Recenzja filmu

Dziewiąte wrota (1999)
Roman Polański
Johnny Depp
Frank Langella

God is dead! Satan lives!

Po ponad trzech dekadach od ukazania się "Dziecka Rosemary" Roman Polański ponownie sięgnął po tematykę satanistyczną. Tym razem z innym rezultatem, choć w moim odczuciu – równie
Po ponad trzech dekadach od ukazania się "Dziecka Rosemary" Roman Polański ponownie sięgnął po tematykę satanistyczną. Tym razem z innym rezultatem, choć w moim odczuciu – równie satysfakcjonującym.

Dean Corso (Johnny Depp) – amerykański bibliofil, otrzymuje od wykładowcy, Borisa Balkana (Frank Langella) nietypowe zlecenie. Mężczyzna ma odszukać dwa z pośród trzech egzemplarzy satanistycznej księgi "Dziewięć wrót Królestwa Cieni" i porównać je z wydaniem nabytym przez jego zleceniodawcę. Balkan twierdzi bowiem, że jego egzemplarz nie jest autentykiem. Zgodnie z legendą "Dziewięć wrót..." napisał sam Szatan, a odpowiednio odczytane ryciny ilustrujące pismo pozwalają właścicielowi na otwarcie wrót do Świata Podziemnego...

Najważniejszą składową filmu Polańskiego jest oczywiście klimat, który zdaje się gęstnieć z każdą sceną. Akcja rozgrywa się głównie w ponurych, zakurzonych gmachach, a twarze bohaterów pozostają w głębokim cieniu. Wrażenie potęguje niemal hipnotyzująca muzyka Wojciecha Kilara. Jest ona wkomponowana w obraz z niezwykłym wyczuciem i pozwala jeszcze mocniej "zanurzyć się" w filmowy świat. Na pochwałę zasługują również zdjęcia autorstwa Dariusa Khondjiego ("Siedem"), który ekran pogrążył głownie w czerni i brązach. Pod względem atmosfery "Wrota..." z całą pewnością mogą konkurować z nakręconym przed laty "Dzieckiem...".

Szkoda tylko, że odbiór filmu zakłócają dość toporne próby humoru oraz pewne kiczowate sceny, których jednak nie będę wyjawiał, by nie zdradzać kluczowych elementów fabuły. Mimo to braki rekompensują pełnokrwiści bohaterowie, którym trudno odmówić uroku. Odtwórca głównej roli – Johnny Depp spisał się znakomicie. Jego gra – daleka jeszcze od póz i min kapitana Jacka Sparrowa – powoduje, że widz z zapałem śledzi kolejne poczynania Corso. Ciekawie w swojej kreacji wypadła również żona reżysera, Emmanuelle Seigner. Na ekranie gości ona raczej rzadko, lecz gdy się pojawia, to jej postać sprowadza akcję na zupełnie inne tory i dodatkowo komplikuje i tak zawiłą już intrygę.

"Dziewiąte wrota" wprawdzie nie przewyższają przytoczonego wyżej "Dziecka Rosemary", lecz pod wieloma względami mu dorównują. Ja podczas seansu bawiłem się świetnie i choć film posiada pewne mankamenty, to można po prostu się nim cieszyć.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bardzo lubię Romana Polańskiego. Z niecierpliwością wyczekuję jego kolejnych filmów i prawie nigdy się... czytaj więcej
Filmy wychodzące "z fabryki Polańskiego" są dalekie od przeciętności i z tym stwierdzeniem pewnie zgodzą... czytaj więcej
Stare księgi traktujące o szatanie, niewytłumaczalne zjawiska mające miejsce w realnym świecie, rytuał... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones