Recenzja serialu

Mindhunter (2017)
David Fincher
Andrew Douglas
Jonathan Groff
Holt McCallany

Patrząc w otchłań

W przypadku "Mindhuntera" mamy do czynienia z dziełem, które doskonale wyczuwa potrzeby współczesnej widowni, i z Davidem Fincherem, doświadczonym i samoświadomym filmowcem. To zwiastuje opowieść
Ilekroć wydaje się, że w kwestii współczesnego, szeroko pojętego kryminału powiedziano już wszystko, pojawia się serial, który każe zrewidować ten pogląd. Świeżymi przykładami mogą być "Wielkie kłamstewka" czy "The Sinner" - dzięki nim odcinkowy kryminał łapie oddech, a widz wstrzymuje go na krawędzi fotela. W przypadku "Mindhuntera" mamy do czynienia z dziełem Netflixa, który doskonale wyczuwa potrzeby współczesnej widowni, i z Davidem Fincherem, doświadczonym i samoświadomym filmowcem. To zwiastuje opowieść niekoniecznie łatwą do klasyfikacji, która może wymagać więcej cierpliwości odbiorczej. Twórcy, podobnie jak bohaterowie, zdają się mówić: zaufajcie nam i dajcie pracować, a zobaczycie efekty.

Holden Ford (Jonathan GroffJonathan Groff) i Bill Tench (Holt McCallany), agenci FBI, nie mają w pracy lekko. W 1977 roku profilowanie kryminalne nie jest jeszcze uznawane za pełnoprawną, powszechnie akceptowaną metodę wyktywania sprawców. Mimo niechęci zwierzchników agenci rozpoczynają regularne rozmowy z wyjątkowo brutalnymi więźniami, wielokrotnymi mordercami, by w ten sposób usprawnić system i zapobiec podobnym przestępstwom w przyszłości.  

"Mindhunter" zrazu zdaje się zajmować wygodne miejsce w szufladzie seriali opowiadających o skontrastowanej parze detektywów. W ostatnich latach ten szkielet fabularny umocnił się w świadomości dzięki "Detektywowi". Nasz duet jednak nie funkcjonuje na tej zasadzie. Współpraca między młodym, ambitnym Holdenem i bardziej doświadczonym Billem przez większość czasu przebiega bardzo sprawnie. Łączy ich cel, różni momentami podejście, wynikające chociażby z wieku. Serial unika też narracji "sami przeciw wszystkim". Owszem, starcia z przełożonym występują, lecz nigdy nie nabierają wymiaru (zbyt) dramatycznej konfrontacji - dajmy na to - młodzieńczego idealizmu z biurokratycznym konformizmem szefostwa.

Przemyślany scenariusz i realizacja przejawia się w kilku aspektach. Pierwszym jest "programowo" pozbawiona charyzmy postać Holdena. To nie jest agent, który sypie z rękawa egzystencjalnymi aforyzmami i z miejsca rozgryza mroki ludzkiej psychiki. Nie jest atrakcyjny w tym sensie, który kojarzymy z serialowymi detektywami. Poznajemy go w momencie, gdy dopiero się "rozkręca" i uczy nowego podejścia w kontaktach z mordercami. Podkreśla to stonowane aktorstwo Groffa - jego wyważony, spokojny głos i brak ekspresji mogą momentami drażnić, lecz w perspektywie sezonu ujawnia się tutaj większy pomysł na ową postać. Widać bowiem, jak Holden z czasem nabiera pewności i wiary w metody psychoanalizy, jak oddziałuje na niego nowatorska i niebezpieczna praca, jednak zmiany te są ukazywane subtelnie i naturalnie rozwijają się w toku historii.

Drugim aspektem są oczywiście fundamentalne dla opowieści rozmowy (bo nie przesłuchania) ze skazańcami. I tutaj twórcy bez pudła odgadli oczekiwania widowni. W zgłębianiu psychiki nie podążyli ścieżką znaną chociażby z "Hannibala", gdzie wiarygodność postaci szybko została przytłoczona watą psychoanalityczną oraz efekciarstwem narracji.

Tutaj inscenizacje są bezbłędne. Kiedy po raz pierwszy na ekranie pojawia się zażywny, brzęczący kajdankami Ed Kemper (świetna rola Camerona Brittona), trudno wyczuć, jak opowieść się rozwinie. Siłą tych rozmów jest fakt, że toczą się powoli, nie są natychmiastową próbą wydobycia tajemnic. Twórcom zależało na możliwie szerokim kontekście. Skazańcy z reguły spokojnie odpowiadają na pytania, są też odpowiednio zróżnicowani charakterologicznie, pozostają więc atrakcyjni fabularnie, lecz i wiarygodni. Raczej im się nie spieszy. Każdy otrzymuje sporą ilość czasu, wystarczającą do nakreślenia bogatego profilu przez agentów, ale i widzów. Znowuż widać tu programowy zabieg przedłużania, lekko usypiający uwagę. Ta jednak na nowo zostaje rozbudzona przez nagłe zmiany dynamiki, kiedy to agentom udaje się "aktywować" najbardziej niepokojące zakamarki psychiki, mające wpływ na dalsze śledztwa. Twórcy potrafią ogrywać przestrzeń więzień i pokojów przesłuchań, kiedy to kluczowe przedmioty (np. fetysze) zostają nagle odsłonięte i oddziałują na morderców. Dla widza to świetnie dawkowane skoki napięcia i jakże potrzebne w kryminale momenty odkrywania prawdy.

Duszne, hipnotyzujące rozmowy wymagają odreagowania i ściągnięcia krawata. Z pomocą przychodzą wątki drugoplanowe. Relację Holdena z jego dziewczyną ogląda się z zainteresowaniem. Dyskusje otwierającego się na akademicki dyskurs agenta ze studentką socjologii bywają intrygujące, naświetlają śledztwa z innego punktu widzenia. Nieco gorzej prezentują się sprawy małżeńskie Billa, jak gdyby zwyczajnie zabrakło na nie czasu. Wątek adoptowanego syna wymagałby większego szlifu.

Trudno rozwodzić się nad samą realizacją, wszak nic w tym zaskakującego, że jest znakomita. Czołówka, zdjęcia i muzyka noszą piętno Finchera, który powraca tutaj do tego, co zaprezentował przede wszystkim w "Zodiaku". Dbałość o szczegóły, wierne odmalowanie smaku, stylu i klimatu epoki stoi na wysokim poziomie. Całość uzupełniają hity muzyczne, czy to płynące z winyla, czy to rozbrzmiewające w zakończeniach odcinków.

"Mindhunter" nie oferuje opowieści efektownej i brutalnej, w której doświadczamy zła bezpośrednio i powierzchownie. Choć bez wątpienia przeznaczony jest dla starszego widza, ogranicza przedstawienia przemocy. Twórcy starali się raczej o to, by ową otchłań umieścić nie w porządku drastycznych obrazów, lecz głębokiego sensu, który wpływa na bohaterów i widza z każdą kolejną, wnikliwie przesłuchiwaną taśmą. Zapewnia nieoczywistą, przemyślaną rozrywkę ze sporym walorem poznawczym. Odpowiada na pytanie, skąd w ogóle wziął się termin "seryjny morderca", który do dziś towarzyszy nam w kolejnych popkulturowych konfiguracjach - i, niestety, nie tylko tam. 
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W Ameryce seryjni mordercy mają opinię celebrytów, piszą książki, nagrywają płyty i dostają listy miłosne... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones