Recenzja filmu

To przychodzi po zmroku (2017)
Trey Edward Shults
Joel Edgerton
Christopher Abbott

Dokąd zaprowadzi nas strach?

"To" przychodzi po zmroku. "To" nadchodzi niespodziewanie. "To" jest czymś nad czym nie możesz zapanować. Nikt nie wie, czym jest "to", ale jest szalenie skuteczne. Zdziesiątkowało nasz świat.
"To" przychodzi po zmroku. "To" nadchodzi niespodziewanie. "To" jest czymś nad czym nie możesz zapanować. Nikt nie wie, czym jest "to", ale jest szalenie skuteczne. Zdziesiątkowało nasz świat. Zmusiło nas do ukrycia się. Wpędziło w paniczny strach. "To" obudziło w nas najniższe instynkty.

Akcja filmu przedstawia apokalipsę. Ludzie zostali zaatakowani przez nieznaną chorobę. Niewiadomą pozostaje droga infekcji. Pierwsze objawy pojwiają się już po 24 godz. Ludzie szukają bezpiecznych miejsc, gdzie jest najmniejsze prawdopodobieństwo zachorowania. Gdzieś w głębi lasu, w drewnianej chacie przed światem ukrywa się rodzina. Odseparowali się od świata. Jednak co się stanie, kiedy świat się o nich upomni? 


"To przychodzi po zmroku" to ciekawy eksperyment z gatunkiem. Mamy powolnie spacerującą kamerę, która przemierza ciemności korytarzy domu. Budowane jest coraz większe napięcie. Nie wiemy dokładnie co powoduje wirus, co dzieje się z zakażonym. Nie dowiadujemy się również jak dużo jest ofiar tej choroby. Reżyser celowo dawkuje nam informacje na temat otaczającego świata, aby zaczęła pracować nasza wyobraźnia. Bardziej niż przedstawione na ekranie sceny boimy się obrazów z naszej głowy. Film nie ma też charakterystycznych dla tego gatunku jump scare'ów. Tutaj horror budowany jest na mrokach ludzkiej psychiki. Obraz przedstawia, jak wygląda przetrwanie ponad wszystko. To studium nad tym, co jest w stanie zrobić człowiek, aby ocalić siebie i bliskich. Film w pewien sposób konfrontuje się też tu z "Funny games" Hanekego. Jednak w tej wersji agresorami stają się gospodarze dbający o swoje domowe ognisko. Jedna scena w filmie mocno zaczerpnięta jest z tego właśnie filmu. W końcu oba filmy są próbą zrozumienia przemocy i jak wpływa ona na ludzi. Sokole oko kinomana z pewnością zauważy te subtelne nawiązania.



Coraz chętniej twórcy starają się na nowo definiować horrory we współczesnej kinematografii. Odchodzą od pokazywania potworów, zombii czy innych okropieństw. Coraz rzadziej widujemy też tzw. wyskakujące trupy z szafy. Nowoczesne horrory zagłębiają się teraz w mroczne zakamarki ludzkiego umysłu i duszy. Dla widzów przyzwyczajonych do utartych schematów ta zmiana może być trudna do zaakceptowania. Zamiast strachu dostajemy w końcu nieustające uczucie niepokoju.

Dlatego też jeśli ktoś chce iść się bać, to odradzam seans. Moim zdaniem film powinien zostać zakwalifikowany jako thriller albo powinien powstać nowy gatunek filmowy, w którym mieścić będą się takie właśnie produkcje. Większość widzów na moim seansie była zawiedziona filmem. Marketing oraz sam gatunek sugerował im, że otrzymają inny wachlarz emocji. Z pewnością dlatego duża część widzów oceni go nisko, gdyż nie spełni on ich oczekiwań względem horroru. Jeśli chcecie wybrać się na trzymający w napięciu psychologiczny thriller, to gorąco polecam. Zainteresowanych horrorem odradzam seans, gdyż nie znajdą oni tu tego, co kochają najbardziej.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie wierzcie zapowiedziom - "To przychodzi po zmroku" nie jest typowym straszakiem, do jakich przez... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones