Recenzja filmu

Gnomeo i Julia (2011)
Kelly Asbury
Wojciech Paszkowski
James McAvoy
Emily Blunt

Ogrodowe "Toy Story"

Na początek coś oczywistego: William Szekspir był twórcą ponadczasowym i literackim geniuszem. Można śmiało stwierdzić, że jest rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę dzieł, które tak głęboko
Na początek coś oczywistego: William Szekspir był twórcą ponadczasowym i literackim geniuszem. Można śmiało stwierdzić, że jest rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę dzieł, które tak głęboko zakorzeniły się w kulturze masowej. No bo któż nie słyszał o "Hamlecie", "Makbecie", "Kupcu weneckim", "Królu Learze", "Śnie nocy letniej", czy wreszcie o "Romeo i Julii"? Te i inne utwory były inspiracją dla wielu późniejszych twórców zarówno literackich, jak i tych zajmujących się innymi dziedzinami sztuki. W końcu Szekspir zawitał również u artystów X Muzy, gdzie najbardziej eksploatowanymi jego dziełami są "Hamlet" i "Romeo i Julia". Powstawały dosłowne ekranizacje ("Hamlet"), jak i luźne adaptacje ("West side story"), a Szekspir siłą rzeczy musiał trafić też w końcu do filmów animowanych. Kilkanaście lat temu "Hamlet" miał przygodę z animacją w postaci "Króla lwa". W 2011 roku nadszedł czas na najsłynniejszą historię o miłości.

Punktem wyjścia "Gnomea i Julii" jest oczywiście historia dwóch zwaśnionych rodów... a raczej dwóch zwaśnionych sąsiadów: pani Monteckiej i pana Kapuleckiego. Okazuje się, że niechęć między nimi przeniosła się również do ich ogrodów, których mieszkańcy pod nieobecność właścicieli ożywają niczym zabawki w "Toy Story". Niebieskie krasnale ogrodowe pani Monteckiej są skłócone z krasnalami czerwonymi jej antagonisty. Na tle wojny krasnali (przejawiającej się głównie wyścigami przy użyciu kosiarek) rodzi się miłość między czerwoną Julią i niebieskim Gnomeem. Czy ich uczucie ma szanse przetrwać w tak niesprzyjających okolicznościach?

"Gnomeo i Julia" jest filmem przeznaczonym przede wszystkim dla młodszej widowni, więc siłą rzeczy jego zadaniem nadrzędnym jest rozśmieszenie widza. W filmie rzeczywiście ma miejsce szereg różnych gagów i kilka obowiązkowych żartów adresowanych do dorosłych. Również wygląd bohaterów jest miły dla oka i momentami może wywołać uśmiech na twarzy widza (vide małe kamienne króliczki w barwach wojennych), jednak ogólnie rzecz biorąc aspekt komediowy tej produkcji nie zachwyca niczym szczególnym. Oglądając "Gnomea i Julię" ma się wrażenie, że zabrakło w nim kulturowych nawiązań (choć podstawa scenariusza dała twórcom duże pole do manewru), a sama historia została przewałkowana zbyt wiele razy, by się nią zachwycić.

W polskiej wersji językowej bohaterów zdubbingował (jak zwykle) szereg rodzimych gwiazd. Muszę przyznać, że dobór aktorów okazał się niezwykle trafny. Tytułowi kochankowie przemówili głosami Macieja Stuhra i Nataszy Urbańskiej. Warto zwrócić uwagę na zadziornego Tybalda zdubbingowanego przez Borysa Szyca i ciamajdowatego Parysa, w którego idealnie wkomponował się Piotr Adamczyk. Znalazło się również miejsce dla Piotra Fronczewskiego (Lord Ogniomur) i - jak zwykle w takich rolach niezastąpionego - Cezarego Pazury (Faflamingo - jeden z zabawniejszych bohaterów). 

Podsumowując, "Gnomeo i Julia" niestety niczym się nie wyróżnia na tle innych produkcji tego typu. Niemniej jednak film jest na tyle zabawny, że można nań śmiało się wybrać ze swoimi pociechami. Ot, w sam raz na jeden raz.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ekranizacji "Romea i Julii" - najsłynniejszej tragedii wszech czasów - było wiele. Twórcy próbowali... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones