Recenzja filmu

Excalibur (1981)
John Boorman
Nigel Terry
Helen Mirren

Excalibur

Film Johna Boormana, jednego z najwybitniejszych twórców filmowych naszych czasów, oparty jest na wiecznie żywych, stanowiących kanwę niejednego filmu, legendach arturiańskich. Tytułowy
Film Johna Boormana, jednego z najwybitniejszych twórców filmowych naszych czasów, oparty jest na wiecznie żywych, stanowiących kanwę niejednego filmu, legendach arturiańskich. Tytułowy "Excalibur" to miecz, którego posiadaczem może być król sprawiedliwy, waleczny i prawy. Takim królem jest właśnie Artur, który, obejmując rządy w młodym wieku, doprowadza kraj do rozkwitu. Rządzi sprawiedliwie przy pomocy Rycerzy Okrągłego Stołu, czarodzieja Merlina, a także przy wsparciu swej żony, królowej Ginewry. Gdy kraj na skutek zdrady żony i przyjaciela oraz czarów zawistnej Morgany popada w ruinę, Rycerze króla wyruszają na poszukiwanie Świętego Graala - kielicha, do którego spływała krew Chrystusa. John Boorman zrealizował film niezwykły, mroczny, a jednocześnie ujmujący swoją poetyką. Boorman najwidoczniej chciał jak najlepiej oddać nastrój legendy o królu Arturze, ale w taki sposób, w jaki ją sam pojmował i odbierał. Nastrój filmu świetnie podkreśla muzyka Ryszarda Wagnera oraz doskonałe, momentami znakomite, zdjęcia w wykonaniu Alexa Thomsona. Widzom prawdopodobnie na długo w pamięci pozostaną sceny typu galopada króla Artura i jego Rycerzy poprzez kwitnący sad, czy też powrotu miecza Excalibura do rąk Pani Jeziora. Ozdobą filmu jest też gra aktorów, szczególnie Nicola Williamsona w roli Merlina. Williamson podszedł do tej roli, można powiedzieć "z lekkim przymrużeniem oka". Z jednej strony Merlin w jego wykonaniu jest potężnym czarodziejem, z drugiej zaś ma wiele ludzkich słabostek, wobec których nawet jego czary pozostają bezsilne. Inna rzecz, że może przez to on sam lepiej rozumie ludzkie przywary, takie jak pożądanie czy pragnienie władzy za wszelką cenę (nawet zdrady). Ale film jest także pochwałą prawości, wierności, przyjaźni i przywiązania. Pokazuje też, że ważną ludzką cechą, którą powinni posiadać także królowie, jest umiejętność wybaczania. Niektóre opinie o filmie mówią, że jest on przesiąknięty erotyzmem. Cóż, erotyzm jest rzeczywiście obecny w dziele Boormana, ale moim zdaniem jest on tylko elementem dodatkowym, pomagającym oddać specyficzny nastrój filmu, pomaga zrozumieć zachowania niektórych jego bohaterów, uczłowieczyć niejako motywy ich działania. Moim zdaniem film Boormana trudno nazwać filmem historycznym. Legendy arturiańskie są tylko legendami, a w czary na pewno wierzy już mało kto. Ale wszystkie te wartości, o których wspomniałem wyżej, robią z tego filmu dzieło w pewnym sensie uniwersalne. Jednocześnie film pokazuje też odwieczne dążenie ludzi i ich pogoń za szczęściem, spokojem i ukojeniem. A od tych pragnień, jak wynika z filmu, nie są wolni nawet tacy ludzie jak Merlin. I jeszcze jedno, w filmie pojawia się wielokrotnie motyw "oddechu smoka" jako element dający bohaterom filmu (nie tylko tym pozytywnym) wiarę we własne siły i możliwości. Chyba nie jest to nic innego jak odniesienie do tego, że jeżeli bardzo się czegoś pragnie i do czegoś dąży, to jest to osiągalne, właśnie dzięki wierze we własne siły i możliwości. I na tym głównie polegają czary Merlina. Są siłą sprawczą ludzkiego działania, pobudzają do tego działania, odkrywają pozornie nieznane podkłady ludzkiej inwencji, wzmacniają wolę i pragnienie osiągnięcia zamierzonych celów. Nie wszyscy jednak bohaterowie filmu zdają sobie z tego sprawę. Doskonale natomiast wie o tym sam Merlin. A czyż wiara we własne siły, pragnienie lepszego jutra, nie jest wartością uniwersalną, ponadczasową? Film jest i na pewno przez długi czas pozostanie jednym z najwybitniejszych dokonań światowej kinematografii.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones