Recenzja filmu

Zły Mikołaj (2003)
Terry Zwigoff
Billy Bob Thornton
Cloris Leachman

Ludzki Mikołaj

Nienawidzę familijnych filmów o tematyce świątecznej, względnie durnych komedii, w których facet z dużym brzuchem w czerwonych portkach musi uratować święta. Załamuję się, gdy jestem zmuszony do
Nienawidzę familijnych filmów o tematyce świątecznej, względnie durnych komedii, w których facet z dużym brzuchem w czerwonych portkach musi uratować święta. Załamuję się, gdy jestem zmuszony do oglądania Tima Allena lub jemu podobnych aktorów biegających po planie zdjęciowym w czerwonym kubraczku. "Zły Mikołaj" nie jest kolejnym grzecznym filmem o dobrym dziadku z brodą. Twórcy, z reżyserem Terrym Zwigoffem na czele, wykroczyli poza banalny schemat, który został stworzony przez produkcje pokroju "Śniętego Mikołaja". Typowy film bożonarodzeniowy powinien być grzeczny, łatwy w odbiorze i jak najbardziej cukierkowy. Ten film jest chociaż odrobinę inny. Tytułowy zły Mikołaj naprawdę nazywa się Willie i jest zawodowym oszustem, degeneratem i skończonym alkoholikiem. Wraz ze swoim kompanem, karłowatym Murzynem, tworzą świąteczny duet Mikołaj - Elf. Co roku zatrudniają się w supermarketach, zawsze w innej części Stanów Zjednoczonych. W dzień zabawiają dzieci klientów, w nocy zaś obmyślają plan skoku na kasę pracodawcy. Życie Williego ulegnie jednak zmianie, gdy pozna pewnego 8-latka i uroczą barmankę. Billy Bob Thornton jest najlepszym świętym Mikołajem, jakiego miałem okazję oglądać na dużym ekranie. Jego postać zbudowana jest na ciętych, dosadnych, pełnych ironii dialogach z Elfem i małym bachorem. Dopełnieniem świetnej gry jest jego charakteryzacja. Aktor wygląda jak po tygodniowej libacji, jako alkoholik jest przekonujący do bólu. Obraz Zwigoffa neguje cudowną aurę świąteczną. Reżyser pokazał, że Boże Narodzenie niekoniecznie musi być pojmowane jako najwspanialszy okres w ciągu roku. Willie chciałby rzucić robotę Mikołaja, osiąść na Florydzie i nie myśleć o "tych cholernych świętach". Film wyśmiewa naiwność wcześniejszych produkcji tego gatunku. Słodka, nastrojowa muzyka oraz rzeka przekleństw wypływająca z ust Mikołaja nieraz drażnią widza. Podejrzewam jednak, że reżyser celowo zastosował taki chwyt, aby podkreślić wyższość "Złego Mikołaja" nad resztą stawki... Nawet zakończenie nie przypomina klasycznego happy endu, zwykle spotykanego w filmach ze świętym Mikołajem. W sumie - niezwykle depresyjny obraz świąt Bożego Narodzenia widziany oczami Terrego Zwigoffa. Z pewności nie polecam oglądania "Złego Mikołaja" w okresie świątecznym. Nie warto ryzykować, że ktoś przestanie wierzyć w magię Gwiazdki.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Amerykańskie komedie przechodzą kryzys. Świadczy o tym kilka ostatnich produkcji, które niebezpiecznie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones