Międzynarodowa (nie)superprodukcja

"Kobieta, która pragnęła mężczyzny" to międzynarodowa produkcja z Marcinem Dorocińskim w roli głównej, czyli historia Dunki pragnącej Polaka wśród niezbyt pięknych widoków Warszawy. Karen jest
"Kobieta, która pragnęła mężczyzny" to międzynarodowa produkcja z Marcinem Dorocińskim w roli głównej, czyli historia Dunki pragnącej Polaka wśród niezbyt pięknych widoków Warszawy.

Karen jest fotografem mody. Ma ustatkowane życie, które wypełnia praca i rodzina. Jednak prześladuje ją sen z nieznajomym mężczyzną. Pewnego dnia spotyka obiekt swoich sennych marzeń i nie może o nim zapomnieć. Coraz bardziej go pragnie i porzuca dla niego wszystko. Uniesienia seksualne wciągają ją na tyle, że jest gotowa oddać mu się zawsze i wszędzie. Uważa, że go kocha, choć tak naprawdę go nie zna. Z czasem kobieta wariuje, pragnie mężczyzny mimo jego zachowania, jego słów, pomimo wszystko uważa, że nie może żyć bez niego. Jeden prześladujący sen doprowadza ją do szaleństwa. Myśli, że są sobie przeznaczeni.
 
Brzmi interesująco, jednak nie napalajmy się jak Karen. Film momentami jest zbyt przewidywalny i pełen zbiegów okoliczności. Z minuty na minutę coraz nudniejszy i co gorsza, ciągnie się w nieskończoność. Może jedynie zaskoczyć nas końcowe zachowanie głównej bohaterki, jednak, jak wiadomo, porzucona kobieta zdolna jest do wszystkiego. Brak napięcia i akcji powodował, że zaczynałam się modlić, by chociaż kanar sprawdził ją w tramwaju, wtedy w końcu coś by się zadziało. Odważne sceny, które tak reklamują producenci, ograniczają się do paru kadrów wypełnionych biustem i raz tyłkiem Dorocińskiego (a w sumie szkoda że tylko raz, bo ma co pokazywać). Więc co tu oglądać?

Możemy starać się czegoś doszukać w szaleństwie Karen. W jej stopniowej drodze do upadku, pragnieniach, uczuciach, myślach. W tym, jak kobieta pod wpływem emocji jest gotowa zmienić całkowicie swoje życie dla tego jednego jedynego. Jednak na tyle słabo to przedstawiono, że ujrzymy jedynie wariactwo, głupotę i naiwność, która na koniec jak gdyby nigdy nic znika, a Karen znów wraca do pracy.

Zatem co możemy wynieść z tego filmu? To, że twórcy nie zapomnieli o tym, by bohaterowie chadzali w butach po domu, jak to bywa w hollywoodzkich produkcjach, i to, że przynajmniej niektóre polskie produkty zrobiły sobie reklamę podczas śniadania głównej bohaterki. I to że niestety niezbyt kolorowo pokazano Warszawę, zarazem nie robiąc jej za dobrej promocji za granicą.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Paryż. Ta historia nie mogła zacząć się nigdzie indziej. Tutaj na kontrakcie pracuje Karen (Richter),... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones