Recenzja filmu

Szepczący w ciemności (2011)
Sean Branney
Matt Foyer
Barry Lynch

Dreszcz starego kina

"Szepczący w ciemności" okazał się jedną z ciekawszych interpretacji prozy Lovecrafta, z jaką miałem w ostatnich latach do czynienia.
"Szepczący w ciemności" opiera się na genialnym w swej prostocie pomyśle, by kultowe opowiadanie H.P. Lovecrafta zaprezentować tak, jakby zostało nakręcone jakieś 70 lat temu. Dzięki temu udało się reżyserowi zachować ducha i klimat literackiego pierwowzoru przy skromnym budżecie i ograniczonych możliwościach technicznych.

Bohaterem filmu jest profesor niewielkiego uniwersytetu specjalizujący się w folklorze amerykańskim. Z pasją studiuje historie o przedziwnych stworach zamieszkujących chociażby dzikie rejony Vermontu. Jednak czynił to z bezpiecznego miejsca, jakim jest jego uniwersytecki gabinet. Wkrótce to się zmieni i profesor wyruszy na spotkanie z mitycznymi stworami, których istnienie podawał w wątpliwość.

Jeśli należycie do tych pechowców, którzy nie znają jeszcze prozy Lovecrafta, możecie potraktować film Seana Branneya jako całkiem pasjonujący horror. Jednak tak naprawdę nie o fabułę tu chodzi, a o formę. "Szepczący w ciemności" zręcznie imituje stare kino. Pomijam już czarno-biały obraz, bo to jest "oczywista oczywistość". Warto jednak zwrócić uwagę na teatralność gry aktorskiej, specyfikę intonacji i melodyki głosów oraz nadekspresyjne, choć statyczne kompozycje kadrów.

Niestety "Szepczący w ciemności" nie są idealną kopią. Różnice widać najlepiej w scenach plenerowych, które u Branneya są w większości naturalne, podczas gdy w produkcjach sprzed lat całość kręcona byłaby w studiu. Momentami reżyser z operatorem pozwalali sobie też na pracę kamery nienaturalną dla starego kina. O wiele lepiej twórcy sprawdzali się w scenach w pomieszczeniach. Dobrze też oddano sztuczność deszczowych sekwencji.

"Szepczący w ciemności" to przede wszystkim interesująca zabawa formą. Jednak reżyser nie zapomniał, że ma do opowiedzenia konkretną historię. Stąd jego eksperymenty nie są tylko próbą pobawienia się materią filmową, ale też służą bardzo konkretnemu celowi: wzmocnieniu klimatu opowieści. I trzeba przyznać, że udało się to znakomicie. Dzięki temu "Szepczący w ciemności" okazał się jedną z ciekawszych interpretacji prozy Lovecrafta, z jaką miałem w ostatnich latach do czynienia.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Howard Phillips Lovecraft nigdy nie miał wielkiego szczęścia do filmowców. Z pewnością wynika to z faktu,... czytaj więcej
W 2005 na rynku zawitał "Zew Cthulhu", wystylizowana na obraz epoki kina niemego adaptacja opowiadania... czytaj więcej
Myślę, że nie da się ukryć, iż twórczość H. P. Lovecrafta przeżywa właśnie swój renesans. Jak grzyby po... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones