Recenzja filmu

Tłumaczka (2005)
Sydney Pollack
Nicole Kidman
Sean Penn

Między nami tłumaczkami

To prawda, że każdy z nas ma świadomość faktu, iż polityka międzynarodowa to w dzisiejszych czasach bardziej spotkania biznesmenów, niż przywódców narodów. A tuszowanie zbrodni wojennych,
To prawda, że każdy z nas ma świadomość faktu, iż polityka międzynarodowa to w dzisiejszych czasach bardziej spotkania biznesmenów, niż przywódców narodów. A tuszowanie zbrodni wojennych, ludobójstwa, i tego typu zajść, są i były normą w wielu państwach o niepewnej sytuacji politycznej. Choć chcielibyśmy wierzyć, iż należy to tylko do "niechlubnej przeszłości" rodzaju ludzkiego, w głębi serca zdajemy sobie sprawę, że wcale tak nie jest. Od czasu do czasu przypominają nam też o tym twórcy filmowi - w mniej lub bardziej udany sposób. Wbrew pozorom i ten film należy do produkcji o tej tematyce. I choć akcja skupia się tu na sylwetkach dwójki bohaterów, to jednak przez cały czas obecny jest motyw śmierci i nędzy kontrastujący z lśniącymi wnętrzami siedziby ONZ. Głównym wątkiem, wokół którego kręci się cała akcja tego obrazu, jest fakt podsłuchania przez jedną z tłumaczek pracujących dla ONZ, Silvię Broom (Nicole Kidman), konspiracyjnej rozmowy toczonej "po godzinach" w głównym budynku ONZ przez dwa szepczące głosy planujące zamach na prezydenta afrykańskiego kraju Matoko, Zuwanie, kiedyś wyzwoliciela i orędownika wolności, obecnie tyrana i ludobójcy. Silvia, świadoma swego obywatelskiego obowiązku, zgłasza się następnego dnia na policję. Początkowo nikt jej nie wierzy, nawet zawezwane do tej sprawy Służby Specjalne. Jednak podobnego zgłoszenia nikt nie waży się zignorować całkowicie, a już wkrótce dzieje się coś, co sprawia, że opowieść tłumaczki nabiera nagle wielkiego znaczenia... Nawet agent Tobin Keller (Sean Penn), początkowo sceptycznie nastawiony zarówno do całej opowieści, jak i do jej autorki, odkrywa, że mają oni ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać... Film ten miał wiele wad i zalet. Jego zdecydowanie największym plusem było aktorstwo Seana Penna. Zestawienie jego mocnej osobowości z efemerycznym i drętwym aktorstwem Kidman dało niespodziewane rezultaty. Z tego też powodu film ten, mimo pewnej naiwności fabuły i sposobu rozwiązania niektórych wątków, oglądało się dobrze. Trafnym wyborem było połączenie akcji dotyczącej międzynarodowej intrygi z ukazaniem psychologicznej strony przynajmniej tych dwóch głównych postaci. Jako studentka studiów filologicznych pomaszerowałam na ten film z pewnym zaciekawieniem, ponieważ sama pracowałam nieraz jako tłumaczka. Wprawdzie nie dla ONZ, no ale od czegoś przecież trzeba zaczynać. Byłam więc ciekawa co też twórcy filmu wymyślą, by wciągnąć "Bogu ducha winną" panią, znającą biegle kilka języków, w międzynarodową aferę. No cóż, że sporo oni nawymyślali to pewne. Zastanawiam się tylko dlaczego. Czy nie prościej byłoby zrobić historię o kobiecie, z którą można by się przynajmniej identyfikować? Prawdą jest, że nie przepadam za aktorstwem Kidman. Do tej roli pasowała ona jednak choćby z tego względu, że grając osobę o dość mrocznej przeszłości, jej nieprzenikniona twarz dawała możliwość własnej interpretacji przez widza przeżywanych przez postać emocji. Odwrotnie ma się sprawa z Pennem, który potrafi bardzo wiele oddać grą bez słów - spojrzeniem, czy gestem - wcale nie udając, że za ciszą kryją się jakieś treści, ale naprawdę ją wypełniając. Abstrahując jednak od gry aktorskiej, która zdecydowanie spaja ten film w jakąś konkretną całość, chciałam się znowu przyczepić do wydarzenia, które stało się "motorem" napędzającym akcję tego obrazu. Według mnie było ono zbyt nieprawdopodobne, jak na tego typu produkcję. Chociaż może ktoś z Was się ze mną nie zgodzi, twierdząc, że historia o kobiecie znającej m.in. afrykański język Ku (zapewne jako jedyna w tamtej części Stanów Zjednoczonych), która przypadkowo podsłuchuje rozmowę w tym właśnie języku, ponieważ wróciła do pokoju dźwiękowca w głównym budynku ONZ po zostawione tam wcześniej fleciki, jest całkowicie wiarygodna. No cóż... Każdy z nas nawet jeśli czuje się niewolnikiem, czy to świata, czy systemu, ma przynajmniej prawo wyboru fikcji, w którą wierzy. Jeśli ktoś ma bardzo silną wolę może nawet uwierzyć, że historia tego typu mogła mieć miejsce...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Za każdym razem, kiedy oglądam ten film, zadziwia mnie jego spójność. Szczególnie to, że poszczególne... czytaj więcej
"Tłumaczka" zwróciła moją uwagę od pierwszej wzmianki, na którą natrafiłem. Było bowiem napisane, iż w... czytaj więcej
Sydney Pollack, pamiętny twórca oskarowego melodramatu "Pożegnanie z Afryką", po sześciu latach przerwy,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones