Recenzja filmu

Operacja Świt (2006)
Werner Herzog
Christian Bale
Steve Zahn

Kino wojenne Herzoga?

Werner Herzog wraca do dżungli. Po "Aguirre, gniew boży" czy "Człowieku niedźwiedziu" można wnieść, że pośród dzikiej natury czuje się nader dobrze, a potwierdza to jego nowy obraz "Operacja
Werner Herzog wraca do dżungli. Po "Aguirre, gniew boży" czy "Człowieku niedźwiedziu" można wnieść, że pośród dzikiej natury czuje się nader dobrze, a potwierdza to jego nowy obraz "Operacja świt".   Film oparty jest na autentycznych przeżyciach Dietera Denglera, amerykańskiego pilota Skyraidera (typ samolotu szturmowego), który rozbił się w Laosie na początku działań zbrojnych wymierzonych w Wietnam. Główny bohater po kraksie zostaje schwytany przez Laotańczyków i wtrącony do obozu jenieckiego. Tu spotyka czterech pogodzonych z losem współuczestników niedoli. Dieter, jako młody, pełen chęci życia i działania oficer, podejmuje się przewodnictwa grupie. W sposób żmudny, acz zdeterminowany, poprzez przemyślne techniki kiwania tubylców stara się przekonać kolegów, że ucieczka z niewoli jest możliwa.   Gdy pierwszy raz usłyszałem, że ten film ma być reżyserowany przez Wernera Herzoga, zapytałem: dlaczego?.   Można by powiedzieć, że reżyser zaskoczył podjętą tematyką, ponieważ znany jest jego pociąg do dokumentaryzmu. Historia zdaje się opowiedziana wiernie - wszystkie postaci przebywające w obozie są autentyczne, nawet sam przebieg kraksy bombowca Dietera jest bardzo bliski opisom prawdziwej. Sam pociąg do dokumentaryzmu nie jest jednak wystarczająco przekonującym powodem, tak samo wspólne pochodzenie z Denglerem (obaj są Niemcami). Przedstawiony w filmie Dieter jest wręcz uosobieniem amerykanizmu, z którego Herzog postanowił pożartować. Stereotyp typowego Amerykanina (w dodatku wojskowego) jest tu jak najbardziej podtrzymywany, pełni wręcz rolę punktu napędowego całego scenariusza. Film traktuje o niezłomności amerykańskiego patrioty, ale główny bohater to pozbawiony patosu MacGyver mówiący z rozbrajającym uśmiechem "howdie!" umundurowanej Wietnamce, która przykłada mu do głowy lufę. Apogeum groteski film osiąga w ostatniej scenie, zgrywie z dzieł o jedności amerykańskiego narodu. W sposobie narracji przypomina tu zdecydowanie bardziej "Pełny magazynekStanleya Kubricka niż "Łowcę jeleni" Michaela Cimino.   Odpowiadając na zadane pytanie, należy zwrócić uwagę na niecodzienny sposób przedstawienia w filmie dramatu głodzonego na śmierć jeńca wojennego. Reżyser ciągle puszcza widzowi oko, czy to żartem montażowym ("nie mogę zapomnieć jej uśmiechu"), czy to przedstawieniem pełnego harcerskiego entuzjazmu nastawienia Dietera. Herzog nakręcił ten obraz po swojemu (czy jakikolwiek producent byłby w stanie narzucić mu swoją wolę?). Świetnie pokierował grą Christiana Bale'a (ten ponad to znów niewiarygodnie schudł do roli), choć splendor spadł raczej na Steve'a Zahna, bardziej konwencjonalnie wykonującego swoją rolę. Herzog znalazł własny, groteskowy sposób narracji filmu wojennego i ten cel zdaje się być motywacją tego słynnego reżysera do podjęcia się realizacji "Operacji świt".
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Werner Herzog to autor pełną gębą. To facet, który dla swojej wizji (niczym Fitzcarraldo) gotów poświecić... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones