Recenzja filmu

Obywatel (2014)
Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr
Maciej Stuhr

Gump na miarę naszych możliwości

Stuhr stara się wciągnąć widza w grę - odkrywa przed nim kolejne fragmenty życia Jana Bratka, ale w tym momencie pojawia się problem, gdyż wiele elementów układanki nie pasuje do całości. Reżyser
Nietrudno odnaleźć inspiracje, z których czerpie "Obywatel". Główny bohater, życiowy nieudacznik przypomina Jana Piszczyka z "Zezowatego szczęścia" Munka, a z plakatu wyziera ku nam przerobiony wielokrotnie w przeszłości motyw z "Forresta Gumpa". Obydwa wspomniane filmy między innymi podsumowują pewne okresy historyczne i taki jest także cel nowej produkcji Jerzego Stuhra - refleksja nad wydarzeniami z ostatnich dekad. Reżyser stanął jednak naprzeciw problemu, który go przerósł.

"Obywatel" opowiada historię Jana Bratka (Maciej i Jerzy Stuhr ), który chce znaleźć swoje miejsce w świecie. Ma jednak pecha tudzież zezowate szczęście, bo gdziekolwiek pójdzie, napotyka na ważne wydarzenia polskiej historii, a spotkania z nimi nie kończą się dla niego zbyt dobrze. Stuhr pożyczył z filmu Munka nie tylko postać inteligenta-fajtłapy, ale również część problemów, z którymi ten musi się zmierzyć. Znów mamy więc poruszony wątek polskiego antysemityzmu, a tytułowy obywatel, podobnie jak Piszczyk, w pewnym momencie oskarżony jest o bycie szpiclem; ma również kłopoty ze znalezieniem miłości.



Stuhr stara się wciągnąć widza w grę - odkrywa przed nim kolejne fragmenty życia Jana Bratka, ale w tym momencie pojawia się problem, gdyż wiele elementów układanki nie pasuje do całości. Reżyser nieumiejętnie posługuje się groteską, więc ton wielu scen kłóci się z pozostałymi i wprowadza niezręczną atmosferę. Autor odhacza kolejne charakterystyczne wydarzenia, nieraz ocierając się o banał. Nie pomaga tu także pojawiający się miejscami nachalny lub całkowicie przekombinowany, wywołujący konsternację symbolizm, co najlepiej obrazuje absurdalny, ostatni kadr filmu, mający podsumować całość. Wywołuje on raczej zażenowanie i tutaj nadchodzi następna, największa wada "Obywatela" - parę epizodów tej opowieści podejmuje problemy polskiej historii i samej polskości w interesujący, często dowcipny sposób, ale z całego obrazka wynika naprawdę niewiele. Mimo mocnych stron pewnych fragmentów filmu, całość pozbawiona jest większej wartości i po ostatniej, karykaturalnej metaforze widz zostaje z poczuciem niedosytu i zawodu.



Sam koncept filmu jest niezwykle ambitny - Stuhr postawił przed sobą trudne zadanie, którego realizacja wymagałaby olbrzymiego talentu. "Obywatel" miejscami miewa przebłyski, a aktorzy dobrze odgrywają swoje role; wszystkie są cudownie przerysowane (co w tym przypadku wychodzi na dobre), ale brakuje tu pewnej spójności. Trudno nie odnieść wrażenia, że reżyser pogubił się w swojej wizji - inteligentne sceny kontrastują z tymi banalnymi, a subtelność często ustępuje miejsca łopatologicznym metaforom. Niestety, przyjdzie nam jeszcze długo czekać na naszego polskiego "Forresta Gumpa".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dokładnie w momencie, gdy przez media przetacza się kampania "Spring Into Poland", do kin trafia nowy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones