Recenzja wyd. DVD filmu

Czy zabiłbyś dziecko? (1976)
Narciso Ibáñez Serrador
Lewis Fiander
Prunella Ransome

Dzieci są złe

"Dzieci nie są złośliwe. Dzieci są złe." Freud Kto jeszcze nie wierzy w tę złotą myśl twórcy psychoanalizy i tkwi w naiwnym przekonaniu o niewinności milusińskich, powinien obejrzeć film
"Dzieci nie są złośliwe. Dzieci są złe." Freud Kto jeszcze nie wierzy w tę złotą myśl twórcy psychoanalizy i tkwi w naiwnym przekonaniu o niewinności milusińskich, powinien obejrzeć film Serradora - "Czy zabiłbyś dziecko?" Chyba każdy z nas był nieraz świadkiem takiej oto sceny: mała dziewczynka w piaskownicy sypie piaskiem w oczy koleżance, bo ta bez pytania wyrwała jej ulubiony czerwony kubełek, chłopiec spycha z huśtawki słabszego kolegę w okularach, bo znudziło mu się czekanie na swoją kolej, pacholę idące za rączkę z rodzicem głośno krzyczy na widok niepełnosprawnego: "O, facet bez nogi! Facet bez nogi!". Co wtedy robią dorośli? Strofują, tłumaczą, że tak nieładnie, że nie wolno, że to sprawia innym przykrość. Przedszkole, podstawówka, gimnazjum - to prawdziwy survival dla wrażliwych: wyzwiska, kpiny, złośliwe żarty, coraz częstsze akty przemocy fizycznej i psychicznej - to jest rzeczywistość młodego człowieka, z którą musi się uporać. Prawa dziecka miały chronić tych najbardziej bezbronnych, ale dały też tym samym bezbronnym istotom immunitet, jakiego pozazdrościć mógłby niejeden poseł. Nie wolno dać dziecku klapsa, bo to katowanie, nie wolno na nie nakrzyczeć, bo to agresja słowna. Czy to znaczy, że kiedyś znajdziemy się w podobnej sytuacji co bohaterowie "Who can kill a child?"? Czy pojęcie dziecięcej niewinności jest dziś już tylko mitem wymagającym zweryfikowania? Film otwierają archiwalne zdjęcia z obozów koncentracyjnych, wojen i konfliktów zbrojnych. Głos narratora zza wstrząsających kadrów sucho wymienia krzywdy, jakie spotkały i nadal spotykają miliony dzieci z winy dorosłych: śmierć, głód, kalectwo, choroby. Podaje zatrważające liczby, a widok wielkich, ciemnych oczu wyzierających z martwej czaszki zagłodzonego dziecka, potrafi wbić w fotel silniej niż najwymyślniejszy scenariusz filmu grozy. Zdjęcia przerywane są muzycznym motywem, powtarzającym się, jak refren wesołym, beztroskim, dziecięcym śpiewem, co tylko potęguje nieprzyjemne doznania. Chwilę później przenosimy się na słoneczną hiszpańską plażę, gdzie dla odmiany dobrze odżywione i wolne od trosk maluchy bawią się na piasku pod czujnym okiem rodziców. Sielanka nie trwa jednak długo. Na brzeg wyrzucone zostają zwłoki młodej kobiety. Sanitariusze w karetce są wstrząśnięci widokiem ran kłutych na brzuchu i udach ofiary. Kto mógł dopuścić się tak makabrycznej i brutalnej zbrodni? Tymczasem nasi bohaterowie - młode atrakcyjne małżeństwo - ona eteryczna blondynka w zaawansowanej ciąży, on przystojny, pewny siebie lekarz - biorą udział w ulicznej fieście. Weseli przebierańcy wprawiają ich w równie dobry humor, co widok gromady dzieci grających w piniatę (dzieci i piniata u Serradora tworzą wręcz formę symboliczną). Miasteczko przeżywa oblężenie turystów, ludzie tańczą, bawią się i piją, w uroczych kawiarenkach i hotelach brakuje miejsc, Tomowi i Evelyn ledwo udaje się znaleźć wolny pokój na jedną noc, w którym przed snem rozprawiają o "Słodkim życiu" Felliniego i planują wyjazd na małą, cichą wysepkę - Almanzorę. Almanzora rzeczywiście okazuje się bardzo cichym miejscem. Zbyt cichym. Już na samym początku, gdy tylko Tom i Evelyn wysiadają z wynajętej łodzi, witają ich nieufne spojrzenia dzieciaków bawiących się na brzegu. Ale dzieci będzie znacznie więcej, a dorosłych ani śladu… Nastrojowe, spokojne, wręcz momentami statyczne zdjęcia doskonale odmalowują senną hiszpańską mieścinę, gdzie domy są białe, mężczyźni trudnią się rybołówstwem, a kobiety ubierają na czarno. Jednak gdzie się podziali ci wszyscy mężczyźni i ich kobiety? To pytanie zaczyna pomału dręczyć naszych bohaterów, lecz dzieci ukryte w zakamarkach domów i ulic bawią się wesoło, jak gdyby nigdy nic… Groza jest wszechobecna, gęstnieje z każdą sekundą, ściska za gardło, tak że gdy na oczach Toma i Evelyn mała dziewczynka katuje na śmierć niepełnosprawnego staruszka, jest to nie tylko wstrząsający, nie mieszczący się w głowie fakt, ale i makabryczna odpowiedź na pytanie o los dorosłych mieszkańców Almanzory, wyspy, z której niełatwo będzie się wydostać… Scenariusz jest bezbłędny. W filmie każda najkrótsza rozmowa i każdy kadr mają ukryty sens, który stopniowo odsłania się nieświadomemu widzowi a anielskie, śliczne, roześmiane twarzyczki dziewcząt i chłopców są straszniejsze od bestii wychodzącej z morza w Apokalipsie Świętego Jana. Film jest przy tym zaskakująco oszczędny, nie zostaniemy zalani hektolitrami krwi, moje doznania momentami były wręcz plastyczne - nagie ciało martwej młodej kobiety rozbierane przez małych chłopców w starym kościele było jak lekki, pełen wdzięku obraz na płótnie, ale i zarazem okrutny żart z piety. Jedyne zastrzeżenia, jakie mam, to niewystarczające, moim zdaniem, wytłumaczenie zajść na Almanzorze, a także początek filmu, o którym wspomniałam. Nie jestem pewna, czy to ze strony Serradora uczciwe - ilustrować makabrycznymi historycznymi faktami, bądź co bądź, zmyśloną historię. Nie wpływa to jednak na końcową ocenę filmu, który polecam każdemu miłośnikowi zarazem klimatycznego i mrożącego krew w żyłach kina grozy.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czasami warto poszukać w kinie głębiej, odciąć się od tego, co powszechne i zgłębić nieznane. Nie tylko... czytaj więcej
Otwierające film archiwalne sekwencje z wojen, które podkreślają, że największymi ich ofiarami, koniec... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones