Recenzja filmu

Ołtarz (2014)
Nick Willing
Olivia Williams

Ołtarz nudy

Powielony schemat w słabej oprawie niestety nie wróży zbyt dobrze. Największymi, i według mnie jedynymi, zaletami tego filmu była naprawdę dobra gra aktorska i lokacja- duża, stara posiadłość z
Powielony schemat w słabej oprawie niestety nie wróży zbyt dobrze. Największymi, i według mnie jedynymi, zaletami tego filmu była naprawdę dobra gra aktorska i lokacja – duża, stara posiadłość z otaczającymi go hektarami wrzosowisk. Dzięki temu wokół filmu została zbudowana otoczka należytego ciężkiego klimatu. Jednak Nick Willing zapomniał, że to tylko cegiełki potrzebne do zbudowania solidnego domu, szkieletem winna być sprawnie nakręcona, mrożąca krew w żyłach akcjach, a zamiast tego widza częściej oplatają macki nudy.

Meg (Olivia Williams) wraz z rodziną wyjeżdża na wieś na pół roku do opuszczonego, starego domostwa w celu renowacji go dla pewnego zamożnego klienta. Okazuje się, że cel ich podróży znajduje się pośród niczego, zewsząd jest otoczony surowym, zimnym krajobrazem pól spowitym dodatkowo mgłą. Sam dom także wzbudza ciarki zarówno u rodziny, jak i u widza. Ogromna, stara posiadłość skrywa w sobie nie tylko wiele kurzu i usterek, które Meg będzie musiała naprawić, ale przede wszystkim tajemnic, które padają cieniem na historię domostwa. Początkowe minuty filmu upływają nam na obserwacji wykonywanych pracach renowacyjnych przez Meg i pana Donnelly (Jonathan Jaynes). W tym samym czasie w jednym z pomieszczeń, służącym dawniej jako pracownia artystyczna, Alec (Matthew Modine) zajmuje się tworzeniem nowej rzeźby. Wszystko jednak ulega zmianie, gdy na jednej z fotografii Meg uwiecznia cień przypominający ludzką postać. Ów znalezisko powoduje powolną lawinę zdarzeń, które zaczynają się odbijać na poszczególnych członkach rodziny; Alec zaczyna zachowywać się coraz dziwniej, Meg, nikomu nic nie mówiąc, prowadzi prywatne śledztwo w celu poznania prawdy o przeszłości starej posiadłości, a dzieci, w szczególności Penny (Antonia Clarke) czuje się coraz bardziej zagrożona i przestraszona. 

Nickowi Willingowi nie można odmówić ręki do tworzenia klimatycznego horroru. Zabrakło mu jednak w tej produkcji polotu; scenariusz jest zbyt schematyczny, jedynym zaskoczeniem wydaje się być mroczne, otwarte zakończenie. Pomimo stopniowej eskalacji zjawisk paranormalnych obrazy przewijające się na ekranie częściej wieją nudą aniżeli grozą. Nie tyle nie została należycie wykorzystana historia tego domu, ale przede wszystkim jego urok, który sam w sobie wywołał dreszcz strachu. Gdyby sprawniej przeprowadzono poszczególne etapy fabuły, twórcy lżej podeszli do zobrazowania duchów, nie wyszłoby im to tak topornie i nudnie.    
Brakowało mi w tym filmie także dobrej oprawy muzycznej, która nie tylko by potęgowała jego klimat, ale przede wszystkim sama w sobie podniosła, chociaż trochę, jego poziom.      

Suma summarum, "Altar" był po prostu wtórny do bólu, nie pomogła mu także w wybiciu się na wyższy poziom, nierównomiernie tocząca się akcja i momentami kulejące efekty specjalne. Nie jest to zły horror, po prostu brak mu powiewu świeżości, więc nie mówię: "Nie polecam", mówię: "Zapoznaj się z tą produkcją, a nuż tobie przypadnie do gustu".
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones