Recenzja filmu

Get Rich or Die Tryin' (2005)
Jim Sheridan
50 Cent
Adewale Akinnuoye-Agbaje

Od gangstera do bohatera

Eminem czekał na swój debiut filmowy 6 lat od nagrania pierwszego solowego albumu. 50 Cent stwierdził widocznie, że nie warto tracić czasu i już po dwóch latach od debiutanckiego krążka "Get Rich
Eminem czekał na swój debiut filmowy 6 lat od nagrania pierwszego solowego albumu. 50 Cent stwierdził widocznie, że nie warto tracić czasu i już po dwóch latach od debiutanckiego krążka "Get Rich or Die Tryin'" postanowił sprawdzić swoje umiejętności aktorskie w na poły autobiograficznym obrazie autorstwa Jima Sheridana. W ten oto sposób otrzymaliśmy produkcję "przyprawioną" górami kokainy, marihuany i stosem broni w tle. Studium gangstera. Studium, co trzeba dodać na wstępie, bardzo kiepskie, sztuczne, pokazujące głupotę ludzi, którzy sami o sobie mówią "gangsta". Zacznijmy jednak od początku. "Get Rich or Die Tryin" to historia młodego chłopaka Marcusa, który na własne życzenie został gangsterem handlującym narkotykami. Rozprowadzanie dragów to, jak się okaże, przemysł rodzinny. Nie dziwi więc niezwykłe zaangażowanie Marcusa w jego rozwój, do tego stopnia, że zostaje okrzyknięty "pracownikiem miesiąca". W miarę uporządkowane, acz wyjęte spod prawa życie burzy jednak miłość. I ta do kobiety, i ta do rapu. Chłopak postanawia się zmienić i całą energię dotychczas tak chętnie lokowaną w kontynuowanie rodzinnej tradycji umiejscowić w karierze muzycznej. Problem jednak w drodze do sukcesu stanowi 9-krotne postrzelenie, które jest punktem wyjścia dla filmu. Mamy tu więc kolejny przykład opowieści amerykańskiej pod znanym większości szyldem "od zera do milionera". Historia miała porywać. Porywać sensacją, brutalnością w słowie i czynie oraz występem 50 Centa. Mnie nie porwała, a grę Curtisa można porównać jedynie do mdłych występów braci Mroczek w polskiej telenoweli z literką M w tle. Jackson w roli Marcusa jest nieporadny, mdły, nieciekawy, można wręcz rzec - bezbarwny. Postać, która miała wręcz lśnić na ekranie, jest jak belka drewna - sztywna i trudna do obróbki. Najlepiej potwierdza moje słowa scena napadu na sklep [początek filmu], gdzie 50 Cent zamiast wrzeszczeć w celu wywarcia nacisku i zastraszenia ludzi się tam znajdujących, stoi z bronią w ręku i konstruuje powoli zdania, jakby tuż przed wejściem zażył garść środków na uspokojenie. Marcus nie porusza widza, ale bawi. I to bardzo. Film ratują za to postaci drugoplanowe, jak Majestic. Adewale Akinnuoye-Agbaje udowadnia, że bardzo dobrze sprawdza się w kreacjach bandziorów i co więcej kradnie dla siebie każdą sekundę filmu, gdy tylko pojawi się na ekranie. Warta zauważenia jest również gra Billa Duke i jego Levar. Jeżeli chciał ze swojej postaci uczynić czarnego Corleone, to niespecjalnie mu się to udało, choć wypada na pewno o niebo lepiej niż Curtis. "Get Rich or Die Tryin'", jak wspomniałam na wstępie, pokazuje tak naprawdę głupotę ludzi nazywających samych siebie "gangsta". Pod tym kątem film na pewno jest przekonywający, choć nie jestem pewna, czy twórcom właśnie o to chodziło. Marcus to samolubny, rozpuszczony do szpiku kości bachor, który w wieku 12 lat zaczyna przygodę z dilerką tylko dlatego, że chce mieć nowe, oryginalne buty. Jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc nasz 12-letni gówniarz w niedługim czasie kupuje sobie "klamkę", choć, jak sam przyznaje, nie wie po co. Jeżeli ktoś myśli, że z wiekiem człowiek staje się mądrzejszy, rozsądniejszy i dojrzalszy, to ta produkcja obala jego przekonanie. Chłopak jest na tyle głupi, by broń trzymać w domu, a towar w plecaku i nosić go do szkoły. Kończy się to dla niego kiepsko, bo wyrokiem sądowym. Mimo to nie rozumie swojego błędu, za to wypowiada słowa, które wołają o pomstę do nieba; cyt.: "Nie sprzedam się, jestem gangsta i jestem z tego dumny". Zdrowo myślący widz powinien w tym momencie zastanowić się, co ten chłopak ma w głowie. Bo powiedzieć, że siano czy robaki zamiast mózgu, to chyba i tak zbyt wiele. Nie porwała mnie nawet muzyka, choć film pokazuje skąd 50 Cent czerpie inspirację. A inspiracja ta jest równie mdła jak gra Jacksona. Sex, drugs, a zamiast rock and rolla - violence. Muszę tu z przykrością stwierdzić, że oczekiwałam czegoś więcej po facecie, który podobno ma najlepszy freestyle w Nowym Jorku. Niestety, przeliczyłam się. Podsumowując, "Get Rich or Die Tryin'" to film głównie dla fanów Fiftiego, którzy nie będą baczyli na całkowitą nieporadność aktorką i muzyczną swojego ulubieńca. Przyjmą obraz zaserwowany w ten właśnie sposób bez żadnego "ale". Dla nich na pewno obejrzenie tej produkcji będzie rozrywką. Pozostałym, w przeważającej większości, na pewno się nie spodoba. Klapa kasowa w Stanach nie była tutaj przypadkowa.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones