Recenzja filmu

Nie bój się ciemności (2010)
Troy Nixey
Katie Holmes
Guy Pearce

Kiedy gasną światła

Kiedy gasną światła (tak jak w filmie) nie trzeba wiele, bo przecież najmniejszy szmer czy ruch powodują gęsią skórkę u co bardziej wrażliwych.
Strach przed ciemnością jest bardzo silnie zakorzeniony w ludzkiej naturze. Zwłaszcza dziecięca niewinność jest najbardziej narażona na obawę przed nocą. Wtedy właśnie gasną światła, a zło czające się w szafie czy pod łóżkiem przybiera niemal namacalne formy. Logicznym następstwem tego faktu jest to, że twórcy filmowych horrorów bardzo często sięgają właśnie po ten motyw. Robią to oczywiście z różnym skutkiem, ale kilka pozycji zasługuje z pewnością na uwagę wielbicieli kina strachu. Myślę, że "Nie bój się ciemności" jest jedną z nich.



8-letnia Sally (Bailee Madison) przyjeżdża wraz ze swym ojcem Alexem (Guy Pearce) i jego nową dziewczyną Kim (Katie Holmes) do posiadłości Blackwood Manor by ją odrestaurować. Dom ten był własnością malarza Emersona Blackwooda, który to zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, podobnie zresztą jak wcześniej jego syn. Dziewczynka odkrywa starannie ukrytą piwnicę, a w niej zaśrubowany popielnik, nad którym wyryto złowrogie "BE AFRAID". Z jego wnętrza Sally, jako jedyna, słyszy szepty istot pragnących się z nią zaprzyjaźnić. Szybko jednak okazuje się, że małe chochliki nie są milutkie i zaczynają siać zniszczenie. Boją się tylko jednego – światła. Alex sądzi, że wszystko, co się dzieje w domu, jest wynikiem frustracji dziewczynki spowodowanej przeprowadzką oraz rozpadem rodziny. Kiedy jednak Kim zauważa, że rysunki Sally są niemal identyczne z ostatnimi pracami Blackwooda, postanawia namówić Alexa do opuszczenia przeklętego domu.

W głównej obsadzie "Nie bój się ciemności" możemy znaleźć znane nazwiska, co było pewnie wynikiem starań del Toro. Gra aktorska nie rozczarowuje, choć ciężko doszukać się jej spektakularnego pokazu. Dla niezdecydowanych już sam fakt doboru obsady może wystarczyć aby sięgnąć po ten film. Na szczęście "Don't Be Afraid of the Dark" nie stoi tylko obsadą. Miejsce oraz tempo akcji jako żywo przypominają filmy grozy z lat 70., z czego z pewnością będą zadowoleni wszyscy fani kina tamtych czasów. Ja byłem. Na szczęście twórcy nie spaskudzili tego remake’u zbytnio go unowocześniając. Również postacie stworków prezentują się przyzwoicie, przypominając na pierwszy rzut oka szczury. Co prawda Guillermo del Toro przyzwyczaił nas do bardziej widowiskowego kina (momentami nawet bardzo baśniowego) i część widzów może poczuć rozczarowanie oszczędnością przekazu, ale moim zdaniem to jednak plus. Nie można przecież za każdym razem korzystać z podobnych rozwiązań. A w tego typu filmie takie leniwe muśnięcie baśni czyni go bardziej przystępnym i przez to mrocznym. Kiedy gasną światła nie trzeba wiele, bo przecież najmniejszy szmer czy ruch powodują gęsią skórkę u co bardziej wrażliwych.



Niestety nie oglądałem "Nie bój się ciemności" z 1973 roku, ale teraz mogę obiecać, że postaram się ten błąd naprawić. Oglądałem jednak wcześniej film "Zamieszkały" z 2003 roku, który wyraźnie zrzynał z tego pomysłu i muszę powiedzieć, że wersja z 2010 jest od niego lepsza. Całość akcji jest co prawda dość schematyczna i przewidywalna, jednak nie nudzi, a momentami powoduje małe ciarki na plecach. Zwłaszcza jeśli ogląda się w ten horror w nocy przy zgaszonym świetle, ale o tym chyba nie potrzeba mówić. Inaczej po co w ogóle oglądać takie horrory?

Film ten można było zrobić nieco inaczej, co moim zdaniem podniosłoby jego walor. Mianowicie twórcy mogli bardziej balansować na pograniczu szaleństwa małej Sally. Umieszczenie mocnej sceny z wybijaniem zębów i morderstwem już na samym początku wskazuje nam, że sam Hitchcock byłby zadowolony z takiego początku. Ale taki sposób budowania napięcia tutaj troszkę zawodzi, a w zasadzie odbiera poczucie tajemniczości. Można było pokusić się o trzymanie widza w niepewności, czy to co się dzieje na ekranie, jest rzeczywiście wynikiem działania sił nieczystych, czy też raczej jest spowodowane schizofrenią dziewczynki. Jeszcze bardziej można było spotęgować to początkowymi ujęciami stworków, które można by wziąć raczej za grasujące zwyczajne szczury… Ale to tylko takie moje dywagacje. Scena w bibliotece pod koniec filmu wydaje się także gdzieś obcięta i nie wykończona. I choć sama w sobie jest dobra, to jednak pozostaje gdzieś tam niedosyt z nienależytego wykończenia.



Śmiało mogę polecić ten film fanom horrorów, którzy lubią się zwyczajnie przestraszyć i poczuć ten specyficzny, miniony klimat kina grozy. Jeśli ktoś w horrorze widzi tylko morze krwi, oderwane kończyny i tępy sadyzm to z pewnością będzie tym filmem rozczarowany. Również niezadowolone będą osoby liczące na jakieś (niemal) epickie widowisko.Ten horror ma jednak ciekawą fabułę i klimat, a to trzeba docenić. Moim zdaniem jest zbyt mało psychologiczny, ale wybaczam. Mnie się podobał. Pewnie gdybym miał jakieś słabe naście lat, to chciałbym jednak w nocy mieć to malutkie światełko gdzieś włączone na stałe.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Nie bój się ciemności" to remake filmu z roku 1973 Johna Newlanda pod tym samym tytułem. Oryginał był... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones