Recenzja filmu

Saga "Zmierzch": Księżyc w nowiu (2009)
Chris Weitz
Robert Pattinson
Kristen Stewart

Papka dla niewymagających

Ten film ma jeden zasadniczy problem. Wszystko, co w nim najważniejsze, zostało pokazane w zwiastunie. Nie mówię tego złośliwie, ale dlatego, że jestem szczery. Po pierwszej części marzyłem, by w
Ten film ma jeden zasadniczy problem. Wszystko, co w nim najważniejsze, zostało pokazane w zwiastunie. Nie mówię tego złośliwie, ale dlatego, że jestem szczery. Po pierwszej części marzyłem, by w drugiej uświadczyć więcej akcji i emocji. Po obejrzeniu nieszczęsnego zwiastuna miałem nadzieję, że jeszcze coś z tej miałkiej opowiastki można wycisnąć. Niestety…

Pierwsze bite 40 minut to typowe romansidło, które bardziej nadaje się do serialu o młodzieży niż do filmu kinowego. Bohaterzy się kochają, ale się ze sobą męczą. Co rusz z ekranu padają słowa "nie możemy być razem"; "przykro mi"; "kocham cię, ale musimy się rozstać" itp. Jednym słowem Harlequin. 

Widz jest wytrzymały, ale ile można. Rozterki przedstawione w filmie mogą podniecać nastolatki, ale nie szanującego się kinomana. Ja osobiście o mało co nie zasnąłem, a wiercić to wierciłem się co 5 minut. Można by to jeszcze jakoś wytrzymać gdyby nie aktorzy, którzy do takich scen nadają się jak papież do "Transformerów". Kristen Stewart jest brzydka jak zawsze i gra jak zawsze. Jedna, umęczona mina nastolatki, która myśli, że przechodzi piekło, bo chłopak jej nie chcę. Wiadomo już skąd nastolatki czerpią inspirację. A sceny, w których zaraz po rozstaniu Bella, nie mogąc zasnąć, krzyczy, jakby rodziła, są naprawdę żenująco śmieszne. Sam Jezus podczas krzyżowania nie cierpiał takich katuszy. Robert Pattinson może i podnosi kobietom ciśnienie, ale zdolności aktorskich to on tutaj nie pokazuje (jeżeli takowe posiada). Ciągle patrzy spod przymrużonych oczu, z równie umęczoną, jednowymiarową twarzą co jego partnerka. Jako tako broni się Taylor Lautner, ale wiem, że od jego gry aktorskiej uwagę odwraca umięśniona klata, także chyba jest usprawiedliwiony. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że główni bohaterowie zostali przyćmieni przez aktorów, którzy wystąpili w filmie na kilka minutek. Mówię tu np. o Dakocie Fanning, a kończąc na znakomitym Michaelu Sheenie. Pojawienie się ich na ekranie podnosi nieznacznie ocenę filmu, ale też i ujmuje samym aktorom. Co oni robią w tak słabym filmie.

Pani scenarzystka musi się jeszcze sporo nauczyć, bo jej teksty nie dość, że są błahe i infantylne, to jeszcze głupie na dodatek. Reżyseria jest niesamowicie chaotyczna i bzdurna. Kiedy zaczyna się jakaś akcja, jakaś walka, reżyser z niewiadomych mi przyczyn przerywa ją, skupiając się na melodramatycznych nutach. Widz nie wie czego ma się przyczepić. Lewituje gdzieś
pomiędzy historią miłosną a filmem akcji, bez akcji. Pierwsza część miała klimat, ta go niestety nie ma. Wydaję się, jakby ten film zrobił amator, bo i montaż stoi naprawdę poniżej przeciętnego poziomu. Sceny są tak nieudolnie sklecone, że odbiorca gubi coś, co powinno być ciągłością montażową. Nawet muzyka nie
ratuje tego obrazu, bo pobrzmiewa w najmniej odpowiednich momentach, co przy złym dobraniu zaburza rytm i tempo filmu. Miałem wrażenie jakby reżyser w
ogóle nie przykładał do tego serca. Wrzucił jakieś melodie i myślał sobie, że będą sobie tam gdzieś grały, dodając filmowi uroku. Niestety tego nie robią.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie minął nawet rok, a już do kin wkroczyła kolejna część "Zmierzchu" pod tytułem "Księżyc w nowiu".... czytaj więcej
Do recenzji "New Moon" zabierałam się od tygodnia. Mniej więcej tyle samo, ile wcześniej do obejrzenia... czytaj więcej
W ogólnym zarysie film przedstawia kontynuację losów przeciętnej licealistki - Isabelli "Belli"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones