Recenzja filmu

Cimarron (1931)
Wesley Ruggles
Richard Dix
Irene Dunne

Howdy!

W historii Oscarów nagrodę za najlepszy film otrzymały tylko dwa westerny. "Bez przebaczenia" Clinta Eastwooda z 1992 roku i "Cimarron" Wesleya Rugglesa z 1931. Ten drugi, trochę zapomniany,
W historii Oscarów nagrodę za najlepszy film otrzymały tylko dwa westerny. "Bez przebaczenia" Clinta Eastwooda z 1992 roku i "Cimarron" Wesleya Rugglesa z 1931. Ten drugi, trochę zapomniany, opowiada historię rodziny Cravatów, w której tle odbywają się przemiany jednego ze stanów USA – Oklahomy.

Początek filmu obrazuje nam "wyścig po ziemię", czyli moment, w którym tereny należące ówcześnie do rdzennych mieszkańców Ameryki zostają otwarte dla białych. Uczestniczy w nim Yancey Cravat (w tej roli Richard Dix) – mąż i ojciec, który razem z rodziną chce wyprowadzić się od teściów. W upatrzone miejsce ściga się z kobietą - Dixie Lee (Estelle Taylor). Mężczyzna, kobieta, wyścig.. Wszystko wygląda tak, jakby cały film miał skupiać się wokół ich relacji. Ale ku zaskoczeniu tym razem nic takiego nie następuje. Kiedyś chyba wierność miała większe znaczenie niż teraz.
Yancey Cravat jest postacią wartą głębszego przeanalizowania. Doskonały rewolwerowiec, wierny swoim ideałom, przykładny ojciec i mąż, właściciel pierwszej gazety Oklahomie Z drugiej jednak strony duch niespokojny. Zna złodziei i przestępców. Nie potrafi przebywać w jednym miejscu dłużej niż 5 lat. Potrzebuje ciągle czegoś nowego. Gdy osiąga sukces, poszukuje następnego wyzwania, ale wszystko, co zaczyna prowadzi do końca. Często też płynie pod prąd. Nie patrzy na zdanie otoczenia. Slogan prowadzonej przez niego gazety doskonale o tym świadczy: "Oklahoma Wigwam drukuje wszystkie newsy, nie znając żadnego prawa oprócz boskiego i rządu Stanów Zjednoczonych". Nie obchodzi go, co pomyślą inni, czy to, co robi będzie zagrażać jego życiu, czy spodoba się to jego żonie.. Wszystko, co robi, robi zgodnie ze swoim sumieniem i chyba to jest głównym powodem tego, że jest tak wielbiony przez społeczeństwo.

Film ten nie jest jednak tylko i wyłącznie o ludziach. Ważnym motywem jest pokazanie przemian społecznych w stanie Oklahomy. Ziemie należące do Indian zostały oddane w ręce białych. Rdzenni mieszkańce traktowani są jako "brudni", nie mają praw obywatelskich. Na swoich ziemiach zepchnięci na margines. Taka jest chyba natura białej rasy. Uważamy siebie za najlepszych. Inni są mniej rozwinięci, głupsi, zdziczali. Takie podejście funkcjonuje do dziś. W "Cimarronie" jest to doskonale ukazane. Także w przypadku rasy czarnej. Jedyny jej przedstawiciel w filmie jest służącym, bardzo nierozgarniętym, działającym sercem, nie rozumem. Chce dobrze, ale po prostu nie potrafi. Taki wizerunek innych ras ukazuje nam ten film. To pokazuje nam, jak dużo potrafi się zmienić w przeciągu 80 lat. Dobrze przecież wiemy, że teraz prezydentem Stanów Zjednoczonych jest czarnoskóry Barack Obama. W tamtych czasach byłoby to nie do pomyślenia.

"Cimarron" jest filmem dobrym, ale jednak trochę się zestarzał. Nie możemy do końca wczuć się w problemy i sytuacje głównych bohaterów filmu. Od tego czasu świat zmienił się nie do poznania. Film obejrzeć warto dla przemyśleń i historii głównego bohatera, od którego możemy się sporo nauczyć, jednak najbardziej zainteresowani nim powinni być miłośnicy historii i zaciekawieni przemianami społecznymi.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones