobie imienia swojego syna, a tym bardziej wyjawić, kto był jego prawdziwym ojcem. Tak właśnie wygląda świat Victora Manciniego, uzależnionego od seksu naciągacza, którego praca polega na całkowicie bezsensownym paradowaniu w strojach kolonialnych, po całkowicie wyprutej z głębszych uczuć planecie. Czarny humor, bluźnierstwo, prowokacja i anarchiczne szyderstwo przenikają film Clarka Gregga. Nie jest to jednak tak niegrzeczne i obrazoburcze dzieło, jak mogłoby się na pozór wydawać. Wszystko, co niepokojące i nihilistyczne, zostaje zamknięte w ramach poczciwej historii o miłości, która przywraca ład i porządek. Miłość w świecie, w którym każdy dławi się natychmiastową konsumpcją seksu i złudzeniem nirwany, jaką daję orgazm, jest cudem. Cuda, jak wiadomo, się zdarzają i aby odczuć ich zbawczą moc lub móc je czynić, nie trzeba być koniecznie półklonem Jezusa. Oglądając "Udław się", przychodzi na myśl ekranizacja skandalizujących "Cząstek elementarnych" Houellebecqa. Subwersywne ostrze powieści Palahniuka zostaje tu, podobnie jak w filmie Röhlera, mocno przytępione. I choć film wydaje się niegrzeczny, to w gruncie rzeczy jest nadzwyczaj uroczy. Duża w tym zasługa głównego bohatera (świetny Sam Rockwell), który choć jest totalnie przegrany i żałosny, natychmiast budzi naszą sympatię. Cokolwiek by robił i jak nisko się staczała, kibicuje się mu, nawet kiedy wraz z przyjacielem układa bezsensowną budowlę z kamieni. W końcu większość działań w życiu w gruncie rzeczy pozbawiona jest większego sensu. "Udław się" nie jest filmową petardą tej klasy co "Podziemny krąg" (także adaptacja Palahniuka). Brak mu rozmachu, wizji i konsekwencji. Nie zmienia to jednak faktu, że ogląda się go z prawdziwą przyjemnością. I jest to zarówno zasługa aktorów (Rockwell, Huston, MacDonald, Henke), świetnych dialogów, jak i umiejętnego balansowanie między czarną komedią a melodramatem. Inaczej mówiąc, przyjemna i inteligentna, momentami mocno niegrzeczna odmiana od hollywoodzkiego lukru serwowanego nam przez cynicznych cukierników z fabryki snów.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na początek, krótko, dla tych, których los połączył z genialną książką Chucka Palahniuka pt. "Choke":... czytaj więcej
Nie wiem, jak to możliwe, że „Udław się”, film o uzależnieniu od seksu i kunszcie uprawiania go, o żywym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones