Ostrożnie, pożądanie...

Paryż. Ta historia nie mogła zacząć się nigdzie indziej. Tutaj na kontrakcie pracuje Karen (Richter), duńska uznana fotografka mody - wydaje się - spełniona zawodowo, szczęśliwa żona i matka. Ale
Paryż. Ta historia nie mogła zacząć się nigdzie indziej. Tutaj na kontrakcie pracuje Karen (Richter), duńska uznana fotografka mody - wydaje się - spełniona zawodowo, szczęśliwa żona i matka. Ale sielskie życie K, jak nazywają ją znajomi, w destabilizujące drgania wprowadza jej gorzki sekret - dręczący sen o nieznajomym mężczyźnie, którego obserwuje akurat w chwili rzucania się z balkonu. Jakież będzie jej zdziwienie, gdy samobójca z koszmarów pojawi się w hotelowej restauracji i nie dość, że nie okaże się fantazmatem, lecz polskim wykładowcą o imieniu Maciej (Dorociński), to jeszcze K nawiąże z nim płomienny romans.

Tytuł filmu Anga Lee, który pozwoliłem sobie wykorzystać jako nazwę mojej recenzji, nie ma za zadanie sugerowania zestawiania obu obrazów, gdyż dzieli je nie tylko tematyka, ale i artystyczna przepaść. Oparty na konwencjonalnym schemacie fabularnym - znanym z wielu podobnych pozycji, żeby wymienić choćby "Skazę" Louisa Malle, "Niewierną" Adriana Lyne'a czy "Cenę pożądania" Roberto Ando - obraz Per Flya to bowiem indolentne, wykoncypowane i niedopracowane kino, które niegodziwością jest porównywać ze znakomitym, kipiącym emocjami obrazem twórcy "Tajemnicy Brokeback Mountain".

A mogło być naprawdę nieźle. Intrygujący, skręcony w mrocznych barwach prolog zapowiada klimatyczną, oniryczną przeprawę przez meandry świadomości zauroczonej kobiety. Czar pryska z chwilą pierwszej sceny miłosnej. Paradoks - fragmenty mające z założenia być kwintesencją "Kobiety..." (zapowiadanej w końcu jako dramat erotyczny) okazały się najsłabszym elementem filmu Flya. Wisienka na torcie nie ma smaku. Później już tylko sztampa goni sztampę, kadłubkowa fabuła irytuje, zamiast wciągać, katatoniczna narracja burzy wszelkie próby stworzenia intymnej aury, szczątkowe dialogi nic ze sobą nie niosą, a absurdy i niekonsekwencje mnożą się z każdą coraz bardziej nużącą minutą.

Serce drgnęło mi, gdy bohaterowie (zaskakująco szybko) trafili ze stolicy francuskiej do polskiej. Cień nadziei wyostrzył swe kontury, gdy znaleźli się w obskurnym mieszkaniu w kamienicy. "Ostatnie tango...", Bertolucci, namiętność, pasja... Przeliczyłem się. Choć Warszawa sfotografowana jest niecodziennie i - co istotniejsze - niebanalnie, nie przeszkadza to w dalszym, niewzruszenie kulawym prowadzeniu ospałej akcji. Psychologiczne bastonady Karen, jej narastająca obsesja, pogardliwy stosunek do rodziny oraz deklaratywne słowa i gesty są niezrozumiałe. Nie mają logicznego uzasadnienia, zarysowanego choćby najsubtelniejszą kreską podłoża. Widz wpędzony zostaje w stupor, z którego nie wychodzi aż do próbującego być niejednoznacznym, lecz summa summarum przewidywalnego i irrelewantnego finału. Marazm na ekranie wpędza w minorowy nastrój, przytłacza. Libido wstaje do tanga, lecz nie rusza się z miejsca. Namiętność zastąpiona jest pretensjonalnością, pożądanie chłodem. Seksu jak na lekarstwo, pikanterii całkowity brak. Błąkający się na twarzy widza kpiący uśmiech w najbardziej "dramatycznych" momentach mówi wszystko.

"Kobieta, która pragnęła mężczyzny" nie okaże się miłym preludium do uroczego wieczoru, nie nakręci i nie zaostrzy apetytu na erotyczne ekscesy. Nie uwiedzie. Nie zmusi do interpretacji ani nie zaangażuje mózgu do głębszej refleksji. Jedynie znudzi i odpłynie w zapomnienie. Dlaczego Fly zepsuł ten film? Czemu rzetelnie nie umotywował fascynacji Karen? Dlaczego nie próbował rozwinąć wątku przenikania się jawy i snu, urywając historię w trakcie jej rozwijania i brutalnie skrócił ją, idąc po najmniejszej linii oporu? Dobrze, kiedy film pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi, ale nie o takie przecież chodzi.

Szkoda. Bo Sonja Richter, choć chwilami nieco manieryczna, to jednak niepokojąco kusząca; Marcin Dorociński, choć ornament, to prezentujący się z wdziękiem; znany z ekranizacji prozy Stiega Larssona Michael Nyqvist, choć go mało, to jednak widoczny. Szkoda, bo i świetne zdjęcia, i eteryczna muzyka. Szkoda, bo mimo to nie wyszło.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Kobieta, która pragnęła mężczyzny" to międzynarodowa produkcja z Marcinem Dorocińskim w roli głównej,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones