Recenzja filmu

Zakonnica (2018)
Corin Hardy
Demián Bichir
Taissa Farmiga

Jedna zakonnica dobrego horroru nie czyni.

To było nieuniknione. Po swoim krótkim epizodzie w Obecności 2, a w efekcie masie materiałów filmowych na każdym z możliwych mediów społecznościowych, było już przesądzonym, że włodarze Warner
To było nieuniknione. Po swoim krótkim epizodzie w Obecności 2, a w efekcie masie materiałów filmowych na każdym z możliwych mediów społecznościowych, było już przesądzonym, że włodarze Warner Bros przybliżą nam historię demonicznej zakonnicy, do tej pory przyodzianej w habit tajemnicy. Marketingowa spirala nakręca się sama, a usunięty z YouTube zwiastun zwiększa apetyt widzów na kolejny spin-off jednej z popularniejszej w ostatnich latach serii horrorów. Pytanie, czy twórcy sprostali temu apetytowi.

Zaczynamy od Watykanu i księdzaBurke(tej roliDemián Bichir). Jako prawdziwy komandos, watykański agent do zadań specjalnych, zostaje wysłany do Rumunii w celu zbadania niedawnego samobójstwa siostry zakonnej. Jego towarzyszką zostaje siostra Irene. W tej roliTaissa Farmiga, siostra (tym razem nie zakonna) aktorki odgrywającej postać Lorraine Warren m.in. w serii "Obecność". Na koniec do ekipy dołącza Francuzik (Jonas Bloquet) odpowiedzialny za znalezienie ciała samobójczej zakonnicy. W tym doborowym towarzystwiewyruszamy na obchód po nawiedzonym domu rodem z wesołego miasteczka, bo właśnie z tym kojarzą mi się wszystkie momenty, w których film stara się nas wystraszyć.

A trzeba podkreślić, że tych momentów jest naprawdę sporo. W trakcie seansu towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że "Zakonnica"to sprzeciw i biegun przeciwny dla wszystkich przegadanych, a w konsekwencji nudnych horrorów, które napięcie, klimat i nasze nadzieje na strach zagrzebały gdzieś pod stertą rozbudowanej i wnikliwej historii. Nie przynudzamy, rzucamy zakonnicą tutaj, tam. O, a w tym miejscu przerażający ceń. To nie chęć twórców do przedstawienia i doprowadzenia całej ten historii do końca, a kolejne miejsca i pokoje wypełnione straszakami są motorem napędowym dla akcji filmu. W międzyczasie, w nagrodę za przeżycie kolejnego nadprzyrodzonego wymysłu scenarzystów, bohaterowie dostają wskazówkę, która przybliży nam już i tak szczątkowo przedstawioną, fabułę filmu. Wywnioskujecie więc, że w takim razie nie ma na co narzekać, twórcy wiedzą, że kinowe siedzenia nie są wygodną alternatywą dla łóżka i dostaliśmy masę mrożących krew w żyłach scen. Pewnie, można wręczpowiedzieć, że twórcy nas nimi zasypali, a z mojego sposobu narracji pewniedomyśliliście się, że nic dobrego z tego nie wyszło.



Początek uważam za naprawdę udany. Pierwsze chwilę na posesjiDrakuli(bo takzakon prezentuje się wewnątrz i na zewnątrz) dostarczają nam, jeżeli nie przerażających, to pomysłowych scen z udziałem nie tylko plugawej zakonnicy. Operatorka towarzysząca perypetiom Francuzika na cmentarzu, czy moment, kiedy wspólnie zIreneśledzimy uważnie i w ciszy kroczący po ścianach katedry cień wraz z (za) długimi ujęciami i muzyką napawają nas optymizmem względem wydanych pieniędzy na seans.

No właśnie, muzyka, o niej zdecydowanie warto wspomnieć.Dźwięki skomponowane do tego obrazu są strzałem w dziesiątkę ifantastycznedopełniają wizualną część filmu, amroczne wokale pojawiające się w odpowiednich chwilach idealnie pasują dosakralnej tematyki.Po prostu jestklimatycznie.



Dalej jednak, zupełnie zmieniając taktykę, twórcystwierdzająnajwyraźniej, że postać zakonnicy zrobi całą robotę za nich. Tracą przy tym całkowicie wyczucie w kwestii przyśpieszania naszego tętna.W drugiej połowie filmukonfrontacje zzakonnicąprzerywane sąspotkaniami zpodobnej maści maszkarami lub siłą rozrzucającą naszych bohaterów po kątach, sprawiając, ze film to jedna wielka gonitwa bez czasu nawytchnieniei stwierdzenieco i po co bohaterowie robią w danym momencie.Autorzyprzedobrzyli, a film na łeb na szyję pędzi do finału, który przy takim nagromadzeniu akcji z łatwością mógłby wam umknąć.

Tak więc po "To miejsce jest nawiedzone!" bohaterowie zasiadają wygodnie w wagonikach, przemieszczając się pomiędzy kolejnymi planami zdjęciowymi, stawiając czoła kolejnym poczwarom. W trakcie akcji, na chwilkę przystają, aby stwierdzić, że "Teraz trzeba ostatecznie zniszczyć zło!", po czym zajmują swoje miejsca i wyruszają w kierunku kolejnych strachów, tym razem zwiększając liczbę pomieszczeń do kwadratu. DrużynaScoobyDoobyłaby dumna.Oczywiście, im dalej w film, tym słabiej wypadają momenty mające zjeżyć włos na ciele, aż w końcu stają się nam obojętne. Niestety, choć historia jest spójna i ciekawa, a aktorzy tworzą charyzmatyczne kreacje, to ciasnota scenariusza i pęd filmu sprawiają, że efekt jest mizerny.

Ponad to, z początku jedynie wyczuwalny za sprawą wprowadzenia Francuzika element humorystycznyprodukcji, z jakiegoś powodu, wraz z czasem trwania filmu, zyskuję coraz większy priorytet. Był momenty, gdy przed oczyma stawał mi Ash i cały ten slapstick znany z "Martwego zła 2". To skojarzenie idealne, ponieważ pojawia się nawet strzelba. Wielu złapie się za głowę, widzowie lubiący się pośmiać na horrorze z otwartymi ramionami przyjmą postać Francuzika, a ja po prostu nie wiem, w jakim kierunku chcieli podążyć twórcy i jak to wszystko ma się do siebie.



Podsumowując – szkoda. Film miał potencjał. Tym bardziej, że nie jest to ten rodzaj produkcji,przy której cieszymy się, gdycośsię rozpada, bo twórcy po raz kolejny się potknęli. Dobre aktorstwo,idealniedobrana muzyka iprzerażającyantagonista sprawiają, żegorzka prawda o filmie dociera do nas wraz ze smutkiem.Po raz kolejny potwierdza się założenie, żetajemniczejestbardziej przerażające, a zakonnicamoże nadal by straszyła, gdyby zamiast dać siędokładnie obejrzeć iodkrywać przed nami wszystkie karty, wciąż stała gdzieś na końcu korytarza,wpatrując się w nas swym nieruchomym wzrokiem. A tak, niestety, tylko rozczarowuje.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kleryk, uzdrowicielka i awanturnik wyruszają na wyprawę w głąb bezkresnych podziemi przedwiecznego... czytaj więcej
Uniwersum "Obecności" jest, póki co, drugim po MCU, które sprzedało się szerokiej publice i zarabia na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones