Recenzja filmu

Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (2016)
Anthony Russo
Joe Russo
Chris Evans
Robert Downey Jr.

Polityka dzieląca przyjaciół

Oglądając dwie części "Avengerów", gdzie na jednym ekranie pojawili się wszyscy dotychczasowi bohaterowie komiksowych produkcji, można było wywnioskować, że prędzej czy później w filmach z
Oglądając dwie części "Avengerów", gdzie na jednym ekranie pojawili się wszyscy dotychczasowi bohaterowie komiksowych produkcji, można było wywnioskować, że prędzej czy później w filmach z uniwersum Marvela dojdzie do konfliktu na linii Kapitan Ameryka – Iron Man. Mimo że obu łączyła – szorstka – przyjaźń, to oprócz złośliwości i przekomarzań, wielokrotnie potrafili iść ramię w ramię, aby uratować ludzkość, czy to przed najeźdźcami z innej galaktyki, czy to przed Ultronem. Niestety, tak jak pozostali Avengerzy, pozostawiali po sobie nie tylko licznie zniszczenia, ale również rannych i ofiary śmiertelne wśród społeczności, w obronie których stawali. Rządy całego świata powiedziały: "Dość!". Postanowiły narzucić nadzór nad ich działaniami. To od superbohaterów miało zależeć, kto stanie po jakiej stronie.



Wiadomo, że ekranizacje na motywach komiksów nie mogą być tylko i wyłącznie filmami Sci-Fi z elementami przygodowymi. Są one wielogatunkowe – od akcji, przez kryminał, thriller, komedię, romans po dramat. Bracia Anthony i Joe Russo postanowili kontynuować sukcesywny marsz po "Kapitanie Ameryce: Zimowym Żołnierzu" i pociągnąć gatunek typowej, komiksowej akcji oraz rozwinąć wątek szpiegowskiego thrillera. Znowu wracamy do przeszłości, kiedy zimną wojnę toczyły ze sobą Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich oraz Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Wtedy jedni i drudzy mieli swoich agentów, którzy wnikali w struktury przeciwnika. Niektórzy dowódcy mogli to ciągnąć nawet po upadku komunizmu, bo jeszcze wierzyli w odrodzenie się ZSRR. I ta cała historia jest tak wklejona w rzeczywistość jaka wtedy była, że młody człowiek, który nie interesuje się historią powszechną po II wojny światowej, może pomyśleć, iż to wszystko jest na faktach, co byłoby zbyt niewyobrażalną sytuacją, ponieważ na świecie nie ma ludzi o nadprzyrodzonych zdolnościach, czy jakichkolwiek mutantów. Nie mogło zabraknąć tematyki politycznej. Od jakiegoś czasu w USA debatują nad ograniczeniem prawa dostępu do broni, bo coraz częściej pojawiają się informacje, że jakaś osoba (głównie z problemami na tle psychicznym) wtargnęła do jakiegoś budynku, np. rządowego i zabiła/zraniła od kilku do kilkunastu osób. Superbohaterowie to w pewnym sensie taka broń masowego rażenia, która zdecydowanie może być niebezpieczna dla ludzkości. Dlatego władza chce ich trzymać na smyczy i wypuszczać jedynie wtedy, kiedy będzie taka konieczność.



Po "Avengers: Czasie Ultrona" było wiadomo, w jakiej ekipie znajdzie się Iron Man, czyli Tony Stark (grany przez Roberta Downeya Jr.). Tony, i bez wpływu tesseractu, miał wyrzuty sumienia, że przez jego działania z przeszłości, zginęło wiele niewinnych istnień. Przez swoją arogancję i chęć „zmiany świata na lepsze” doprowadził do powstania Ultrona, który mógł wszystko unicestwić. Na dodatek jego ukochana, Pepper Potts, postanowiła odsunąć się, zarówno od prowadzenia firmy, jak i od niego. To był dla niego kolejny cios. Gdy nadarza się okazja, aby te całe złe wrażenie naprawić, czyli działanie pod nadzorem ONZ, Iron Man jest pierwszą osobą, która decyduje się podpisać odpowiedni dokument. Za nim idą: porucznik James Rhodes (Don Cheadle), Vision (Paul Bettany) i – tu niespodzianka – Czarna Wdowa (Scarlett Johansson), która nigdy za Starkiem nie skoczyłaby w ogień. A w tej sytuacji postanowiła przeciwstawić się swojemu przyjacielowi, Steve’owi Rogersowi, znanemu szerszej publiczności jako Kapitan Ameryka (w tej roli Chris Evans). Bohater amerykańskich dzieciaków z okresu II wojny światowej, po doświadczeniach z "S.H.I.E.L.D.", która dość łatwo dała się zinwigilować przez "Hydrę", nie ma zamiaru być chłopcem na posyłki, więc również nie próżnuje i kompletuje całkiem niezłą ekipę: kumpla z „Zimowego Żołnierza”, czyli Sama Wilsona (Anthony Mackie), Wandę Maximoff (Elizabeth Olsen) oraz samego Zimowego Żołnierza (Sebastian Stan), co tylko zaognia konflikt między liderami uniwersum Marvela. W międzyczasie do grup dołączają: agent Clint Barton (grany przez Jeremy’ego Rennera), Czarna Pantera (Chadwick Boseman), Ant-Man (Paul Rudd) i – podstępnie zwerbowany przez Starka – Spider-Man (Tom Holland). Połączenie tych wszystkich postaci, które razem tworzą mieszankę wybuchową, w filmie przypominającym szpiegowski thriller, jest zdecydowanie na plus, za co trzeba pochwalić braci Russo. Potrafili kontynuować to, co zapoczątkowano w pierwszej części Avengerów" i świetnie dorzucili następne osoby do tej mocno obsadzonej grupy.



Świetne wrażenie pozostawili po sobie T’Challa i Peter Parker. Chadwicka Bosemana w ogóle wcześniej nie znałem. W roli drapieżnego kota wypadł kapitalnie. Z jednej strony to spokojny, stonowany dyplomata, dla którego rodzina i bezpieczeństwo społeczeństwa – w szczególności z jego kraju – są najważniejsze. Z drugiej, jeśli znajdzie się taki chojrak, który postanowi bez pytania wejść na jego teren, musi spodziewać się, że zostanie pokiereszowany ostrymi pazurami, które nie potrzebują wizyty u manicurzystki. Dołącza do ekipy Tony’ego Starka, ale trzyma się na uboczu. Węszy w tym swój interes, a jedyną osobą, która staje mu na drodze i nie pozwala osiągnąć wytyczonego celu jest Kapitan Ameryka, który w przeciwieństwie do Czarnej Pantery, nie chce nikogo od razu sądzić, tylko rozwiązać zagadkę, aby poznać rzeczywisty bieg wydarzeń. Drugi z wymienionych bohaterów – Peter Parker – był dla mnie zaskoczenie. Tom Holland w roli Człowieka-Pająka wypadł fantastycznie. Można stwierdzić, że to Spider-Man z krwi i kości, który ma w sobie jeszcze coś z dzieciaka, jakim był na początku swojej przygody z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Tobey Maguire, który w mojej opinii prezentował się lepiej w tej roli od Andrew Garfielda, to przy nim emeryt, ewentualnie facet po trzydziestce, który nie chce się usamodzielnić. Młody Parker, wnosząc do fabuły sporą dawkę emocji, przyłącza się do Iron Mana, choć raczej nie wie, w jakiej sprawie walczy. W przeciwieństwie do Scotta Langa, u którego łamanie prawa to chleb powszedni. W "Ant-Manie" dał się poznać z bardzo pozytywnej strony jako chłopczyk w skórze mężczyzny, mający złote serce, w szczególności w stosunku do córeczki. Na tyle zapadł w pamięci Falconowi, że ten angażuje go do drużyny Steve’a Rogersa, w której robi za starszą wersję Petera Parkera, co gwarantuje kolejną dawkę amerykańskiego humoru.



Przy tak skonstruowanych zespołach musimy mieć gwarancję, iż sceny walki powinny być na najwyższym poziomie. I tak właśnie jest. Anthony i Joe Russo pokazali, że w takich momentach znają się na rzeczy i wiedzą, jak to przedstawić, aby usatysfakcjonować widzów. Zapewne wzorowali się na "Mad Maxie: Na drodze gniewu", gdzie George Miller fenomenalnie uwidocznił bijatyki w centralnej części kadru. Bracia Russo wykonali świetną robotę, gdyż widzimy praktycznie każdy zadany cios, ale też nie tracimy z uwagi pozostałych fragmentów ekranu. Uwidocznione jest to w dwóch przypadkach: podczas pościgu Kapitana Ameryki i Czarnej Pantery za Zimowego Żołnierza oraz w trakcie starcia wszystkich bohaterów na niemieckim lotnisku. Ta scena jest kwintesencją filmu. To, co fani komiksów lubią najbardziej. Około 20 minut mija w mgnieniu oka. Ogląda się to z zapartym tchem.



Wiadomo, że każdy film ma zarówno zalety, jak i wady. Na pewno da się odczuć, iż w pewnym momencie zabrakło "benzyny". Samochód jeszcze jedzie, lecz na oparach. Widz odnosi wrażenie, że zaraz będzie koniec, ale wtedy na ekranie pojawia się Spider-Man i ruszamy dalej. Ogólnie "Civil War" powinien być trzecią częścią Avengerów (choć brakuje Thora i Hulka), a nie Kapitana Ameryki. Steve Rogers nie jest wiodącą postacią. W jego buty stara się wcisnąć Tony Stark. Iron Man zapoczątkował całe uniwersum Marvela, dominuje w ekranizacjach o sobie i w "Avengers" oraz "Avengers: Czas Ultrona", ale nie może spychać Kapitana Ameryki na drugi plan. A takie odniosłem wrażenie. Zza kulis niespodziewanie wyskoczył agent Clint Barton. Sokole Oko rezygnuje z rodzinnej sielanki i wraca do służby dla ludzkości. Co widać, nie tylko po jego przygotowaniu fizycznym, ale również po grze aktorskiej Jeremy'ego Rennera. Sprawiał wrażenie zmęczonego tą rolą i zdecydowanie byłoby lepiej, gdyby jego bohater nie pchał się z łukiem na płytę lotniska, a w końcu naprawił traktor w stodole. Nieporozumieniem dla mnie jest postać niejakiego Zemo (Daniel Brühl). Facet pojawił się znikąd. Co prawda ma dość poważne powody do tego, aby być wśród bohaterów tego filmu, ale tych wątków mamy tak dużo, że możemy przebierać w nich jak w ulęgałkach, co widać w scenariuszu, który skacze z kwiatka na kwiatek. Podobnie fragment z Rumlowem (Frank Grillo) też jest niepotrzebny. Z jednej strony super, bo ciągle coś się dzieje, ale z drugiej – mamy do czynienia z totalnym miszmaszem, w szczególności jeśli chodzi o miejsce rozgrywania akcji.



"Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów", a raczej – według mnie –  "Avengers: Wojna bohaterów" jest kolejnym świetnie zrealizowanym filmem w uniwersum Marvela, z filarami w postaci Kapitana Ameryki i Iron Mana na czele. Za dużo w nim wątków związanych z Tonym Starkiem, przez co Steve Rogers musi się nieźle napocić, aby widzowie wiedzieli, iż to on jest głównym bohaterem tej komiksowej ekranizacji. Nie mogę stwierdzić, że nie dorasta do pięt poprzedniej części o Kapitanie Ameryce, ale też byłoby błędem z mojej strony, gdybym wychwalał ten film pod niebiosa, gdyż majstersztykiem w tej materii nie jest. Na pewno znajduje się w czołówce, ale nie w pierwszej trójce tych przygód. Jednak każdemu miłośnikowi tej serii spodoba się "Civil War". Polityka rozdzieliła przyjaciół, więc rozłamu nadszedł czas.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na to starcie wszyscy fani Marvela czekali od miesięcy. Nowy "Kapitan Ameryka" miał być inny niż... czytaj więcej
"Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów" to jeden z tych przypadków, w których zwiastun filmu jest znacznie... czytaj więcej
Pozytywne recenzje jakie zebrała druga odsłona przygód Kapitana Ameryki musiały bardzo zaimponować... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones