Recenzja filmu

Podwójne ubezpieczenie (1944)
Billy Wilder
Fred MacMurray
Barbara Stanwyck

Głęboka czerń

W pierwszej połowie lat 40. Billy Wilder i Raymond Chandler połączyli swe siły, aby stworzyć jeden z najznakomitszych przykładów kina noir. Obaj twórcy uznawani są za niekwestionowanych klasyków
W pierwszej połowie lat 40. Billy Wilder i Raymond Chandler połączyli swe siły, aby stworzyć jeden z najznakomitszych przykładów kina noir. Obaj twórcy uznawani są za niekwestionowanych klasyków tego niezwykle popularnego wówczas nurtu. Pierwszy, wybitny hollywoodzki reżyser, ma na swoim koncie takie tytuły, jak "Bulwar Zachodzącego Słońca" czy "Stracony weekend". Drugi, jeden z czołowych autorów literatury kryminalnej, wykreował postać nieśmiertelnego detektywa Philipa Marlowe'a.

"Podwójne ubezpieczenie", oparte na powieści Jamesa M. Caine'a, ze scenariuszem autorstwa Chandlera, to historia zbrodni doskonałej. A także zgubnego pożądania i moralnego upadku. Walter Neff (Fred MacMurray) jest agentem ubezpieczeniowym. Pewnego dnia trafia do domu państwa Dietrichson, w sprawie przedłużenia polisy na samochód. Od pierwszego spotkania Walter pozostaje pod ogromnym wrażeniem osoby pani Dietrichson (Barbara Stanwyck). Kobieta błyskawicznie owija sobie ubezpieczeniowca wokół palca i namawia go do zrealizowania swego szatańskiego planu...

Obraz Wildera, choć nakręcony całe dziesięciolecia temu, nic nie stracił ze swej ponurej mocy. Determinująca rola przypadku i niepohamowana żądza zawiązują tu komitywę, aby wysłać skromnego urzędnika do samego piekła. Wystarcza jeden drobny impuls, aby człowiek posunął się do najgorszej zbrodni. Walter Neff, jak sam przyznaje w pewnym momencie, wielokrotnie rozważał możliwość wykorzystania swej wiedzy w celu popełnienia przestępstwa, "obłowienia" się kosztem swojej firmy. Były to jednak rozważania czysto teoretyczne. Takie, jakie snuje każdy szary obywatel w chwilach zwątpienia, w momencie gniewu czy bezsilności. Zwykłe podszepty "złego", które nie mają większej szansy na spełnienie. Tak było także w przypadku Waltera, dopóki nie spotkał w końcu swojego przeznaczenia. Phyllis Dietrichson czyni wszelkie jego obawy i skrupuły małymi i nieistotnymi. To ona, pozbawiona zasad, urodzona manipulatorka, prowadzi ogłupiałego Neffa jak na smyczy. Jest w tym dobra, robiła to już nie raz...

Wspomniałem wcześniej o tak zwanym "moralnym upadku" (dla każdego znaczyć może to co innego). Otóż, "Podwójne ubezpieczenie" to film w istocie wysoce niemoralny. Każe widzowi identyfikować się z bezwzględnym mordercą, przejmować się jego losem  i kibicować mu w jego knowaniach oraz próbach zmylenia wymiaru sprawiedliwości. W dzisiejszych czasach, gdy w co drugim obrazie bohaterem jest płatny zabójca czy pospolity rzezimieszek, tego typu zabieg nie wydaje się przesadnie szokujący. Waltera rzecz jasna, spotka w końcu zasłużona kara, ale przecież nie tego pragnie widz. Nie po to zaufał swojemu bohaterowi, nie po to zgodził się wysłuchać jego opowieści. Wiemy o tym my, wiedzą o tym twórcy. Kara to jedynie obowiązkowa formalność w tamtych realiach. Kino jednak jest na równi niemoralne jak jego odbiorcy, nie mniej, ani nie więcej. Być może to jest właśnie najbardziej pociągające w poetyce noir. To tu po raz pierwszy mówiło się o tym wprost.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kino lat 40. reprezentują sentymentalne melodramaty, urocze musicale, propagandowe dzieła o tematyce... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones