Recenzja gry

Disney Epic Mickey 2: Siła dwóch (2012)
Warren Spector
Dariusz Błażejewski
Kacper Kuszewski
Jarosław Boberek

Nerwica podwojona

Dzieło Warrena Spectora oczarowuje i boryka się z tymi samymi problemami, co część pierwsza. Największe zalety drugiej odsłony przygód znanej wszystkim myszy są zasługą wielu osób, paradoksalnie
Dzieło Warrena Spectora oczarowuje i boryka się z tymi samymi problemami, co część pierwsza. Największe zalety drugiej odsłony przygód znanej wszystkim myszy są zasługą wielu osób, paradoksalnie oprócz twórców gry.



Zacznijmy smutnym akordem, czyli od pierwszego wrażenia. Borykanie się z problemem multiplatformowości nie jest rzeczą nową. Pierwsze "Epic Mickey" zostało wydane wyłącznie na Wii, dlatego niską rozdzielczość i, bądźmy szczerzy, umowną oprawę wizualną dało się zaakceptować. Junction Point Studios postanowiło jednak zrobić odważny ruch i wypuścić "Epic Mickey 2" w bardzo podobnej postaci na wszystkie platformy. Niby w wersji na PS3 gra ma podniesioną rozdzielczość i kilka dodatkowych bajerów, ale to tylko zasłona dymna. Czuć w tym swąd Wii na każdym kroku. O ile postacie wyglądają jako tako, o tyle otoczenie wzięte jest z czasów wczesnego Sly'a Coopera. A to, przypominam, było dekadę temu.



Poziom interakcji z terenem też nie zachwyca. Nasze zabawy z pędzlem ograniczone są do wybranych elementów gry, na przykład budynków albo kładek. Nawet jeśli właśnie takie były wymogi pierwotnej platformy, malarskie zabawy są przecież fundament "Epic Mickey 2". W tym zakresie nie czeka nas zbyt wiele radości tworzenia ani dekonstrukcji.

Mickey operuje naprzemiennie dwoma "farbami" – za pomocą jednej tworzymy elementy świata przedstawionego, a druga to rozpuszczalnik, dzięki któremu wymażemy z rzeczywistości potwory (choć można je np. oswajać pierwszym rodzajem farby) i blokujące nas przeszkody. Poza magicznymi substancjami mamy w naszym kreskówkowym arsenale na przykład szkice, czyli coś w rodzaju zaklęć. Dzięki nim powstrzymamy co potężniejszego wroga, przeniesiemy ciężkie przedmioty albo zrobimy swojemu wrogowi kuku w typowo disnejowskim stylu.



Zgodnie z tytułem Mickey nie jest jednak sam. Towarzyszy mu królik Oswald. I w tej kwestii pojawia się pewien zgrzyt. "Epic Mickey 2" to produkcja stworzona do kooperacji. Jeden z graczy steruje Mickeyem, drugi Oswaldem. Królik to przydatny kompan, gdyż dzięki swemu pilotowi na różne sposoby bawi się elektrycznością – kombinuje z dźwigniami i skrzynkami bezpieczników albo razi wroga prądem. Płynna rozgrywka z dwoma bohaterami ma miejsce jednak tylko wtedy, gdy gramy z kimś znajomym. Samotnicy zdający się na komputerowego kompana będą kląć, na czym świat stoi. Automatyczny Oswald to jakaś kpina! Korzystając z tej opcji, niejednokrotnie musiałem sam podbiegać do przełącznika, bo Oswald nie reagował na "zielone światło", czyli uruchomienie swoich zdolności. Potwierdza się stara weterynaryjna prawda, że króliki to potwornie głupie stworzenia. Nawet, a może zwłaszcza te sterowane przez sztuczną inteligencję.



Czy z tego wynika, że "Epic Mickey 2" to gra co najwyżej średnia? Nie do końca. Choć grafika jest niedzisiejsza, AI kuleje, a niektóre akcje kamery wołają o pomstę do nieba, sama rozgrywka jest dość sympatyczna. Mamy tu naprawdę zróżnicowany gameplay, etapy lekko skradankowe, masę zagadek logicznych, jeszcze więcej motywów żywcem wydartych z przygodówek, a do tego całą tonę zbieractwa i pobocznych misji. Nuda raczej nam nie grozi, o ile przedrzemy się przez irytującą pracę kamery i nieszczęsnego Oswalda. Szczególnie do gustu przypadły mi, niestety często krótkie, epizody zrealizowane w pseudo 2D. To takie nostalgiczne mrugnięcie w kierunku fanów platformówek. Miła rzecz. Niby mała, ale niezmiernie cieszy.



Najprzyjemniejsza jednak jest oprawa audio. W "Epic Mickey 2" głosów postaciom użyczyły osoby, które znamy od lat. Od razu słychać, kto jest kim. Nawet z zamkniętymi oczyma rozpoznamy Goofy'ego czy głównego bohatera. Do tego dochodzi rys musicalowy – masa rzeczy w przerywnikach filmowych jest śpiewana. Nie pozostaje nic innego, jak pochylić czoła przed jednym z najlepszych dubbingów, jakie można usłyszeć w grach komputerowych. Piosenki śpiewane przez szalonego Profesora czy linie dialogowe czytane są tak, że momentalnie przenosimy się w krainę wspomnień z dzieciństwa. Lepszej rekomendacji nie da się już wymyślić.



Jak "Epic Mickey 2: Siła dwóch" wypada w ogólnym rachunku? Muszę przyznać, że to produkt daleki od ideału. Świetny pomysł i zróżnicowany styl rozgrywki został w nim zepsuty przez archaiczną grafikę i bezwolność sztucznej inteligencji. Warto jednak dać tej grze szansę, choćby ze względu na dobre piosenki. "Epic Mickey 2" jest ponadto miłą odskocznią od gier z opierających się na przemocy.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones