Recenzja filmu

Mroczny Rycerz (2008)
Christopher Nolan
Christian Bale
Heath Ledger

Komiks z duszą

Na wstępie chciałem zaznaczyć, że nadal za absolutne arcydzieło uważam "Batmana" i "Powrót Batmana" w reżyserii Tima Burtona. Te filmy oglądane w dzieciństwie po 1000 razy odcisnęły w mojej
Na wstępie chciałem zaznaczyć, że nadal za absolutne arcydzieło uważam "Batmana" i "Powrót Batmana" w reżyserii Tima Burtona. Te filmy oglądane w dzieciństwie po 1000 razy odcisnęły w mojej psychice tak wyraźne piętno, że chyba do końca życia nic nie zajmie ich miejsca. Jednak to, co zobaczyłem podczas seansu "Mrocznego rycerza", po prostu mnie olśniło. Tak! Byłem zaszokowany! W dzisiejszych czasach komiksy to częsty materiał filmowych adaptacji. Jednak w zalewie tego typu produkcji trudno o coś naprawdę oryginalnego. Oczywiście zdarzają się dzieła niezłe, wartościowe, ciekawe, jak np. "X-Men", "Incredible Hulk" "Spider-Man", "Punisher" czy "Hellboy". Ale do miana arcydzieła kina rozrywkowego wiele im brakuje. Z "Mrocznym rycerzem" jest zupełnie inaczej! Co prawda nie jest to jeszcze dzieło idealne, ale… niewiele mu brakuje.   Podstawowym atutem filmu Nolana jest to, że jest to dzieło ambitne. Od komiksowej fantastyki przeszedł bowiem do stylistyki thrillera sensacyjnego, odzierając film z wszelkich nieprawdopodobnych zdarzeń czy groteskowości obrazu. Jego film jest jak najbardziej serio. Wydaje się, że Nolan za wszelką cenę chciał obalić stereotyp, że postacie z komiksów są płaskie i jednowymiarowe. Bohaterowie "Mrocznego rycerza" mają wręcz psychologiczną głębię! I to nie taką jak w "Daredevilu" czy "Punisherze", oni naprawdę zdają się ludźmi z krwi i kości, a nie tylko papierowymi postaciami. Takie podejście wymagało, oczywiście obok dopracowanego scenariusza (a ten jest po prostu doskonały!), świetnych i charakterystycznych aktorów, którzy oddaliby skomplikowaną osobowość komiksowych bohaterów. Zacznę od najsłabszego punktu, czyli od, niestety… samego Batmana. Tak, tak, mówię poważnie. Bruce Wayne w wykonaniu Bale’a pozostawia wiele do życzenia. Nie uważam przy tym, że jest to kreacja zła. Po prostu nie podoba mi się pomysł zbudowania charakteru tej postaci. Postać Mrocznego Wojownika bardzo przypominała mi… Brosnanowskiego Bonda. Elegancki, sympatyczny playboy z poczuciem humoru zupełnie nie pasuje do brutalnego świata, jaki został zaprezentowany w tym filmie. O ile jeszcze w "Batman - Początek" Bale miał w sobie powagę i charyzmę niezbędną do tej roli, to tutaj zamienił się w wiecznie uśmiechniętego bawidamka pływającego jachtem i zaliczającego wszystkie imprezy w mieście. Teraz przejdę do najmocniejszej roli tego filmu, którą jest oczywiście Joker w znakomitej kreacji Heatha Ledgera. Podobnie jak w przypadku samego filmu, tak i  roli wolę oryginalną interpretację Jacka Nicholsona, ale porównywać te dwie postaci jest nadzwyczaj trudno, gdyż Ledger zupełnie inaczej podszedł do roli niż Jack. Pozbawił całkowicie granego przez siebie bohatera umowności czy groteski. Jego Joker to postać przerażająco wręcz realna. Okrutny socjopata pozbawiony jakiegokolwiek poczucia moralności jest jednocześnie niezwykle fascynujący i pełen swoistego makabrycznego uroku. Jego mimika i zachowanie przywodzi na myśl innego wielkiego filmowego mordercę – Hannibala Lectera z "Milczenia owiec". To Lecter przecież z taką gracją i elegancją dokonywał swoich odrażających czynów, nie tracąc przy tym sympatii widowni. Tutaj jest podobnie. Publiczność z wytęsknieniem czeka na każde pojawienie się tego szaleńca na ekranie, śmieje się z jego zabójczych dowcipów, z satysfakcją obserwuje, jak głupi i chciwi "pracodawcy" Jokera drżą przed nim ze strachu. Przerażają również spustoszenia, jakich dokonuje. Kataklizmy, które w innych filmach były dziełem najazdu kosmitów, ataku potwora czy klęsk żywiołowych, w "Mrocznym rycerzu" są dziełem jednego umalowanego psychola! Obserwując ewakuację całego miasta, które ucieka ze strachu przed jednym człowiekiem, można sobie zdać sprawę, jak niebezpieczna i straszna jest to osoba.  Dobra, dosyć już o Jokerze. Czas zająć się trzecią równie ważną postacią tej opowieści, czyli Harveyem Dentem. Jest to chyba najbardziej wielowymiarowy bohater tego filmu. Ambitny i szlachetny prokurator, który pomaga Batmanowi w walce z przestępczością, pod koniec filmu na skutek osobistej tragedii, która powoduje u bohatera skrzywione poczucie sprawiedliwości, przeistacza się w brutalnego mordercę, który depcze wszystkie ideały, w które tak mocno wierzył. Triumf Jokera, który spowodował śmierć ukochanej Denta, nie polegał tak naprawdę na zabiciu niewinnej dziewczyny. Prawdziwym sukcesem mordercy było odebranie duszy tak wspaniałemu i prawemu człowiekowi, jakim był Dent. Przemiana ta została przepięknie odegrana przez Aarona Eckharta, który nawet pokazując końcową degenerację i stoczenie się swojej postaci, nie przestaje wzruszać i budzić sympatii. Szkoda tylko, że tak wspaniała i wielowymiarowa postać została skutecznie ośmieszona przez niezamierzenie komiczną charakteryzację po przemianie w Two-Face’a.   Strona wizualna to również mocny atut. W przeciwieństwie do innych tegorocznych komiksowych produkcji, ociekających lukrem i kolorami (np. "Hellboy: Złota Armia"), jest to film mroczny, utrzymany w ponurej tonacji kolorystycznej, skąpany w sepii i ciemnym brązie, który tworzy na ekranie posępną atmosferę smutku i śmierci. W obrazie nie brakuje niezwykłych scen akcji, spektakularnych eksplozji czy karkołomnych pościgów. Wielkie wrażenie robią akcje z udziałem Batpodu – nowego futurystycznego pojazdu Batmana. Najważniejsze nie są jednak akcje i efekty. Duży nacisk został położony na sceny mające wywołać u widza uczucie napięcia, wrażenie robi zwłaszcza długa, niezwykle dramatyczna sekwencja na barkach w finale filmu. Muzyka stanowi niezbędne dopełnienie obrazu. Od czasu, kiedy usłyszałem po raz pierwszy Ennio Morricone, oczekiwałem od filmowych soundtracków, że będą dziełami samoistnymi, a nie tylko komentarzem do akcji dziejącej się na ekranie. Ta ścieżka do takich jednak nie należy. Jest to muzyka idealnie przylegająca do ekranowych wydarzeń, której nie sposób byłoby słuchać bez oglądania filmu. Jest to niezwykle dynamiczny, pulsujący podkład uzupełniający poziom napięcia ekranowej adrenaliny.     Pora przejść do minusów. Zdecydowaną wadą jest nadmiar patosu i banalnych tekstów. Wiele postaci wygłasza tak nachalne komunały, że momentami  aż się niedobrze robi. Przypomnijmy przecież, że „Mroczny rycerz” to nielukrowana laurka, wystawiona amerykańskiemu superbohaterowi, w stylu "Supermana" z Christopherem Reeve, lecz rodzaj mrocznego dreszczowca, a sam Batman to inny typ bohatera niż uśmiechnięty przystojniak uwielbiany przez tłumy. Drugą wadą są momentami nieznośnie ciągnące się dłużyzny, nudne fragmenty, sceny przegadane itp. Nie podobała mi się również końcówka. W jakim celu Batman chronił dobre imię mordercy, rzucając cień na siebie samego? Żeby podtrzymać w mieszkańcach Gotham nadzieję? Za bardzo to naciągane. I daje możliwość wygłoszenia przez Jamesa Gordona kolejnych banałów. Kiedy dzielny komisarz po raz trzeci powtarza do swojego syna, że "będą ścigać Batmana", można mieć dość. Widocznie scenarzyści czuli, że jeśli Gordon nie potwierdzi kilka razy słowami tak idiotycznej końcówki, to widzowie nie będą mogli w nią uwierzyć. Jednak mimo wszystkich niedociągnięć, błędów, dłużyzn czy kilku słabych scen "Mroczny rycerz" to jeden z najznakomitszych filmów rozrywkowych ostatnich lat.  Jest w nim w końcu tyle wspaniałych scen, tyle prawdziwych emocji,  doborowego aktorstwa, świetnej intrygi i niezwykłego klimatu, że z czystym sumieniem mogę mu te drobnostki wybaczyć. Na taki film czekałem bardzo długo!
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Postać Batmana po raz pierwszy pojawiła się w komiksach z 1939 roku. Mimo swego sędziwego wieku, wciąż... czytaj więcej
Co jest grane? Ano film. Film bijący rekordy popularności, który strąca z podium dotychczasowych kasowych... czytaj więcej
Film Christophera Nolana na długo przed wejściem do kin został uznany za najgorętszą premierę tego roku.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones