Recenzja serialu

Wersal. Prawo krwi (2015)
Jalil Lespert
Daniel Roby
George Blagden
Alexander Vlahos

Parapetówka u Króla Słońce

Nie da się ukryć, że "Wersal. Prawo krwi" z całą pewnością jest produkcją zrealizowaną z ogromnym rozmachem i nakładem finansowym. Jednym się spodoba, innym nie. Wydaje się jednak, że twórcy
Do tej pory pośród seriali historycznych przodowała opowieść o angielskim władcy Henryku VIII oraz "włoskiej mafii" w Watykanie za pontyfikatu papieża Aleksandra VI. "Dynastia Tudorów" i "Rodzina Borgiów" wysoko postawiły poprzeczkę dla innych produkcji. Nadszedł w końcu czas na francuskiego króla Ludwika XIV, którego historia wyprodukowana przez Canal+ stała się najdroższym serialem w dziejach Francji. Samo nasuwa się pytanie, czy sprostano wysokim oczekiwaniom?

Akcja rozpoczyna się w 1667 roku, kiedy to młody król Ludwik XIV (George Blagden) postanawia wybudować majestatyczny pałac w Wersalu, do którego pragnie przenieść swój dwór. Celem francuskiego władcy jest kontrola poczynań arystokracji m.in. dzięki wprowadzeniu rygorystycznej etykiety. Na tle budowy pałacu rozgrywają się liczne spiski i intrygi, mające doprowadzić do obalenia rządów niewygodnego króla i zaprzestania budowy.



Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się relacja króla (George Blagden) z młodszym bratem Filipem Orleańskim (Alexander Vlahos). Książę jest homoseksualistą, zniewieściałym dandysem, a zarazem doskonałym strategiem wojennym i świetnym żołnierzem. Jego stosunki z Ludwikiem są pełne skrywanego żalu i ciągłych utarczek, mimo czego jest on całkowicie oddany swemu bratu. W porównaniu z dość bezbarwną grą aktorską Blagdena, Vlahos wypada naprawdę imponująco. Ukształtował swoją postać w bardzo charyzmatyczny i magnetyzujący sposób, każde jego pojawienie się na ekranie skupia całą uwagę, która powinna należeć do Blagdena. Na tle poczynań Vlahosa pozostałe postacie na dworze nie wyróżniają się specjalnie, nawet burbońskie małżonki królowa Maria Teresa (Elisa Lasowski) oraz księżna Henriette (Noémie Schmidt) swoją grą aktorską nie pokazują niczego szczególnego.



Inaczej sprawa ma się w odniesieniu do pełnej przepychu scenografii. Wersal to istny raj dla oka, gdzie nie spojrzeć zjawiskowe kostiumy i fryzury oraz efektowne wnętrza, które olśniewają dbałością o detale. Gołym okiem widać, że doskonale wykorzystano 12% budżetu przeznaczonego wyłącznie na scenografię. Niczym nie ujmuje również muzyka, szczególnie czołówka świetnie wprowadza w temat. Warto jednak zwrócić uwagę na to, iż serial ten nie odzwierciedla ówczesnych francuskich realiów. Wersal bowiem w rzeczywistości był brudny i śmierdzący, a prezentowany nam na ekranach jest pachnący i dopieszczony w każdym calu. Nie jest to jednak aż tak istotne, twórcy sami przyznają, że bardziej skupili swoją uwagę na spiskach i intrygach, chcąc stworzyć francuską wersję "House of Cards".



Nie da się ukryć, że "Wersal. Prawo krwi" z całą pewnością jest produkcją zrealizowaną z ogromnym rozmachem i nakładem finansowym. Jednym się spodoba, innym nie. Wydaje się jednak, że twórcy serialu dorównali swoim poprzednikom, szczególnie w kontekście oprawy wizualnej. Biorąc pod uwagę potencjał tej historii, gra aktorska mogłaby być na nieco wyższym poziomie. Szkoda, że kosztem intrygujących faktów z życia Ludwika XIV i jego dworzan twórcy zdecydowali się na fikcyjne postacie, niewiele wnoszące do całości. Tak czy inaczej, trwają prace nad drugim sezonem, można więc powiedzieć, że opowieść o dworze francuskiego króla w zaprezentowanym kształcie spełniła pokładane w niej oczekiwania.
1 10
Moja ocena serialu:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones