Recenzja filmu

Smakosz (2001)
Victor Salva
Gina Philips
Justin Long

Mniam, mniam

"Smakosza" firmowano nazwiskiem samego Francisa Forda Coppoli, który jednak na planie zdjęciowym nie spędził ani jednej minuty. Rola Coppoli ograniczyła się jedynie do wydania pokaźnej sumy na
"Smakosza" firmowano nazwiskiem samego Francisa Forda Coppoli, który jednak na planie zdjęciowym nie spędził ani jednej minuty. Rola Coppoli ograniczyła się jedynie do wydania pokaźnej sumy na realizację projektu. Dystrybutor postanowił jednak wykorzystać magię nazwiska, by przyciągnąć przed ekrany rzesze kinomanów. Zupełnie niepotrzebnie, bo i bez takiej reklamy "Smakosz" broni się całkiem nieźle. Opowiastka wydaje się banalnie prosta. Wiecznie skłócone rodzeństwo przemierza bezkresny obszar Stanów Zjednoczonych. W czasie tej wędrówki spotykają tajemniczego mężczyznę, który do rury wrzuca wypełniony worek. Ciekawscy Trish i Darry muszą oczywiście sprawdzić, co znajdowało się w owym worku, choć sam widz dobrze wie, że nie były to bynajmniej śmieci czy odpadki... Akcja filmu rozwija się powoli, by w pewnych momentach gwałtownie przyśpieszyć. Po ostrej i dynamicznej scenie następuje krótka przerwa, podczas której zarówno widzowie, jak i bohaterowie opowieści mają chwilę wolnego, by odpocząć. Taki układ wydarzeń w praktyce sprawdza się doskonale i sprawia, że obraz jako całość broni się przed nudą i przesytem. Bardzo dobrym rozwiązaniem okazał się również dobór dwóch głównych postaci. Zrezygnowano z obowiązkowego wątku miłosno-erotycznego, a zastąpiono go ciekawą relacją brat-siostra. Dzięki temu "Smakosz" zyskał nieco na oryginalności. Ponadto bohaterowie, choć popełniają rażące błędy, wydają się nam bliżsi niż papierowe postacie znane z teen-slasherów. Reżyser filmu postawił duży nacisk na budowanie napięcia. Nie wiele tu scen gore czy czystej akcji rodem z filmów sensacyjnych. Sporo natomiast ciekawych ujęć, które budują klimat zaszczucia i przerażenia. Film zahacza więc o konwencje dwóch filmowych gatunków - klasycznego horroru i mrocznego dreszczowca. Również muzyka podkreśla mroczny charakter opowieści. Brak tu ostrych brzmień, a dominują raczej niepokojące melodie. Bardzo dobrym rozwiązaniem było użycie w filmie podkładu muzycznego w postaci na pozór błahej piosenki "Jeepers Creepers, where did you get those eyes". Piosenka będąca przebojem z lat osiemdziesiątych pełni w filmie niejako rolę samego bohatera wydarzeń. Każdy kto obejrzy film, przekona się, co miałem na myśli. Największym atutem całej produkcji jest jednak stopniowe odsłanianie oblicza filmowego smakosza. Przerażającą naturę potwora ujrzymy dopiero w samy finale opowieści. W trakcie seansu obserwujemy jedynie pewne szczegóły budowy kreatury, nie zdając sobie sprawy z tego, jak obrzydliwe oblicze kryje on przed światem. Dzięki temu autorzy pobudzili naszą wyobraźnię do stworzenia własnego wizerunku potwora. Nasze wyobrażenia możemy skonfrontować z wizją scenarzysty dopiero w samym finale. Mimo wielu zalet, "Smakosz" nie uniknął rażącej wady. Samo zakończenie filmu wydaje się napisane przez scenarzystę na kolanach. Nie wpasowuje się w konwencję wcześniejszych scen, a fabularnie jest bardzo niespójne i nielogiczne. "Smakosz" odniósł spory sukces kasowy, którego przypieczętowaniem było nakręcenie kontynuacji. Każdy fan horroru zatem film powinien obejrzeć gdyż to naprawdę smakowity kąsek współczesnego kina. Tym ciekawszy, że jest równocześnie łatwostrawny i nie wywołuje mdłości.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Trzeba przyznać, że podchodziłem do tego obrazu obojętnie. Mając w głowie ostatnie poczynania twórców... czytaj więcej
Kiedyś straszył mnie Freddy Krueger, ze swoją poparzoną i zawadiacko uśmiechniętą twarzą kompletnego... czytaj więcej
"Smakosz" powstały w 2001 roku to kolejny z horrorów, które opowiadają o krwiożerczym monstrum żywiącym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones