Marcin to playboy, kłamczuch, który w pewnym momencie traci bardzo dobrą posadę w banku, a co się z tym wiąże, pojawiają się problemy finansowe. Również jego dawne "przyjaciółki" (33 !) nie
Marcin to playboy, kłamczuch, który w pewnym momencie traci bardzo dobrą posadę w banku, a co się z tym wiąże, pojawiają się problemy finansowe. Również jego dawne "przyjaciółki" (33 !) nie są skore do pomocy i odpłacają mu pięknym za nadobne. Jest jedno wyjście z tej jakże patowej sytuacji: narzeczona. Tylko jak Marcin ma ją znaleźć? Z drugiej strony - Ania młoda, nieśmiała studentka architektury ogrodów. Pracuje u Marcina jako dozorczyni, ogrodniczka. Podkochuje się w nim, a mężczyzna poszukuje na gwałt "narzeczonej"... Film jest na prawdę dobry. I śmieszny. Choć fabuła jest taka sama jak zawsze: Kopciuszek chce znaleźć księcia z bajki, książę z bajki jest w pobliżu, ale ma okropny charakter, małe podstępy i przeszkody i... mamy komedię romantyczną! Uważam, że "Nie kłam, kochanie" jest najlepszym kawałkiem z serii Łepkowskiej. "Nigdy w życiu" ciekawe, ale nie zbyt śmieszne (w końcu mówimy o dorosłych), "Tylko mnie kochaj" nudne jak flaki z olejem, Maciej Zakościelny mało interesujący, Agnieszka Grochowska za poważna. A tutaj mamy coś lepszego. Podobał mi się Piotr Adamczyk. Był bardzo dobry i spokojnie może uznać udział w tym filmie za udany. Musiał się czegoś złapać, nie można być cały czas papieżem. Jednak oczywiście są lepsze metody zerwania z wizerunkiem świętego. Marta Żmuda raz jest jak zdziwiona raz olśniona. Trochę mi nie pasuje do roli Kopciuszka. Magda Schejbal jako przyjaciółka głównej bohaterki wypada nieźle, o wiele lepiej niż Karolak, który chyba nie wie, co robi. Beata Tyszkiewicz zagrała Beatę Tyszkiewicz, która wraz z Grażyną Szapołowską stworzyły interesujący duet. Tak serio, to aktorzy są dodatkiem do filmu. Najważniejsza jest scenografia. Film to wymarzona reklama dla Krakowa: dorożki, Sukiennice, uliczki miasta. I kończąc w tej pięknej scenerii, film jest dobry, najlepszy na wieczór ze znajomymi. "Nie kłam, kochanie" to kolejny film sezonowy. Więc nie płaczcie po zakończonym seansie. Za rok będziemy mieli powtórkę z rozrywki. A z kina najszybsza droga do telewizji.