Recenzja wyd. DVD filmu

River Queen (2005)
Vincent Ward
Samantha Morton
Kiefer Sutherland

Kochanica tubylca

Zanim Nowa Zelandia stała się ojczyzną najlepszej drużyny rugby na świecie (a w każdym razie jednej z najlepszych), zanim jej plenery stały się synonimem Śródziemia, najpierw trzeba było wyspy
Zanim Nowa Zelandia stała się ojczyzną najlepszej drużyny rugby na świecie (a w każdym razie jednej z najlepszych), zanim jej plenery stały się synonimem Śródziemia, najpierw trzeba było wyspy zdobyć. Działo się to bądź przy użyciu przemocy, bądź też za sprawą miłości. Każdy z tych sposobów jednak pozostawiał po sobie sporo ofiar. "River Queen" to opowieść o kilku z nich. Bohaterką opowieści jest Sarah O'Brian, córka wojskowego lekarza mieszkająca na granicznym posterunku w Nowej Zelandii. Sarah na swoje nieszczęście zakochała się z wzajemnością w maoryskim chłopcu. Wkrótce potem zmarł on zabrany przez jedną z chorób dziesiątkującą autochtonów, pozostawiając po sobie pamiątkę w postaci syna. Sarah dziecko uwielbia, a jednak zamiast nadać mu właściwe imię, woła na niego Boy (Chłopcze). Małego chłopaka porwie jego tubylczy dziadek, by wychować go zgodnie z prawami swego plemienia. Matka spotka go, odmienionego i wyrośniętego, kilka lat później, kiedy sama na wpół porwana znajdzie się w samym ośrodku oporu przeciwko Brytyjczykom. Nie mogąc znaleźć miejsca wśród białych, niewiele lepiej radzi sobie otoczona Maorysami. Jej syn nie chce poczuć się Irlandczykiem, walka Maorysów z białymi przeraża ją. Jednak wśród wojowników znajduje się jeden dzielny, przystojny i w sile wieku mężczyzna, który raz jeszcze obudzi w niej apetyt na lokalną kuchnię nowozelandzką. Niestety, o szczęście raczej trudno, kiedy obie strony przygotowują się właśnie do ostatecznej konfrontacji. "River Queen" ma być liryczną opowieścią o wyrzutkach, którzy nigdzie nie pasując, próbują mimo wszystko znaleźć sobie miejsce na tej ziemi. Piszę 'ma być', gdyż Vincentowi Wardowi nie do końca udało się wcielić te zamysły. Liryzmu dostarczają zapierające dech w piersiach nowozelandzkie plenery i egzotyczna uroda Samanthy Morton i Cliffa Curtisa wrzucone w historyczne kostiumy. Próbując wykładać dylematy moralne, nie czyni z nich rzeczywistych problemów z krwi i kości, przez co przez większość filmu jest widzom obojętne, która ze stron wygra, czy też może wszyscy w swoim zapamiętaniu wzajemnie się wymordują. To czyni z "River Queen" produkcję poprawną i nic ponadto. Polskie wydanie DVD "River Queen" to standardowa propozycja dystrybutora, zatem widz dobrze wie, czego może się spodziewać. Obraz w formacie anamorficznym 16:9, dźwięk w DD 5.1 i to zarówno przy oryginalnej ścieżce dźwiękowej, jak i w przypadku wersji z polskim lektorem.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones