Recenzja filmu

Baby Bump (2015)
Kuba Czekaj
Kacper Olszewski
Agnieszka Podsiadlik

Perwersyjny przewodnik po dojrzewaniu

Jedno jest jednak pewne: zupełnie nie o takie kino walczyli nasi ojcowie. Czekaj stworzył bowiem dzieło, na które polski widz wciąż nie jest gotów. Wywołujące mieszankę dekoncentracji,
Podczas tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji włoska publiczność nie mogła wyjść z podziwu i uwierzyć, że ten obraz przybył prosto z Polski. Nic dziwnego. Kuba Czekaj w swoim pełnometrażowym debiucie Baby Bump, zrealizowanym w ramach dorocznego programu Biennale College-Cinema zapuścił się na obszary dotąd niezbadane, tworząc jedyny w swoim rodzaju perwersyjny przewodnik po dojrzewaniu.

Fabularnym punktem wyjścia staje się historia 11-letniego Mickey’a House’a (fenomenalny Kacper Olszewski), który poprzez sprzedaż własnego moczu kolegom zagrożonym wpadką na teście narkotykowym, stara się zarobić na operację odstających uszu. A to w zasadzie najmniejszy z jego młodzieńczych trudów. Czekaj naznacza ten etap piętnem sfer erogennych, koncentrując się na nietuzinkowym sposobie ukazania frustracji dziecka niejako uwięzionego w procesach dojrzewania. I wszystko to na granicy dobrego smaku, skąpane w konsolidacji popkulturowego slangu, niepoprawnej wulgarności i najbardziej wstrząsających detali z demoniczną ciabattą w tle. Dzieciństwo jeszcze nigdy nie posiadło takich odcieni. Jeszcze nikt nie potraktował go tak eksperymentalnie, a zarazem tak dosadnie i okrutnie.

Spośród hektolitrów przelanej krwi, spermy, moczu i pozostałych fekaliów wyłania się jednak szersza perspektywa. Czekaj eksploruje temat wkraczania w dorosłość równocześnie przez pryzmat wzajemnych więzi dorastającego dziecka i świata dorosłych. Relacji na linii matka-syn, uwarunkowanych współczesnym kompleksem Edypa. Aspekt ten okazuje się nieporównywalnie ciekawszy, oryginalniejszy, a w swojej estetyce szoku i złego smaku bardziej rewolucyjny niż inne ekranowo nośne traktaty o dojrzewaniu. Jakkolwiek trudno mówić o produkcji spod znaku psychodrama to ta wewnętrzna przemiana dokonuje się na naszych oczach. Mały Miki jest istotą pośrednią, w trakcie przepoczwarzenia; osobą ewidentnie oscylującą między etapem ostatecznej rezygnacji a gasnącej nadziei. Właśnie ten rozkrok budzi największą grozę, bo odsłania utkany ze spirali bezbronności i niepewności koszmar inicjacji. Jednakże pomimo tak porażających konkluzji, Baby Bump pozostaje w głównej mierze rezerwuarem nie tyle treści, co formy.

Osobnym wymiarem w filmie Czekaja jest bezkompromisowa żonglerka obrazoburczymi środkami wyrazu, która urasta do rangi zjawiska. Kompozycyjna mozaika zaklęta w wizualnej ekstazie animowanych sekwencji, fragmentaryzacji obrazu, pastelowych odcieni i komiksowym koncepcie doprowadza do absolutnego obłędu. A warstwa foniczna tylko wznieca to ikonograficzne szaleństwo. Teledyskowe sample budowane na zasadzie lyric video i dynamice szeroko-kontrastowych motywów muzycznych brawurowo, a zarazem sugestywnie penetrują kolejne etapy zgłębiania tożsamości seksualnej bohatera. Charakter tej wymyślności najlepiej definiują sceny symbolicznego „aktu zemsty” czy „patroszenia” kurczaka przy akompaniamencie Violetty Villas, w których czuć maksymalizm w wykorzystaniu wszelkich narzędzi dostępnych współczesnemu kinu.

Jedno jest jednak pewne: zupełnie nie o takie kino walczyli nasi ojcowie. Czekaj stworzył bowiem dzieło, na które polski widz wciąż nie jest gotów. Wywołujące mieszankę dekoncentracji, zażenowania, odrazy, oburzenia i rozczarowania, która podczas ogólnokrajowej dystrybucji postawi ekipę Baby Bump w krzyżowym ogniu krytyki. Nic dziwnego skoro wychowanek katowickiej filmówki odważył się wykroczyć poza pole narodowych tendencji do szerzenia utartej martyrologii i pustych truizmów. Trudno, zatem nie odnieść wrażenia, że ten orzeźwiający powiew drapieżnego ekscentryzmu rozczaruje modelowego widza oczekującego klasycznie rozumianego suspensu i zostanie odebrany, jako przejaw deprawująco-ordynarnej herezji. Twórcy powinni być jednak na to przygotowani. Bo jak wiadomo, tak z reguły kończy każdy zuchwalszy manifest objawienia, nadziei i przyszłości kina.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie spodziewałem się po pełnometrażowym debiucie takiego uderzenia. Kuba Czekaj dokonuje w "Baby Bump"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones