Recenzja filmu

Paragraf 22 (1970)
Mike Nichols
Alan Arkin

Goła dupa Yossariana

Gdy oglądałem "Paragraf 22", byłem już po lekturze książkowego pierwowzoru autorstwa Josepha Hellera. Książka to jeden z niewielu niedoścignionych ideałów. Jest perfekcyjna, a wiadomo, że w
Gdy oglądałem "Paragraf 22", byłem już po lekturze książkowego pierwowzoru autorstwa Josepha Hellera. Książka to jeden z niewielu niedoścignionych ideałów. Jest perfekcyjna, a wiadomo, że w dzisiejszych pokręconych czasach dopracowanie czegoś nie jest modne, liczy się spektakularność taniej sensacji, masowość i szybkość. Nie ma miejsca na coś głębszego, bo to wymaga myślenia, a oczywiste, że z myślenia to tylko ból głowy może wyniknąć… Wracając jednak do rzeczy, kiedy szykowałem się do projekcji dzieła Nicholsa, moje oczekiwania były dość spore, albowiem uważam, że nie da się oceniać filmu, który choćby podstawę czerpie z książki, w oderwaniu od niej.   Już po pierwszych kilku minutach seansu miałem wrażenie, że to jeden z najlepszych filmów, jakie w życiu widziałem. Mało tego, gdy film się skończył, wrażenie zostało spotęgowane i utrzymuje się do dnia dzisiejszego. Co było tego przyczyną, postaram się wyjaśnić.   Na pewnej wyspie w okolicach Morza Śródziemnego mieści się jedna z amerykańskich baz lotniczych. Stacjonują tam żołnierze o bardzo różnych, nietuzinkowych osobowościach, zwariowani, neurotyczni, przygnębieni, przedsiębiorczy. Gama cech jest naprawdę zbyt długa, aby w miarę dokładnie ją przytoczyć. Głównym bohaterem jest bombardier w stopniu kapitana zowiący się Yossarian (niezwykłe, ale jakże pamiętne nazwisko). To nietypowy wojak, ale nade wszystko człowiek kochający życie, przede wszystkim swoje, co w jego sytuacji jest absolutnie zrozumiałe. Wojna nie podoba mu się, dlatego że ludzie w ogóle go nieznający za wszelką cenę próbują go zabić i raczej marnym pocieszeniem jest to, że próbują zabić również jego towarzyszy broni. Trudno odmówić racji powyższemu stwierdzeniu. Yossarian koniecznie chciał rzucić tę całą "krucjatę" w cholerę i zacząć żyć z dala od głupawych wojenek, których efekt końcowy dla niejednej bohaterskiej jednostki może okazać się zwycięski, acz opłakany - z tej prostej przyczyny, że w konfliktach zbrojnych nawet strona zwycięska ponosi znaczne straty kadrowe… Co przeszkodziło Yossarianowi (Alan Arkin)? Paragraf 22 i pewien nikczemny osobnik - jego dowódca, pułkownik Cathcart, podnoszący nieustannie liczbę lotów bojowych, które żołnierz musi odbyć, aby jego misja się zakończyła i mógł wrócić do domu. Czym natomiast jest magiczny "paragraf", a w oryginale "catch" (kruczek, haczyk), to każdy musi odkryć sam, ponieważ wtedy przeżyty pewien rodzaj szoku spełni swoją utylitarną misję, której nie sposób nie wyczuć w filmie a także w powieści Hellera, i działa to absolutnie na plus. Co może zrobić w rysującej się raczej w czarnych barwach sytuacji Yossariana? W tym właśnie momencie należy wrócić do tytułu. Kapitan Yossarian przyjmuje  medal od generała, jest przy tym pozbawiony munduru, a także bielizny. Prawda, że wymowny gest? Absolutnie niewulgarny ani obsceniczny. Yossarian przyjmuje medal z powagą, tyle że bez ubrania (zresztą to, za co go dostaje, mówi całą prawdę o głupocie wojny). Jego instynkt przetrwania jest rozwinięty niezwykle silnie, więc nietrudno się domyśleć, że nie jest to jego jedyny sugestywny występek.   Wojna to absurd! Niech każdy weźmie to na zdrowy rozum i się zastanowi, jaki ma ona sens. Moim zdaniem nie ma żadnego. W szerokim wachlarzu postaci, które poznajemy w "Paragrafie", znajduje się, np. żołnierz (John VoightJon Voight), dla którego wojna to znakomity interes - zaczął handlować, przy poparciu dowództwa, jedwabiem ze spadochronów, lotnikom o tym nie nadmieniwszy, bo niby po co. Czy może im zrobić różnicę fakt, że plecaki od spadochronów pozbawione są jedwabnej zawartości (czachy spadochronu)? Jest i sadystyczny generał (Orson Welles), płochliwy major (Bob Newhart) czy delikatny kapelan (Anthony Perkins) i wielu innych.   Wielkim atutem jest obsada aktorska, którą w małej części sukcesywnie wymieniłem. Już sama rola Alana Arkina uniosłaby ten film i z pewnością zasługuje na Oscara. Wcielił się on tak wspaniale w postać Yossariana, oddał jego stan emocjonalny tak doskonale, iż teraz myśląc Yossarian widzę Alana Arkina. Pozostali aktorzy wcale mu nie ustępują, a pojawiający się na ekranie dosłownie przez kilka, no może kilkanaście minut Orson Welles w niesłychany sposób przykuwa uwagę widza.   Fabuła filmu jest niezwykle bogata, ale reżyser nie był i tak w stanie oddać wszystkich wątków zamieszczonych w książce. W tym miejscu zaczyna się rola Bucka Henry'ego, który napisał scenariusz niezwykle zręcznie, przez co film znakomicie oddaje klimat książki, przedstawia znaczną cześć różnych, ale spójnych wątków, a niektóre postaci i zajścia pomija. Dzięki temu obraz Nicholsa nie jest przesycony faktami i może go obejrzeć nawet ktoś nieznający pierwowzoru. Co ważne, ten zabieg nie spłycił wymowy utworu, ponieważ scenarzysta zawarł panoramiczny przekrój wydarzeń, odrzucając wątki, które są fabularnie rożne, aczkolwiek i tak ich wymowa jest zbliżona. Widz zatem nie gubi się w nadmiarze faktów, i to kolejna wielka zaleta kinowej wersji "Paragrafu 22".   Na owację na stojąco zasługuje również rozmach obrazu Nicholsa, przez co nikt nie zarzuci mu, że film opiera się wyłącznie na grze aktorskiej. Sceny batalistyczne są absolutnie najwyższej próby i robią kolosalne wrażenie również dziś.   Te oraz inne aspekty sprawiły, że dwugodzinny seans minął błyskawicznie i straciłem zupełnie rachubę czasu.   Dla mnie dzieło, które nie ma minusów. Adaptacja dorównująca genialnemu literackiemu pierwowzorowi. Natomiast powyższa recenzja, choć długa, opisuje jedynie wąski fragment filmu Nicholsa. Jednakże mam nadzieję, że kto przez nią przebrnie, obejrzy "Paragraf 22" i to w pełni wynagrodzi mu ból, jaki towarzyszył przy jej czytaniu.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones