Recenzja filmu

To tylko koniec świata (2016)
Xavier Dolan
Gaspard Ulliel
Vincent Cassel

Panta rhei

Historia opowiedziana przez Dolana jest bogata w słowa – przegadana w iście francuskim stylu. Ale są to słowa mało istotne, stanowiące codzienne tło czysto biologicznych procesów takich jak
Xavier Dolan po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem narracji, sięgającym do samego sedna natury człowieka. "To tylko koniec świata" jest intymną historią powrotu do domu, do bliskich, po dwunastu latach nieobecności. Syn marnotrawny nie jest tu jednak człowiekiem przegranym – Louis to uznany dramatopisarz, człowiek sukcesu, który nadał relacji kariera-rodzina bardzo asymetryczny stosunek.

n  

Motyw powrotu w rodzinne strony jest miażdżący sam w sobie – Louise jest śmiertelnie chory, a świadomość umierania budzi chęć pojednania, wyjaśnienia, zespolenia – czego dokładnie? Nie wiemy, bo i sam Louis nie posiada jasnego scenariusza swojej wizyty. Ogrom jego zagubienia burzy czwartą ścianę – w pewnym momencie posyła nam pełne bezsilności spojrzenie, być może szukając więzi rekompensującej niemal autystyczny charakter realizowanego planu, być może dzieląc się jedynie swoim osamotnieniem.

Historia opowiedziana przez Dolana jest bogata w słowa – przegadana w iście francuskim stylu. Ale są to słowa mało istotne, stanowiące codzienne tło czysto biologicznych procesów takich jak oddychanie czy jedzenie. Słowa znaczące zastępują tutaj obraz oraz subtelne niedopowiedzenia zamknięte w gestach, spojrzeniach i operatorskich smaczkach. A smaczków jest wiele – pięknie docieplane zdjęcia, przeostrzenia, slow motion, retrospekcje stwarzające niemal baśniowy świat – świat sielanki i rodzinnej harmonii, do którego przecież nie ma już powrotu. Świat oddzielający się grubą kreską od teraźniejszości, w której trzeba upchnąć niewygodne słowa: "Przepraszam, ale umieram".


Rodzinne spotkanie to kalejdoskop śmiechu i awantur, bacznych obserwacji i niezręcznego odwracania wzroku, ciszy i krzyku. Cała rodzina bohatera to czynny wulkan, a tęsknotę każdy przykrył innym atrybutem – matka pudrem i szminką, siostra niezdarnym wyluzowaniem, brat wszechogarniającą frustracją, obnażającą bezsilność i żal. W całym tym zgiełku do krajobrazu nie pasuje bratowa, grająca drugie skrzypce, ale dzieląca z bohaterem podobny poziom wrażliwości, dzięki któremu dostaje w powitalnym prezencie zaszczyt dźwigania ciężaru prawdy. Wszystko to składa się na fenomenalną diagnozę rodzinnych relacji i nie trzeba opuszczać bliskich na ponad dekadę ani umierać, żeby poczuć ten klimat głęboko pod skórą.

Zarówno aktorskim, jak i realizacyjnym majstersztykiem jest zakończenie filmu. Dolan pozostawia nas zupełnie samych. Choć być może od początku byliśmy sami, chcieliśmy coś powiedzieć, ale oddech był albo za szybki albo za wolny, czas zawsze nie ten. Być może rodzinny obiad z niedokończonym deserem to za mało, żeby nadrobić dwanaście lat milczenia, odkurzyć relacje. Ale czy na pewno? Czy śmierć nie jest zbyt intymnym tematem, nie pasującym do żadnego posiłku? Jak rozmawiać o końcu, kiedy rozmowy o rzeczach błahych i codziennych sprawiają tyle trudu?
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nikomu, kto chociaż trochę interesuje się kinem, nie trzeba przedstawiać Xaviera Dolana. Zasłynął on... czytaj więcej
Sztuka teatralna z pewnością nie jest materiałem wdzięcznym do przeniesienia na wielki ekran. Trudności z... czytaj więcej
Powrót do domu jest toposem przewijającym się w literaturze i filmie bardzo często i początkowo zdaje... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones