Recenzja filmu

Magic Mike (2012)
Steven Soderbergh
Channing Tatum
Alex Pettyfer

Goło i niewesoło

Szczerze powiedziawszy, miałam jakieś nieuzasadnione opory przed obejrzeniem tego filmu. W końcu przekonał mnie fakt, że wyreżyserował go Steven Soderbergh (twórca takich filmów jak "Traffic" czy
Szczerze powiedziawszy, miałam jakieś nieuzasadnione opory przed obejrzeniem tego filmu. W końcu przekonał mnie fakt, że wyreżyserował go Steven Soderbergh (twórca takich filmów jak "Traffic" czy "Erin Brockovich"), a przede wszystkim zwyciężyła chęć obejrzenia czegoś lekkiego, śmiesznego i stricte rozrywkowego. Na niedzielne, leniwe popołudnie "Magic Mike" wydawał się opcją idealną, więc ostatecznie dałam się skusić. Niestety, zabrał mi tylko dwie godziny życia, niczego nie dając w zamian.
 
Młody, niepotrafiący odnaleźć swojej życiowej drogi chłopak o imieniu Adam (Alex Pettyfer) poznaje w czasie pracy na budowie Mike’a (Channing Tatum). Okazuje się, że zajęcie to nie jest jedynym źródłem dochodów Mike’a. Dużo wydajniejszy jest dla niego klub nocny, w którym występuje w charakterze striptizera. Za jego namową także Adam odkrywa w sobie to "coś", co elektryzuje kobiety przychodzące do tego typu przybytków. Chłopak zostaje więc włączony do "striptiz-brygady" i poznaje smak nowego życia, które otwiera przed nim nieznane mu wcześniej uroki.
 
Przed seansem liczyłam na coś lekkiego i zabawnego. Niestety, nie dane mi było tego doświadczyć. Fabuła okazała się nudna, płytka i niespójna. Ni to komedia, ni to dramat. Nie potrafiłam poczuć empatii w stosunku do biednego Mike’a, który tak naprawdę marzy o projektowaniu awangardowych mebli. I w związku z tym noc w noc paraduje bez odzienia przed tłumem rozhisteryzowanych kobiet w różnym wieku, żeby zarobić pieniądze na rozkręcenie własnego biznesu.
 
Aktorsko film również nie wypalił, moim zdaniem. Męscy wykonawcy głównie grają nago, z nienaturalnie wyrzeźbionymi, idealnymi brzuchami i pośladkami. Niewiele mają do zagrania, a i tak wypadają blado i nijako. Channing Tatum może i jest przystojny (to kwestia gustu), ale potrafi z siebie wykrzesać niewiele emocji. Sprawia wrażenie ociężałego umysłowo, a w każdym filmie, w jakim go do tej pory widziałam, wygląda dokładnie tak samo - z tą swoją maskowatą twarzą, pozbawioną mimiki. Tańczy, owszem, dobrze, ale podobne ruchy i styl mogliśmy oglądać w filmie "Step up". Główna rola kobieca (Cody Horn) to też dramat. Aktorka przez cały film niemal nie zmienia wyrazu twarzy.  Alex Pettyfer  jest szary i nijaki jak papier toaletowy z czasów późnego Gierka. Tylko Matthew McConaughey ratuje honor aktorów w tym filmie. Grana przez niego postać jest wyrazista, i to z jego ust padają jedyne śmieszne kwestie. Chociaż za nim nie przepadam, muszę przyznać, że udało mu się zrobić coś z niczego. Jedyne pozytywne aspekty tego filmu łączą się właśnie z jego osobą.
 
"Magic Mike" reklamowany był jako kontrowersyjny, oryginalny i ekscytujący film. Dla mnie z całą pewnością nim nie jest. Już dawno temu (w 1997 roku) powstał film o striptizerach. Jego jedyną wadą jest niefortunny polski tytuł – "Goło i wesoło". Bo poza tym spełniał wszelkie możliwe wymagania, jakie można mu było stawiać – śmieszył, wzruszał, a przy okazji podejmował ważne problemy społeczne. Twórcy filmu "Magic Mike" postawili na tężyznę fizyczną oraz aparycję i przegrali z brytyjską bandą brzydali i nieudaczników.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W drodze do kina na seans "Magic Mike'a", śmiałam się z samej siebie. Było coś wstydliwego w płaceniu za... czytaj więcej
"Prawo mówi, że dotykanie jest zabronione!", woła przystojny jegomość ubrany "skromnie" w skórzany... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones