Recenzja filmu

Nienawistna ósemka (2015)
Quentin Tarantino
Samuel L. Jackson
Kurt Russell

Kino jak wierny przyjaciel

"Normalnie kiedy dopadnie cię łowca głów, dostajesz kulkę, ale kiedy dorwie cię John Szubienica Ruth, to wiedz, że będziesz wisiał” to słowa wielokrotnie wypowiadane przez postać graną przez
"Normalnie kiedy dopadnie cię łowca głów, dostajesz kulkę, ale kiedy dorwie cię John Szubienica Ruth, to wiedz, że będziesz wisiał”  to słowa wielokrotnie wypowiadane przez postać graną przez Samuela L. Jacksona, dla którego ten film jest kolejnym dowodem jego świetnej współpracy z reżyserem, przyjaźni i artystycznej więzi, jaka ich łączy.

Tarantino jest pasjonatem kina. Kocha je i mam wrażenie, że kino to dla niego najwierniejszy przyjaciel oraz towarzysz życiowej drogi. Jeszcze będąc młodym człowiekiem pochłaniał filmy pracując w wypożyczalni kaset wideo. Oglądał i analizował je całymi dniami. Sam dla siebie jest największym krytykiem i jego filmy wypływają z jego wnętrza. W tym co robi jest prawdziwy, ponieważ tworzy coś co jest bliskie jego sercu i jest odzwierciedleniem jego własnej artystycznej wizji. Hektolitry krwi na ekranie, siarczyste pełne przekleństw rozmowy między postaciami, groteskowa przemoc, wielka historia wpleciona w losy różnych bohaterów, wysublimowana muzyka to istotne elementy łączące filmy tegoż artysty. Pokazują jego własny, nietuzinkowy styl. "Nienawistna ósemka" dostarcza nam wszystkie te detale, za które cenimy i lubimy tego nieszablonowego twórcę.


Głównym atutem - ósmego już - filmu wirtuoza pastiszu pod tytułem "Nienawistna ósemka" są dialogi, które w najnowszym dziele amerykańskiego reżysera potwierdzają tylko jego renomę mistrza w tworzeniu mozolnie utkanych historii. Mamy tu do czynienia z sarkastycznymi konwersacjami oraz morzem groteskowych opisów. Rozmowy bawiące do łez mające nam przedstawić poszczególnych bohaterów, a zarazem zwabić nas w pułapkę opowiadanej historii. Film podzielony jest na 5 rozdziałów i - jak to u Tarantino - nie ma chronologii wydarzeń. Zimowa aura, ludzie zamknięci w jednym pomieszczeniu. Każdy chowa zadry w swym sercu. Niektórzy skrywają pewną dosyć ważną tajemnicę, która powoli, bardzo powoli w końcu z napięciem eksploduje i rozpryśnie krwistymi scenami. Każdy rozdział filmu zawiera coś cennego dla fabuły, na przykład "przedstawia" nam bohaterów bądź pokazuje co zdarzyło się wcześniej. Niektóre rozdziały są bardzo krwiste, w których Quentin prowadzi subtelną grę z widzem, w której zadajemy sobie pytania co do tego  kim są bohaterowie filmu i czy rzeczywiście mówią o sobie prawdę. Reżyser sprawnie pokazuje zróżnicowanie relacji między postaciami. Bohaterowie co chwilę zmieniają front. Dwaj z nich, wcześniej kpiący jeden z drugiego, zaczynają dostrzegać, że walczą tak naprawdę o tę samą sprawę i łączą siły w obliczu zagrożenia. Wisienką na torcie dla tych, którzy lubią kino tego wizjonera będzie moment rozmowy Majora Marquis Warrena (Samuel L. Jackson) z generałem Sandy Smithersem (Bruce Dern) o osobie, którą obaj znają. Sceny tam pokazywane i to jak obaj aktorzy to zagrali to prawdziwy dynamit kunsztu gry aktorskiej szczególnie Samuela. Jeśli komuś zapadła w pamięci jego rola z "Django" to mogę stwierdzić, że tu jest jeszcze bardziej rasistowski, jeszcze bardziej zgryźliwy. Jego rola znów ukazuje jak bardzo osoby czarnoskóre były wykorzystywane, traktowane jak drugorzędni obywatele i jak rasizm białych ludzi się na nich odbijał. Świetnie też się spisała para John "Szubienica" Ruth (Kurt Russell) i Daisy Domergue (Jennifer Jason Leigh). On ma jeden cel: dotrzeć z nią w ustalone miejsce i być przy jej egzekucji poprzez powieszenie. Ona też ma swój cel, który sprytnie realizuje przez cały film. Oboje bardzo pasują do siebie, oryginalna para, którą łączą nietypowe relacje. Daisy ma cięty język, jej teksty irytują Johna, który potem pokazuje jej w brutalny sposób kto tutaj rządzi. Na pewno niektórzy zauważą podobny schemat kreacji postaci między tym co zaprezentował Tim Roth jako Oswaldo Mobrey, a tym co pokazywał Christoph Waltz w filmach Quentina,w których zagrał. 


Wywołująca momentami dreszcze, świetna muzyka skomponowana przez Ennio Morricone podkreśla brutalizm i wymowę obrazu. Film jest także ucztą dla oka pod względem surowych kadrów, przepięknych zdjęć krajobrazów, mroźnej zimy, która zdaje się zamrażać serca bohaterów i widzów. To wszystko pozwala nam się wczuć w niesamowity klimat tegoż oryginalnego westernu. Tarantino bowiem prawie, że odkrywa ten gatunek na nowo, pokazuje go w jakby zupełnie innym, niekonwencjonalnym świetle. Reżyser stworzył tu dzieło, które jest hołdem wobec spaghetti westernów Sergia Leone, jednak jak zawsze dodaje tu także coś od siebie. Jeśli komuś nie bardzo pasuje ten gatunek filmowy, to powinien wiedzieć, że tu mamy do czynienia z jego nową formą, przerobioną po Quentinowsku. Tak więc fani jego produkcji mają tu nie lada gratkę.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pomimo upływu czasu i konsumowania coraz większej liczby filmów, wciąż wiele osób stara się wpychać... czytaj więcej
Ciężko w to uwierzyć, ale ósmy (jak z dumą informuje nas zresztą napis na samym początku) film w... czytaj więcej
Quentin Tarantino słynie z tego, że uwielbia zaskakiwać, a przede wszystkim łamać niemalże wszystkie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones