Recenzja filmu

Anjaam (1994)
Rahul Rawail
Madhuri Dixit
Shah Rukh Khan

Krwawy, brutalny, świetny...

Shivani (Madhuri Dixit) pracuje jako stewardesa w samolocie linii Air India. Pewnego dnia wpada w oko młodemu rozpieszczonemu milionerowi Vijay'owi Agnihotri (Shahrukh Khan). Vijay na wszelkie
Shivani (Madhuri Dixit) pracuje jako stewardesa w samolocie linii Air India. Pewnego dnia wpada w oko młodemu rozpieszczonemu milionerowi Vijay'owi Agnihotri (Shahrukh Khan). Vijay na wszelkie sposoby próbuje zdobyć Shivani, ale bez rezultatu. Gdy wraz z matką pojawia się w domu Shivani, by prosić o jej rękę, trafia właśnie na jej ślub z pilotem Ashokiem, o nieco szczurkowatej urodzie (Deepak Tijori). Vijay jest załamany i podejmuje próbę samobójczą. Cztery lata później Vijay znów spotyka Shivani i jego obsesja na jej punkcie wraca z większą siłą. Gdy odkrywa, że Shivani jest szczęśliwą żoną i matką, postanawia zniszczyć jej życie... Film, który można przetłumaczyć jako "Ostateczny wynik", czy "Konsekwencje" to film o niszczącej miłości, a właściwie bardziej jeszcze obsesji oraz zemście. Bardzo krwawej obustronnej zemście. Aż się nie chce wierzyć, że tę rolę Shahrukh zagrał rok przed badziewnym "Kochanie, oto Indie" Tutaj zagrał niesamowicie, szczerze mówiąc to chyba jeden z jego najlepszych filmów, przynajmniej moim subiektywnym zdaniem, a w każdym razie jeden z najbardziej poruszających. To jego trzecia rola złoczyńcy - po "Strachu" (1993) (tu również jest nieszczęśliwie zakochany w mężatce - Juhi Chawli i popada w obsesję na jej punkcie) i "Baazigar" (1993) (gdzie również krwawo mści się na rodzinie wroga swojej zniszczonej przed laty rodziny). Ale to, co pokazał w "Anjaam", bije oba poprzednie filmy na głowę, przy tym filmie tamte to prawie dobranocka dla dzieci... (no, może pominąwszy drugą połowę "Baazigara"). Przede wszystkim w poprzednich miał motyw usprawiedliwiający w pewnym sensie to zachowanie i czyny, których się dopuścił, a tutaj to zwykła zemsta w myśl zasady "niszczę to, czego nie mogę dostać", do czego zresztą najnormalniej się przyznaje swemu poplecznikowi, bez żadnych wyrzutów sumienia. SRK jest w tym filmie zły w sposób absolutny, to nie jest już tylko kwestia obsesji, on jest po prostu wredny, a niszczenie życia kobiecie bawi go tak samo, jak zabijanie zwierząt na polowaniu - "bo to lubię, sprawia mi to przyjemność". Ale jednocześnie jego wielokrotne błaganie "powiedz choć raz, że mnie kochasz" budziło we mnie nieuchronne skojarzenia z "Dil Se", który uwielbiam... Tylko, że okoliczności były zupełnie inne i bohater inny. No, ale w efekcie nie czuję niechęci do Vijay'a, czuję tylko żal nad zmarnowanym życiem, bo obsesja przecież niszczy, w pewnym sensie czuję litość, chociaż to przecież jego wina i konsekwencje jego czynów... Shivani zaś, początkowo słaba i poddająca się temu, co ją spotyka, gdy wszelkie granice jej wytrzymałości zostają przekroczone, staje się równie bezlitosna. Gdy nie może od razu dopełnić zemsty na znienawidzonym wrogu, bez skrupułów po kolei wykańcza tych, którzy jej w jakiś sposób podpadli - na dodatek zilustrowane jest to przejmującą muzyką... Krwawa rzeź jest w tym filmie, z użyciem zębów włącznie... Muszę przyznać, że Madhuri jest świetna w tej roli. Początkowo śliczna stewardesa, zakochana narzeczona, kochająca żona i matka, potem wskutek przeżyć zmienia się nie do poznania. Twardnieje od środka i znajduje w sobie siłę na własnoręczne wymierzenie sprawiedliwości. W scenach w więzieniu gra bez makijażu i jest również piękna - nawet nie wiem, czy nie bardziej mi się podoba niż w pełnym rynsztunku, chociaż ja ją w ogóle bardzo lubię jako aktorkę. To jest kobieta-kameleon, wystarczy jej zmienić uczesanie czy makijaż i już przeistacza się w zupełnie inną osobę, o zupełnie innym wyglądzie, niesamowite. A wracając do SRK i jego Vijay'a, nie umiem na niego patrzyć obojętnie. Ten film zrobił na mnie wrażenie i dał mi powód do rozmyślań po obejrzeniu. SRK jako młody, egoistyczny psychol z solidnym tikiem ramienia, który potrafi zabić ot tak, mimochodem, zapada w pamięć. Człowiek się mimowolnie wciąga w ten film i obserwuje narastające szaleństwo i spiralę obsesyjnej nienawiści... Początkowo to wygląda niegroźnie - ot, kolejna podobna rola SRK, znów młodego człowieka zakochanego w zajętej kobiecie, znów popadającego w obsesję na jej punkcie, znów próbującego ją zdobyć wszelkimi sposobami, a gdy te zawodzą, coraz bardziej osaczającego ofiarę... Tak sobie myślę - może to na początku naprawdę była miłość, wprawdzie egoistyczna i szaleńcza, ale miłość, która gdzieś tam przetrwała mimo tego, czego się dopuścił... Na początku wydaje się szczęśliwy i radosny, jest kochającym synem dla swojej matki, nic nie zapowiada tragicznych następstw. Owszem, jest też irytujący, wredny i złośliwy, rozpuszczony i arogancki, ale jednocześnie potrafi być uroczy, chwilami nawet słodki i ujmujący, a potem taki gnój i bandyta o przyciężkim wzroku... Chociaż może jest drobna zapowiedź - na początku filmu, kiedy upokorzony i wyszydzony przez Shivani na ulicy, zapala papierosa trzęsącymi się rękami... Już wtedy widać, że nie wszystko jest w porządku, zwłaszcza po tym, co robi za moment. Ale dopiero zdruzgotany niemożnością zdobycia upragnionej kobiety zmienia się w pełnego nienawiści i zimnej chęci zemsty psychola. Bogatego psychola, którego stać na przekupienie wymiaru sprawiedliwości i doprowadzenie do zniszczenia niewinnej kobiety... Bardzo cienka granica oddziela miłość od obsesji i jednocześnie od nienawiści... To jest bardzo brutalny film, na dodatek brutalnie traktowane są tutaj kobiety, ale moim zdaniem jest świetny. Nie ma nic z niewinności bollywoodzkich produkcji - tu jest handel żywym towarem, próby gwałtu, katowanie kobiet, krwawe porachunki, koszmarne więzienie... W tym nagromadzeniu brutalności i tragedii jedyny lżejszy akcent wprowadza świetny Johny Lever jako uroczy śpiewający eunuch w sari, jego komediowe scenki przeplatają się z ciężkimi więziennymi scenami. Ja bardzo lubię SRK w mocniejszych rolach, a ta była wręcz popisowa. Jak już pisałam, Madhuri była również świetna w swojej roli, Deepak jako jej mąż także niezły, chociaż jego rola nie była jakoś szczególnie wyeksponowana, dobry był też okropny, chciwy szwagier Shivani - szablozębny Mahonlal, dla którego liczą się wyłącznie wyścigi konne i pieniądze. SRK natomiast w pełni zasłużył na swoją nagrodę dla najlepszego złoczyńcy w filmie, którą dostał. Świetna rola - cała paleta emocji tej głęboko nieszczęśliwej postaci, od zakochania, poprzez narastającą obsesję, katatonię, zimną złośliwość, frustrację, zagubienie, brutalność, samotność... I nie był to bynajmniej przesadnie zły Manu, jak w "Sobowtórze" (1998), tutaj nie przeszarżował... Ech, chciałabym go zobaczyć jeszcze w podobnej roli - mam nadzieję, że choć odrobina tego będzie w najnowszym "Donie".
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones