Recenzja filmu

Movie 43 (2012)
Peter Farrelly
Elizabeth Banks
Dennis Quaid
Greg Kinnear

Paczka sucharów

W ramówce drugiego programu TVP figuruje pewny teleturniej. Emitowany jest w weekendy. W każdym odcinku rywalizują dwie rodziny lub znajomi o wspólnych zainteresowaniach. Gospodarzem jest
W ramówce drugiego programu TVP figuruje pewny teleturniej. Emitowany jest w weekendy. W każdym odcinku rywalizują dwie rodziny lub znajomi o wspólnych zainteresowaniach. Gospodarzem jest natomiast Karol Strasburger. Prowadzący każdy odcinek rozpoczyna od opowiedzenia humorystycznej historyjki lub dowcipu. To znaczy przynajmniej w założeniu są one zabawne. Z racji pory emisji są one jednak bardzo grzeczne. Z "Movie 43" jest podobnie, jeśli chodzi o poziom skeczy. Diametralnie różna jest natomiast ich konwencja. Im scenka jest bardziej dosadna i kontrowersyjna, tym lepiej.

"Movie 43" to projekt, nad którym pracowało trzynastu reżyserów. Główną rolę w tym przedsięwzięciu odegrał jednak Peter Farrelly. Zadebiutował on "Głupim i głupszym", lecz później jedyną jego udaną produkcją jest "Sposób na blondynkę". Farrelly oglądał zapewne dzieła kolegów po fachu. Po seansie "Kac Vegas" i "Teda" dostał olśnienia. Złota myśl w jego głowie brzmiała: "najlepsze są komedie niepoprawne politycznie". Efektem tego postanowił zrobić film, który naraz obsmaruje jak najwięcej drażliwych kwestii. "Movie 43" nie ma bowiem składnej fabuły. Składa się z kilkunastu nowelek, w których wystąpiło o dziwo wielu znanych, a nieraz - wybitnych aktorów.

Pomysł z wieloma reżyserami, odpowiedzialnymi za poszczególne segmenty, nie jest nowy. Przykładem niech będzie "The ABCs of Death". Produkcja co prawda z zupełnie innej tematyki, ale jej idea jest taka sama. Każdy ma pokazać swoją wizję na dany temat, które potem zsumowane dają spójną całość. W przypadku wymienionego horroru konwencja ta wyszła jednak o wiele lepiej. Tam można było się co prawda zastanawiać nad przekazem niektórych nowelek, zwłaszcza azjatyckich twórców, ale całość nie spadała poniżej pewnego poziomu. Nikt też nie próbował na siłę prześcignąć konkurentów. Każdy z twórców skupił się na sobie. W przypadku "Movie 43" było odwrotnie. Poziom chwiejnej reżyserii jest widoczny. Jednak to jest najmniejszy problem. Każdy bowiem chciał być bardziej papieski od samego papieża i pokazać, jaki to ma większy dystans do wszystkiego niż konkurencja. Takie postępowanie na dobre filmowi nie wyszło, lecz, prawdę mówiąc, reżyseria to i tak najmniejszy problem.

Największym jest scenariusz. Jego twórcy urządzili sobie prawdziwą burzę mózgów w kwestii drażliwych kwestii społecznych. Przy tym chcieli pokazać, jacy są bezkompromisowi. Co obśmiano w efekcie? Przykładowo: rasizm, domowe nauczanie dzieci, pierwszą miesiączkę, zoofilię i nietypowe zachcianki seksualne. Zapewniam, że to jednak nie wszystkie tematy. Reszta jest równie dosadna i rzecz jasna - mocno przedstawiona. Szkoda tylko, że udane żarty można zliczyć na palcach jednej ręki. Takowe bowiem oczywiście się znajdą, niestety giną pod nawałą humoru wręcz prymitywnego. Szkoda. Gdyby "Movie 43" nakręcili Europejczycy, może byłoby odwrotnie. Dla jasności: uważam, że wszystko można wyśmiać. Jak dla mnie to można tu było jeszcze dołożyć żarty z kleru i religii w ogóle. Tylko trzeba wyśmiewać z głową. Dosadnie, a przy tym inteligentnie. W "Movie 43" występuje głównie niestety tylko pierwszy przymiotnik.

Nie zmienia to jednak faktu, że obsada jest wyborna i robi wrażenie. Lista jest pokaźna: Hugh Jackman, Chloë Grace Moretz, Kate Winslet, Halle Berry, Uma Thurman, Richard Gere, Emma Stone, Gerard Butler, Elizabeth Banks, Johnny Knoxville, Liev Schreiber, Seann William Scott, Dennis Quaid. Jak Farrelly namówił ich wszystkich do występu w scenach często ich poniżających? Nie mam pojęcia, ale musi być mistrzem negocjacji. A może obiecywał, że "Movie 43" będzie jak dzieła Tarantino czy Rodrigueza? Przerysowany, ale jednak zabawny. Jeśli tak, to jest jeszcze lepszy w propagandzie niż sam Goebbels.

"Movie 43" oczywiście może się podobać. Szanse rosną, zwłaszcza gdy ogląda się go na imprezie w stanie znacznego upojenia towarzysko-alkoholowego. Poza tym pewnie znajdą się osoby, które odbiorą go właśnie jako przerysowaną satyrę. Tyle tylko, że wszystkie tutejsze gwiazdy zdystansował choćby Steven Seagal w "Wiadomościach bez cenzury", a sam humor też pozostawia wiele do życzenia. Nie wszystko co kontrowersyjne, jest śmieszne i dobrze odbierane społecznie. Nie wierzycie? Przypomnijcie sobie żart Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego o Ukrainkach, i jego konsekwencje.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Movie 43" to filmowy odpowiednik publicznego szaletu. Nie dziwi mnie fakt, że za potrzebą ustawił się do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones