Recenzja filmu

S. Darko (2009)
Chris Fisher
Daveigh Chase
Briana Evigan

Donnie Darko po raz drugi

Po ogromnym sukcesie jednego z najciekawszych filmów ostatnich lat, "Donnie'ego Darko", początkujący reżyser Chris Fisher poczuł smak łatwych pieniędzy i przy współpracy ze scenarzystą Nathanem
Po ogromnym sukcesie jednego z najciekawszych filmów ostatnich lat, "Donnie'ego Darko", początkujący reżyser Chris Fisher poczuł smak łatwych pieniędzy i przy współpracy ze scenarzystą Nathanem Atkinsem stworzył nieudaną kontynuację genialnego, psychologicznego obrazu. Dlaczego nieudaną? Odpowiedź jest prosta - z poprzednika przechwycono wspaniały pomysł, zmieniono bohaterów i powstał film prawie idealny pod względem fabularnym, znacznie jednak różniący się oceną odbiorców. Kiedy w "Donniem Darko" pachniało świeżością i nowatorstwem, w "S. Darko" mamy absolutny brak tych walorów. Wiele motywów zostało powielonych z części pierwszej, przez co cała produkcja robi wrażenie wtórnej i całkowicie pozbawionej klimatu. Choć reżyser przedstawił historię bohaterki z innej perspektywy, to wcale nie oznacza to, że mamy do czynienia z czymś "nowym". Motyw końca świata z pierwowzoru tutaj został przerobiony, w ten sposób, że zamiast czterech tygodni na rozwiązanie akcji czekamy tylko cztery dni. Podczas gdy w pierwszej części wydarzenia mogliśmy sobie interpretować na własny sposób, w "S. Darko" wszystko jest podane na tacy, a zakończenie przewidywalne. "S. Darko" to po prostu powtórka z rozrywki, która nawet tym, którzy nie zapoznali się z pierwszą częścią, nie wniesie do życia nic nowego. Ciężko dopatrzeć się w nim jakichkolwiek atutów. Nawet sam fakt, że fabuła jest zbliżona do poprzednika, nie ratuje go. Twórcy w zamian zaserwowali nam dawkę grozy, niczym z japońskiego horroru. Muzyka również nie zachwyca, brzmienia niczym z amerykańskich komedii potęgują beznadziejny klimat. Przejdźmy do obsady. W rolę głównej bohaterki, wcieliła się Daveigh Chase, która ukazała nam się już w pierwszej części jako sympatyczna mała Samantha. W "S. Darko" gra tę samą dziewczynkę i jakby na złość zawiodła. Jej styl grania przypomina nam raczej styl Lindsay Lohan, więc można by rzecz, że oddanie dla roli było znikome. Jej partnerka z planu, która bardziej przypadła mi do gustu, Briana Evigan, przykryła w miarę możliwości amatorstwo reszty aktorów. W "Donnie Darko" aż tryskało talentami młodocianych aktorów, Jake Gyllenhaala czy Jeny Malone, w kontynuacji wszystko zostało zrobione za małe pieniądze, a z nadzieją na wielki sukces. Podsumowując, "S. Darko" to przykład kolejnego taniego, amerykańskiego gniota, żerującego na uznanym poprzedniku. Sytuację taką oglądaliśmy już nie raz, jak choćby w "Efekcie motyla" czy "Dzikich żądzach". Stanowczo odradzam więc ten film, głównie dlatego, by nie przyćmić sobie pamięci po genialnym obrazie Richarda Kelly'ego, który niewątpliwie każdemu z nas ukazał świat z innej perspektywy i skłonił do głębszych przemyśleń. Na tej części proponuję więc zakończyć przygodę z tym filmem, a tym ciekawskim mówię - "Uprzedzałem!".
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dorównać klasyce, takie zadanie miał Chris Fisher, który podjął się wyreżyserowania kontynuacji kultowego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones