Recenzja filmu

Heavy Mental (2013)
Sebastian Buttny

Nieznośna ciężkość bytu

Film ten reprezentuje wzorzec, od którego polscy twórcy w ostatnich latach na szczęście odchodzą: nakręcony bez polotu, silący się na mądrość i powagę, ale tak naprawdę będący jedynie wydmuszką,
"Heavy Mental" Sebastiana Buttnego jest takie jak sugeruje tytuł, ciężkie i trudne do pojęcia przez umysł inny niż autora. Bardzo prywatne dzieło, w którym trudno doszukać się uniwersalnego przesłania, chociaż bohaterowie są jak najbardziej zwyczajni. Znamienny jest fakt, że po festiwalowej premierze film czekał półtora roku na dystrybutora, czas nie miał jednak na "Heavy Mental" żadnego wpływu, mógł jedynie odwlec moment cierpienia powodowanego seansem.


Trudno w zasadzie określić o czym jest to film. Główny bohater, Mariusz (Grzegorz Stosz) to aktor, który ma kłopoty z pamięcią, wciąż utrzymywany jest przez rodziców, a na dodatek, co jakiś czas rozmawia z widzianą tylko przez siebie Wróżką (Katarzyna Maciąg). Przy okazji pogrzebu swojego dziadka poznaje Piotra (Piotr Głowacki), który wynajmuje go do poderwania pewnej dziewczyny (Izabela Nowakowska), by potem móc ją łatwo odbić. Cała trójka wyjeżdża nad morze, gdzie dyskutują nad życiowymi problemami, spacerują i przeżywają konflikty.


Zanim widz zauważy ewidentny brak pomysłu na fabułę zdąży zmęczyć się oglądaniem gry aktorskiej Stosza, który jest tak sztuczny, że w scenach z jego udziałem (czyli przez praktycznie cały film) trudno myśleć o czymkolwiek innym. Aktor gra teatralnie w złym tego słowa znaczeniu, jego intonacja rzadko pasuje do wypowiadanej kwestii, co sprawia, że można mieć poczucie oglądania telewizyjnej produkcji z naturszczykami z castingu, a nie pełnometrażowego filmu, który doczekał się ogólnopolskiej dystrybucji. Słabe aktorstwo widać zwłaszcza w scenach rodzinnych kiedy to mówiący wszystko jednym głosem Stosz kłóci się z obficie, ale monotonnie gestykulującym Lechem Łotockim, grającym ojca Mariusza. W tej plejadzie sztucznie odgrywanych bohaterów najlepiej wypada Piotr Głowacki, któremu mimo siermiężnych dialogów udaje się tchnąć odrobinę życia w swoją postać i jej sytuację.


Sebastianowi Buttnemu, który poza reżyserią i scenariuszem odpowiadał również za montaż filmu wyraźnie nie zależało jednak na jakimkolwiek realizmie, a nawet jeśli, to stanowił on kwestię marginalną. To co stanowi bowiem trzon filmu to całe mnóstwo pseudointeligentnych wywodów, nie uzasadnionych niczym monologów na temat polskiej mentalności, refleksji dotyczących bycia artystą czy funkcjonowania we współczesnym świecie. Wszystko to mogłoby jeszcze stanowić o wartości filmu, gdyby nie fakt, że pod względem intelektualnym autor nie wznosi się wysoko, a jego bohaterowie w rozmowach przypominają bardziej rozgoryczonych uczniaków niż dorosłych ludzi.


"Heavy Mental" niezależnie od celu w jakim powstał, nie powinien nigdy ukazać się w szerokiej dystrybucji. To przykład filmu, który nie robi dobrej reklamy właściwie nikomu. Ani Buttnemu, którego w największym stopniu winić można za tę porażkę, ani aktorom, z których tylko Piotrowi Głowackiemu udaje się wybronić, co przy jego filmografii nie powinno i tak mieć większego znaczenia. Film ten reprezentuje wzorzec, od którego polscy twórcy w ostatnich latach na szczęście odchodzą: nakręcony bez polotu, silący się na mądrość i powagę, ale tak naprawdę będący jedynie wydmuszką, nie najładniejszą zresztą.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Mariusz całymi dniami chodzi przebrany w chiński uniform robotniczy i recytuje swój monodram zatytułowany... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones