Recenzja wyd. DVD filmu

Ślepy traf (2013)
Brad Furman
Justin Timberlake
Ben Affleck

Niepotrzebny hazard

Zgodnie z maksymą głoszoną przez głównego bohatera filmu "Ślepy traf", każda sytuacja obejmująca ryzyko jest pewną formą hazardu. Twórcom wspomnianej produkcji najwyraźniej owe motto mocno
Zgodnie z maksymą głoszoną przez głównego bohatera filmu "Ślepy traf", każda sytuacja obejmująca ryzyko jest pewną formą hazardu. Twórcom wspomnianej produkcji najwyraźniej owe motto mocno podpasowało, gdyż postawili wszystko na jedną kartę, ładując pieniądze w przedsięwzięcie o niepewnym zysku. Niestety, tak jak w przypadku protagonisty przegrywającego oszczędności życia podczas rozgrywki w internetowego pokera, tak również i osoby stojące za "Ślepym trafem" muszą obejść się smakiem, przyjmując piętno porażki na klatę. Co zatem nie zagrało w filmie o tak wdzięcznym temacie jak hazard?



Richie Furst (Justin Timberlake) to ambitny młody człowiek, który dorabia sobie na studia(ch) poprzez zdobywanie klienteli gotowej grać w internetową odmianę pokera. Niestety, po jednym z incydentów dziekan stawia młodzianowi ultimatum: uczelnia albo hazard. Furst postanawia zagrać va banque, wykorzystując resztę pieniędzy przeznaczonych na naukę jako elektroniczną walutę. Ryzyko jednak nie opłaca się, gdyż Richie traci całą gotówkę w niejasnych okolicznościach. Podejrzewając oszustwo, Furst postanawia udać się do Puerto Rico celem złożenia wizyty założycielowi strony z internetowym pokerem, Ivanowi Blockowi (Ben Affleck). Chłopak w swej naiwności liczy na dobroduszność majętnego biznesmena, który ponad wszystko stawia uczciwość rozgrywek prowadzonych za pośrednictwem sieci. Szaleńczy pomysł wypala, zaś Furst poza zwrotem gotówki z małym bonusem na drogę dostaje również propozycję objęcia posady w imperium Blocka. Brawura młodzieńca zwraca jednak uwagę FBI, które chce dorwać Ivana i wsadzić za kratki. W związku z powyższym, agent Shavers (Anthony Mackie) składa Richiemu propozycję współpracy...

Niestety, motyw pokerowej rozgrywki obecny jest w filmie tylko raz, mianowicie podczas nieudanej próby pomnożenia pieniędzy potrzebnych do opłacenia czesnego. Co gorsza, dramatyzmu w nim tyle, co kot napłakał, również ze względu na brak napięcia tak charakterystycznego dla spotkań przy stole, w których to gra pozorów pozwala odwrócić nawet najgorszą kartę. W "Ślepym trafie" zaś Furst postanawia wpłacić wszystkie pieniądze i iść na całego, zgodnie z kolejną złotą myślą typu "albo grasz na 100%, albo nie bierzesz udziału" (świetna logika). Parę ujęć, kilka mniej lub bardziej udanych zagrań i po pieniążkach, tak jak i po dramatyzmie, nie ma ani śladu.



Skoro wątek pokerowy został zduszony w zarodku, być może siłą napędową "Ślepego trafu" jest intryga kryminalna topornie rozwijana przez resztę seansu? Raczej nie. Największy problem leży w bezsensownych zachowaniach bohaterów, którzy po prostu nie są wiarygodni. "Rewelacyjny" pomysł Fursta na szukanie igły w stogu siana (czyt. nieuchwytnego bossa podziemia) został idealnie skwitowany przez bardziej rozsądnego kompana Richiego, który wytyka bodajże wszystkie absurdy całego przedsięwzięcia ("Naprawdę chcesz jechać do obcego kraju, bez pieniędzy i znajomości języka, z nadzieją natknięcia się na Brocka na ogromnej wyspie?"). Niemniej dzięki szeregowi zdarzeń nieopierzony młodzian zdobywa zaproszenie na zamkniętą imprezę (podrywając ponętną znajomą Ivana), staje przed biznesmenem i dzień później dołącza do jego świty. Co prawda pod koniec hojność Brocka zostaje wyjaśniona, jednak to za mało, by zatrzeć złe wrażenie i łyknąć naciągnięcia fabuły niczym, nie przymierzając, wieprz pomyje z koryta.



"Ślepy traf" przypomina nieudolną kopię i tak niezbyt udanego "Adwokata" Scotta z tego samego roku, który to obraz pomimo przegadanej całości i nadmiernie filozoficznych dialogów oferował przynajmniej parę mocnych akcentów przypominających, iż chciwość zazwyczaj kończy się źle i krwawo. Produkcja pana Furmana zaś, reżysera mającego na koncie mdły film "Po napadzie" i ciekawego "Prawnika z Lincolna", to typowa papierowa historyjka nie próbująca nawet zbytnio zaskakiwać widza. Ot, choćby w przypadku samego zakończenia i rozwiązania intrygi można było gubić tropy do samego końca, by w finalnych scenach uderzyć z zaskakującym twistem. Niestety, dwójka scenarzystów pisząca skrypt do "Slepego trafu" najwyraźniej uznała, iż schematyczna i przewidywalna fabuła jest lepsza niźli trzymająca w napięciu do ostatnich chwil historia, w związku z czym widz pod koniec seansu ma prawo być znużony... Nie pomogła nawet dość makabryczna, choć i tak stonowana scena z krokodylami.

Wspomniawszy o obsadzie, nie sposób wytknąć pomyłki w postaci Bena Afflecka jako głównego mąciwody. Wcale nie chodzi o to, że jest złym aktorem (bo nie jest), jednak w roli Blocka jest zupełnie nieprzekonujący. Affleck ani razu nie sprawia wrażenia, iż jego słowa są autentyczne, do tego stosunkowo młody wiek odtwórcy odejmuje mu powagi (do roli Ivana pasowałaby chyba lepiej osoba nieco bardziej "posunięta wiekowo"). Jak zatem wierzyć w szczerość intencji pokerowego potentata, który niemalże z miejsca zatrudnia Richiego? A propos postaci Fursta, Justin Timberlake wypada poprawnie jako ambitny gołowąs (gratka dla fanek piosenkarza), wciąż jednak potrzebując paru(nastu) szlifów swojego warsztat aktorskiego. Jednym zdaniem: obsada dobrze spisuje się na plakacie reklamowym, w praniu zaś wypadając znacznie gorzej.



Skoro nieco lepszy i doroślejszy "Adwokat" dostał ode mnie naciąganą "szóstkę", "Ślepy traf" siłą rzeczy zasługuje na niższą notę. Rozczarowanie filmem Furmana może wynikać po części z potraktowanego po macoszemu wątku rozgrywek pokerowych, jednak największą wadą produkcji jest zwyczajnie mało odkrywczy scenariusz, rozwijany niemalże po linii najmniejszego oporu. Bez większych zwrotów akcji, bez trzymającego w napięciu dramatyzmu, za to ze zmarnowaną obsadą i pieniędzmi przeznaczonymi na produkcję. Cóż, w tym przypadku gra w ciemno okazała się po prostu niepotrzebnym hazardem. Średniak do potęgi.

Ogółem: 5/10

W telegraficznym skrócie: wdzięczny temat pokerowych rozgrywek stanowi, niestety, tylko preludium do intrygi topornej niczym bal drewna; dwójka scenarzystów nawet nie siliła się na zbytnie zaskoczenie widza; dramatyzmu niemalże nie stwierdzono; obsada wypada zaś ciekawie... na papierze; fabuła naciągnięta niczym skóra emerytowanej gwiazdy filmowej bynajmniej nie pomaga.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ekipa "Ślepego trafu" miała w rękawie parę asów: gwiazdorską obsadę, miłe dla oka plenery Kostaryki, a... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones