Recenzja filmu

Grawitacja (2013)
Alfonso Cuarón
Sandra Bullock
George Clooney

Próżnia

Uwaga: recenzja może zawierać śladowe ilości spoilerów. "Grawitacja" to bez wątpienia jeden z największych zwycięzców tegorocznej oscarowej gali. Siedem statuetek w tym najważniejsza za
Uwaga: recenzja może zawierać śladowe ilości spoilerów.

"Grawitacja" to bez wątpienia jeden z największych zwycięzców tegorocznej oscarowej gali. Siedem statuetek w tym najważniejsza za reżyserię, to dowód na ogromny sukces komercyjny, jaki odniosło najnowsze dzieło Alfonso Cuarón. Film, którego realizacja trwała ponad cztery lata, przez wielu uznawany jest za największy przełom w kinie od czasu "Avatara".



"Grawitacja" to spektakl dwóch aktorów. Ryan (Sandra Bullock) i Matt (George Clooney) podczas jednej z misji w kosmosie muszą stawić czoła niespodziewanemu zagrożeniu ze strony szczątków zestrzelonej satelity. Kiedy okazuje się, że ich stacja zostaje zniszczona, a oni jako jedyni uszli z życiem, głównym celem pozostaje przetrwanie.

Naprawdę starałem się, aby powyższy opis był dłuższy niż jedno zdanie. Niestety film Alfonso Cuarón pod względem fabularnym praktycznie nie istnieje. Twórcom skutecznie udaje się zatuszować niedomagający scenariusz warstwą wizualną. Abstrahując od wszelkich błędów związanych z realizmem całej historii, technicznie bowiem "Grawitacja" jest filmem świetnym i to nie podlega dyskusji.

Jednak w chwilach gdy piękne obrazy zostają na ekranie zastąpione przez aktorów, a do gry wkraczają dialogi, widz może poczuć się jak idiota. I nie chodzi tu o duet Bullock-Clooney. Aktorzy wypełniają powierzone im zadania poprawnie, choć bez fajerwerków. Szkopuł tkwi w osobie scenarzystów, których śmiało można posądzić o lenistwo lub w najgorszym wypadku brak talentu. Bracia Cuarón próbują wywołać emocje u widza możliwie najprostszymi, a wręcz prymitywnymi środkami. Śmierć córki głównej bohaterki to jeden z najbardziej oklepanych i nietrafionych pomysłów. Do tego możemy dorzucić scenę, w której kompletnie bezradna Ryan zasypia, a następnie budzi się pełna siły i motywacji do działania. Oczywiście moc tą otrzymuje uprzednio w... "cudownym" śnie, który staje się odpowiedzią na wszystkie jej wątpliwości. Tego typu - chciałoby się powiedzieć - niuanse, znacznie psują odbiór filmu. Minimalizm i banał jakim posługują się scenarzyści "Grawitacji" jest niejako brakiem szacunku dla widza. Natomiast szeroko pojęty patos, który w tym obrazie wylewa się z niemal każdej strony, dla bardziej wymagającego kinomana może stać się nie do zniesienia.

To co reżyserowi udaje się uchwycić to pustka i niepokój jakie wypełniają kosmos, a zarazem nieocenione piękno tego miejsca. Wszystko dzięki dobrej scenografii. "Już rozumiem, podoba ci się tu. Możesz wyłączyć wszystkie systemy... Zgasić wszystkie światła... Po prostu zamknąć oczy i mówić sama do siebie. Tu nikt cię nie skrzywdzi." mówi Matt w jednej ze scen.



Kosmos z pewnością można pokochać. Co do "Grawitacji" zdania są podzielone.  Ktoś powie "przerost formy nad treścią" i nie będzie to przesadna złośliwość. Bądźmy szczerzy - gdyby nie nowoczesne zastosowania techniczne w filmie, nie miałby on racji bytu. Niemniej jest to kolejny poważny przystanek na drodze do nieuniknionych zmian w kinie. Czy będą to zmiany na lepsze? Co do tego mam spore wątpliwości.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Uwaga! Recenzja może zawierać drobne spoilery! "Grawitacja" to największe zaskoczenie tego roku.... czytaj więcej
Zazwyczaj przerost formy nad treścią w rozumieniu kinematograficznym oznacza przywarę negatywnie... czytaj więcej
"Grawitacja" przejdzie do historii kina z kilku różnych powodów. Pierwszym, i bodajże najważniejszym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones