Recenzja filmu

Kingsman: Tajne służby (2014)
Matthew Vaughn
Taron Egerton
Colin Firth

Not another James Bond movie

Oglądając film "X-Men: Pierwsza klasa", można zauważyć, że charakterystyka jednego z bohaterów nieco odbiega od standardów, do których przyzwyczaiła nas seria o szkole dla "uzdolnionej młodzieży"
Oglądając film "X-Men: Pierwsza klasa", można zauważyć, że charakterystyka jednego z bohaterów nieco odbiega od standardów, do których przyzwyczaiła nas seria o szkole dla "uzdolnionej młodzieży" prowadzonej przez profesora Charlesa Xaviera. Sebastian Shaw w kreacji Kevina Bacona to dostojny, ekscentryczny milioner o nienagannych manierach, dążący do (jakżeby inaczej) przejęcia przez rasę mutantów dominacji nad światem. Podróżujący swoim białym, luksusowym jachtem antagonista stanowi miłosną deklarację reżysera wobec szacownego cyklu o przygodach agenta 007 i jego kultowych przeciwników. Któż zatem lepiej niż Matthew Vaughn nadawałby się do ekranizacji komiksu, będącej jednocześnie pastiszem oraz hołdem dla klasyki kina szpiegowskiego? "Kingsman: Tajne służby" to bezpretensjonalna, skrząca się brutalną, dynamiczną akcją i mało wyszukanym humorem rozrywka. Obiecuję, że dzięki warsztatowej biegłości Vaughna, czeka Was prawdziwa, dwugodzinna "jazda bez trzymanki".

Swoje intencje reżyser zdradza już prologu opowieści - ujęcie odtwarzanej kasety magnetofonowej oraz rozróba na Bliskim Wschodzie z wykorzystanym w tle utworem "Money for Nothing" zespołu Dire Straits to dowód uwielbienia dla tzw. "oldskulu", a także otwarcie w duchu współczesnych blockbusterów. W trakcie wydarzeń przedstawionych we wstępie dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, wywołującego u członka tytułowych tajnych służb - Harry'ego Harta (Colin Firth) - poczucie winy. Siedemnaście lat później rekrutuje on na szkolenie niepokornego Eggsy'ego (Taron Egerton) w ramach zadośćuczynienia za popełniony kiedyś błąd. Po pomyślnym ukończeniu swojego treningu, młody adept ma zająć w szeregach organizacji miejsce po innym, poległym w terenie Kingsmanie (Jack Davenport).



Matthew Vaughn wraz z Jane Goldman po raz drugi adaptują komiksową działalność Marka Millara, jednak zapożyczają tylko fundament z jego historii. Prócz tego znaczna część imion bohaterów, ich znaczenie dla rozwoju wydarzeń oraz główny temat intrygi stanowią radosną twórczość scenarzystów. Co wydaje się być kluczowe i świadczy o bezkompromisowości dzieła Brytyjczyków to zachowanie "ducha" oraz brutalnego klimatu znanego z materiału źródłowego. Sceny akcji są pełne energii, fenomenalnie zmontowane i wyjątkowo bezwzględne - reżyser nie boi się widoku krwi wytryskującej z przestrzelonej głowy lub nabitych na pal ciał religijnych radykałów. Dopełniania całości stanowi posiadająca unikatowe protezy nóg Gazelle (Sofia Boutella), która z łatwością pozbawia kończyn swoich oponentów, niczym postać żywcem wyciągnięta z kina campowego. Nawet jeżeli nie wszystkim odpowiada taka estetyka to trzeba przyznać, że stanowi ona ciekawą alternatywę dla dorosłej widowni, przesyconej grzecznymi, zalewającymi repertuar marvelowskimi produkcjami.

Pod względem aktorstwa film nie zawodzi - nikt nie śmiałby podważać klasy Colina Firtha, Mark StrongMarka Stronga, czy Michael CaineMichaela Caine'a, a młodsza część obsady radzi sobie z powierzonymi im rolami z równie wielką gracją. Na jej czele stoi Taron Egerton, dla którego była to pierwsza rola w tak dużym widowisku. Lekkość z jaką porusza się na ekranie oraz jego niewymuszony wdzięk (zwłaszcza w ostatnim akcie obrazu) pozwalają przypuszczać, że jeszcze niejednokrotnie ujrzymy go w znakomitej roli w kinie głównego nurtu. Szkoda, że delikatnie od tego poziomu odstaje Samuel L. Jackson grający Valentine'a, czyli naczelny czarny charakter opowieści. Ulubieniec Quentina Tarantino doskonale odnajduje się w kreacjach "typów spod ciemnej gwiazdy", ale można odnieść wrażenie, że twórcy zapomnieli poinformować aktora, iż nadanie swojemu bohaterowi pewnej charakterystycznej wady wymowy, może nie być najlepszym pomysłem. Przypadłość internetowego miliardera z iście przesadzonym planem wprowadzenia nowego porządku, została wykorzystana tylko do jednego żartu, a poza tym brzmi po prostu słabo.

   

Paradoksalnie to, co stanowi główną wartość rozrywkową w filmie "Kingsman: Tajne służby", jednocześnie obnaża największą słabość samego Vaughna - brak umiaru. Doskonale podsumowuje to scena masakry w kościele misyjnym South Glade. Wirtuozersko zrealizowana sekwencja walki z błyskotliwą pracą kamery i akompaniamentem utworu grupy Lynyrd Skynyrd stoi w opozycji do dramatyzmu naturalnie wypływającego z kontekstu fabuły. Lekkość z jaką został przedstawiony ten, bądź co bądź, tragiczny dla dalszego toku wydarzeń fragment jest dowodem braku szacunku reżysera dla swoich bohaterów i ich losów. Wykorzystywanie zdolności warsztatowych w sprzeczności do emocji wynikających z samego tekstu, nie jest niestety, potwierdzeniem talentu realizatorskiego, a jedynie zwykłą "popisówką" bez swojego uzasadnienia w prezentowanej historii. Wrażliwsi widzowie podczas seansu mogą zatem odczuć pewien moralny dysonans.

Prócz Guya Ritchiego i Edgara Wrighta, Matthew Vaughn stanowi kolejny filar wśród brytyjskich reżyserów, którzy szczególną frajdę czerpią z pomysłowego i efektownego (ale nie efekciarskiego!) inscenizowania scen akcji oraz dynamicznej, często humorystycznie zabarwionej narracji. Twórca "Przekładańca" zapewnił swoim najnowszym dziełem czas pełen atrakcji, ale zdjęcie nogi z gazu, jak również bardziej świadome korzystanie z opanowanych technik byłoby nad wyraz wskazane. W jednej ze scen pojawia się stwierdzenie, że stare filmy o Jamesie Bondzie są tak dobre jak pojawiający się w nich czarny charakter. Jeśli reżyser chciał tą opinią zasugerować coś widowni, to trafił Pan w dziesiątkę, Panie Vaughn.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pewien przedsmak kina szpiegowskiego według wizji Matthew Vaughna mogliśmy już poczuć w jego ostatnim... czytaj więcej
Tytuł produkcji oznacza nic innego, jak nazwę najbardziej tajnej z tajnych agencji wywiadowczych,... czytaj więcej
Co jak co, ale Matthew Vaughn w produkcjach o stylistyce komiksowej czuje się niczym ryba w krystalicznie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones