Recenzja filmu

Niedokończony interes (2015)
Ken Scott
Vince Vaughn
Tom Wilkinson

Niedopracowana komedia

Vince Vaughn nie ma jeszcze w komediowym półświatku nazwiska tak wyrobionego jak Will Ferrell, Adam Sandler czy Seth Rogen. Aktor ma jednak na swoim koncie udział w kilku na prawdę śmiesznych
Vince Vaughnnie ma jeszcze w komediowym półświatku nazwiska tak wyrobionego jakWill Ferrell,Adam SandlerczySeth Rogen. Aktor ma jednak na swoim koncie udział w kilku na prawdę śmiesznych filmach ("Old School", "Polowanie na druhny"), można było więc przypuszczać, że najnowsza komedia firmowana jego nazwiskiem będzie czymś wartym uwagi. Jak się niestetypóźniejokazało, moja nadzieja była zgubna, a sam film dostarczył mi tyle śmiechu, co zwiastuny grane tuż przed nim.

Twórcy nie owijają w bawełnę i już po kilku minutach wiemy, o co chodzi i z kim będziemy mieli do czynienia przez najbliższe 90 minut. Dan (Vince Vaughn) odchodzi z pracy, by wystartować z własnym biznesem. Pomagają mu w tym nie najmłodszy już Tim (Tom Wilkinson) oraz niezbyt rozgarnięty Mike (Dave Franco). Panowie są właśnie o krok od podpisania bardzo ważnej umowy, by dopełnić ostatnich formalności muszą udać się w podróż do Berlina. Na miejscu okazuje się, że sfinalizowanie kontraktu nie jest tak oczywiste, jak wydawało się to wcześniej, a trójka bohaterów będzie musiała przejść jeszcze długą i ciężką drogę.

Głównym problemem tego filmu jest jego niezdecydowanie. Reżyser chyba sam nie wie, do kogo adresuje swoje dzieło: do osób wychowanych na "Family Guy" i "Miasteczku South Park" doczy fanów komedii zSandrą Bullock.Jest w nim kilka mocnych i świńskich dowcipów, których nie powstydziłby się nawetSacha Baron Cohen. Nie zostają one jednak na długo w pamięci z dwóch powodów. Po pierwsze: jest ich zdecydowanie za mało. Po drugie: twórcy postanowili bawić i uczyć jednocześnie. Tim ma dwójkę dorastających dzieci, których problemy stara się rozwiązywać podczas internetowych wideorozmów. Wątki moralizatorskie przeplatają się więc ze scenami, w których nasi bohaterowie odwiedzają na przykład gejowski bar z penisami wystającymi z otworów w ścianach. Jak dla mnie to trochę dziwne połączenie.

Poczucie humoru, jakie serwuje nam reżyser, nie jest ogólnie najwyższych lotów. Taki pakiet standardowy współczesnej komedii: aluzje seksualne, masturbacja, narkotyki czy robienie z siebie idioty. W tym ostatnim aspekcie królujeDave Franco, aktor tym razem wciela się w kompletne przeciwieństwo postaci, które grał w "Sąsiadach" czy "Iluzji". To chyba najjaśniejszy punkt tego filmu, chociaż lekkim przegięciem jest scena, w której nie wie, jaki kształt ma koło, czy sam fakt, że na nazwisko ma Naleśnik. Jako że lwia część filmu odgrywa się w Berlinie, nie sposób było nie zażartować z obyczajowości czy języka naszych zachodnich sąsiadów. Niestety żaden z dowcipów nie dorównał choćby temu, co pokazali twórcy "Eurotrip" ponad dziesięć lat temu.

Dawno nie widziałem komedii z tak nijakimi postaciami, zarówno drugoplanowymi, jaki i tymi z pierwszego planu. Jedynie wcześniej wspomnianyFrancozapada w pamięć, reszta zlewa się w jedno tło.Vince Vaughnnigdy nie był szczególnie charyzmatycznym komikiem, ma w filmie dwie czy trzy zabawne kwestie, czyli niewiele. Nawet obecnośćNicka Frostanie bardzo pomaga, Anglik dostał bardzo przeciętną rolę, w dodatku na ekranie widzimy go zaledwie przez kilkanaście minut.

"Niedokończony interes" nie zrobi raczej furory podczas wypadu do kina ze znajomymi, jako lekka komedia na wieczór też nie bardzo się sprawdzi.To mógł być na prawdę dobry film, gdyby tylko reżyser wcisnął mocniej pedał gazu. "Millerowie", "Kac Vegas" czy "Ted" udowodniły, że można zrobić komedię, która mimo kąśliwego humoru przypadnie do gustu krytykom i publiczności.Ken Scottstanął jednak pośrodku drogi i to go zgubiło.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones