Recenzja filmu

Zawsze tylko ty (2009)
Richard Loncraine
Renée Zellweger
Kevin Bacon

Dorastanie na skróty

Wbrew pozorom (i plakatowi) nie jest to kolejna przesłodzona komedia romantyczna z  Renée Zellweger. Film Richarda Loncraine'a można w moim odczuciu postawić śmiało koło klasyków takich jak
Wbrew pozorom (i plakatowi) nie jest to kolejna przesłodzona komedia romantyczna z  Renée Zellweger. Film Richarda Loncraine'a można w moim odczuciu postawić śmiało koło klasyków takich jak "Chłopięcy świat" czy "Co gryzie Gilberta Grape'a".

Renée Zellweger rozmyta filtrem Photoshopa i krążące wokół niej cukierkowe serduszka - takim obrazkiem dystrybutor reklamował w Polsce film Loncraine'a sugerując, że mamy do czynienia ze słodką, urokliwą, ale też mało lotną komedyjką w stylu "Do diabła z miłością". Nic bardziej mylnego. "Zawsze tylko ty" ma w sobie wiele z komedii, ale jest to śmiech ironiczny, niejednokrotnie gorzki, a nawet śmiech przez łzy.


Głównym bohaterem i narratorem opowieści jest George (świetny Logan Lerman), rezolutny nastolatek dorastający w nietypowej atmosferze, głównie dzięki ojcu, popularnemu muzykowi Danowi (Kevin Bacon). Świat George'a staje na głowie, gdy jego matka Anne (Zellweger), zmęczona nieustannymi zdradami ze strony męża, postanawia od niego odejść. Wraz z Georgem i jego zniewieściałym, marzącym o aktorstwie bratem (Mark Rendall) wyrusza w podróż po Stanach, by znaleźć swoim synom nowego ojca.


Poszukiwania idealnego męża nie idą zgodnie z planem i wkrótce okazuje się, że George i jego brat muszą nadspodziewanie szybko dorosnąć. Dojrzewanie młodego intelektualisty wiąże się niestety z ogromem rozczarowań. George powoli odkrywa, że to, co sądził o swoich rodzicach, jest dziecięcym idealizowaniem ich, a zarówno Anne, jak i Dan są po prostu ludźmi, z mnóstwem wad, popełniającymi błędy, nieodpowiedzialnymi, często nie do końca uczciwymi, a już na pewno nie idealnymi.


"Zawsze tylko ty" łączy elementy tragikomedii z tematyką coming of age i kinem drogi. Śledząc losy bohaterów, czujemy się trochę jak na karuzeli emocji, z szalonego śmiechu wpadając w przerażenie albo w głęboki smutek. W pełni obrazuje to emocjonalny chaos, w którym musi dorastać George. Niesłychaną zaletą filmu jest jego specyficzna atmosfera, przypominająca wspomniany już "Chłopięcy świat" czy "Szalone nożyczki". Oglądając tę produkcję, byłam przekonana, że powstała ona na podstawie książki. Żałuję, że prawdziwy George (bo istnieje, nazywa się George Hamilton i jest aktorem) nie napisał autobiografii. Jeśli byłaby tak samo udana jak film, przeczytałabym ją z przyjemnością.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W życiu kinomana nierzadkie są momenty, gdy ten sam film wywołuje jednocześnie sprzeczne odczucia. Czasem... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones