Recenzja serialu

Podróżnicy (2016)
Andy Mikita
William Waring

Podróż warta czasu

Istotą dzieła jest jednak to, że członkowie składu to tylko lub aż istoty ludzkie i właśnie to ich człowieczeństwo jest rdzeniem, prawdziwym centrum wokół którego wszystko się toczy. Serial
Rwący potok pełen solidnych serialowych karpi prosto z netflixowego zbiornika sprawia, że łatwo ominąć budżetowo skromniejsze produkcje. Trzysezonowy kanadyjski obraz Brada Wrighta (producent "Gwiezdnych wrót") został szczerze mówiąc, przeoczony przez polską publiczność. Sam przeglądając witrynę w poszukiwaniu perełek, natrafiłem nań przez przypadek. Z początku podszedłem z dystansem, ale już po pierwszym odcinku uczucie zanikło i, chcąc nie chcąc, wpadłem w amok, poznając przy tym, czym w praktyce jest binge watching... jednak od początku.

"Podróżnicy" to historia skupiająca się na pięciu ochotnikach z bliżej nieokreślonej przyszłości. Znając dokładny czas i miejsce pobytu określonych osób, tuż przed ich śmiercią tajemniczy Dyrektor nadpisuje ich świadomości, przenosząc jaźnie ochotników do tych ciał. Po przybyciu podróżnicy przejmują życie gospodarza, ale co ważniejsze, tworzą zespół, którego nadrzędnym celem jest uratowanie cywilizacji.



Fabuła serialu z pozoru wydaje się być odtwórcza. Ile razy to już zdewastowana "Ziemia Jutra" wysyła do czasów historycznych zbawców w nadziei, że odwrócą te nieszczęsne następstwa. Mieliśmy m.in "12 małp", "Terminatora", "Kod nieśmiertelności"."Podróżnicy",mimo że najbardziej przypominają ten ostatni, są czymś unikalnym.

Pierwszoplanowy oddział (sami kanadyjscy aktorzy) tworzy dowódca Grant MacLaren (olśniewającyEric McCormack) jednocześnie agent FBI, żołnierz Carly (Nesta Cooper) pełniąca rolę samotnej matki, medyk Marcy (MacKenzie Porter) będąca na stałe pod opieką opiekuna socjalnego, historyk Philip (Reilly Dolman) borykający się z uzależnieniem od heroiny oraz inżynier Trevor (Jared Abrahamson) łączący grożące śmiercią zadania z lekcjami matematyki w miejscowym liceum. Członkowie zespołu są więc różnorodnie rozmieszczonymi szpiegami, ich pochodzenie nie może zostać odkryte przez XXI-wieczną ludzkość. Używają oni nieznanych nam dziś jeszcze podskórnych komunikatorów, laserowych dział lub nanitów leczących obrażenia podczas akcji. Na szczęście twórcy nie zapędzają się z technologią, można bez zmrużenia oka uwierzyć, że przedstawione gadżety mogą prawdopodobnie powstać w przyszłości.

Istotą tego dzieła jest jednak to, że członkowie składu to tylko lub aż ludzie i właśnie to człowieczeństwo jest rdzeniem, prawdziwym centrum, wokół którego wszystko się toczy. Serial wwierca się w psychikę odbiorcy, ukazując mu wiele kontrowersyjnych, często etycznie, sytuacji. Dla przykładu podam scenę, gdy pewna zdesperowaną osoba z XXI wieku chce popełnić samobójstwo, ale zostaje tuż przed tym bezdusznie "nadpisana". W kolejnym kadrze, gdy nowy gospodarz już dotarł, postać powstaje jak gdyby nigdy nic, rozgląda wokoło, lecz prezentuje się już zupełnie inaczej. Ma ten dziecięcy błysk w oku. Raduje się niebieskim niebem, przyrodą, powietrzem, jak gdyby trafiła do Raju. Raju, którego oryginalny "właściciel" ciała wcześniej nie dostrzegał. Ta sytuacja i cały ten kontrast tworzy dylemat, poważny dylemat moralny, nad którymmożna by było poświęcić osobny tekst i poddać go analizie.

Wracając jednak do wcześniej wspomnianego oddziału, to jest to z jednej strony zespół typowo zadaniowy, trybik w wielkim planie ocalenia ludzkości, a z drugiej każde z osobna ma swoją historię do opowiedzenia. Każde trzyma się jasno określonych protokołów, ale także popełnia błędy i daje ponosić się emocjom. Widz obserwuje podróż tychże postaci przez ich nową egzystencję. Ich podwójna tożsamość to wielkie pole do popisu dla obsady aktorskiej. Młodzi, nieznani praktycznie odtwórcy zachwycają, kreując tak skomplikowane postaci. Na peany w szczególności zasługuje Trevor grany przez Jareda Abrahamsona. Z wyglądu młody i fizycznie sprawny chłopak, a w środku głęboki mędrzec, jak się z czasem okazuje najstarszy człowiek w historii ludzkości. Emanuje on filozoficzną postawą i przemyśleniami. Rozwój tej postaci na przestrzeni trzech sezonów jest niesamowity, a sam aktor zasługuje na statuetkę Emmy za tę rolę. Wyróżnić trzeba także kreację historyka Phillipa granego przez Reillego Dolmana. Toczy on walkę z nałogiem oraz ciążącym na barkach brzemieniem w postaci szczegółowej wiedzy na temat tego, co się stanie. Jest ona nieprawdopodobnie mocna i pełna emocjonalnego impaktu. Wielka w tym zasługa operatorów Neville'a Kidd'a i Stephena Jacksona, których specyficzne close-upy są naprawdę świetne. Żeby jednak nie było tak poważnie, to w to wszystko wplątany jest wątek miłosny zgoła odmiennych postaci, metodycznej Marcy i roztargnionego Dave'a (Patrick Gilmore), w którym nie raz dochodzi komicznych sytuacji.



I właśnie ta zbalansowana mieszanka dramatu i lekkiej komedii z wartką akcją daje rezultat, który jest przystępny zarówno dla fanów sci-fi, jak i tych, którzy kochają głębokie obyczajowe historie. Warto też zauważyć, że przyszłość, z której pochodzą wysłannicy, praktycznie nie jest unaoczniona, co jest rzadkością w tym gatunku. Fabuła nie skacze pomiędzy liniami czasowymi, nie ma też praktycznie retrospekcji z poprzednich "wcieleń" bohaterów. O tym, jak potoczyły się losy świata, dowiadujemy się głównie od historyka lub z krótkich dialogów między protagonistami, co umożliwia indywidualną wizualizację tego, jak ten dystopijny świat może wyglądać. Twórcy na szczęście też nie oślepiają efektami CGI, większość scen zlokalizowana jest w zróżnicowanym terenie, co rozszerza ukazany świat, choć nigdy nie jest dokładnie określone, w którym mieście toczy się akcja. Są to zdecydowanie wartości dodane.

Oczywiście zawsze znajdzie się łyżka dziegciu w beczce miodu. Misje, które prowadzą fabułę, w pewnym momencie mogą znużyć. Na szczęście tylko na chwilę, ponieważ zwrotów akcji nie brakuje.

Reasumując, wydaje mi się, że serial "Podróżnicy" dzięki swojej wielogatunkowości stanowi ciekawą przejażdżkę. Może nie każdy wsiądzie i przepłynie przez tę historięjednymnałogowym ciągiem jak ja. Może niektórzy powiedzą, że lot ten jest mało widowiskowy, bo przecież nie ma tu hollywoodzkich gwiazd, lecz myślę, że jest to interesujące, pełne przemyśleń odświeżenie gatunku z wartą uwagi perspektywiczną obsadą. Traktuje odbiorcę poważnie i nasyca głodnego ekranowej podróży widza.
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones