Recenzja filmu

Hej, Skarbie (2009)
Lee Daniels
Gabourey Sidibe
Mo'Nique

Prosta historia

"Push", jedyna nowela amerykańskiej pisarki i poetki, Sapphire, po 14 latach doczekała się ekranizacji. Za kamerą stanął Lee Daniels, specjalista od tematów trudnych i kontrowersyjnych. Jego
"Push", jedyna nowela amerykańskiej pisarki i poetki, Sapphire, po 14 latach doczekała się ekranizacji. Za kamerą stanął Lee Daniels, specjalista od tematów trudnych i kontrowersyjnych. Jego wersja historii chorobliwie otyłej, 16-letniej dziewczyny z nowojorskiego Harlemu szybko zdobyła uznanie krytyków i opasły worek najróżniejszych filmowych nagród. Czy słusznie? Czy losy czarnoskórej Clareece, gwałconej przez ojca i maltretowanej przez matkę, ale uparcie idącej w stronę marzeń, nie wpisują się idealnie w modny dziś postulat politycznej poprawności? Czy złote statuetki to czasem nie jest ukłon w stronę milionów dziewczyn podobnych do głównej bohaterki?

Film nie ma klasycznego podziału na wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Nie wiemy, jak cała sprawa się zaczęła, nie poznajemy również zakończenia. Ot, smutny wycinek ze smutnego życia. Czy przełomowy i niosący nadzieję? Nie wiem. Wiem natomiast, że oszczędzono nam nadmiernej ckliwości, przesady i cukierkowych rozwiązań. Film momentami ociera się o infantylizm, ale taki był zamiar jego twórców. Clareece brutalnie obdarta z dzieciństwa bez przerwy tego dzieciństwa poszukuje i uparcie do niego wraca. Stąd "gadające" zdjęcia z albumu i naiwne, banalne z pozoru sceny marzeń naszej bohaterki.

Co jest w tym filmie najmocniejsze? Bez wątpienia jego prostota i pewna neutralność przekazu. Lee Daniels nie rzuca oskarżeń, nie pokazuje palcem, kto jest winny, nie szuka na siłę odpowiedzi i drastycznych rozwiązań. Oddając narrację w ręce (a raczej usta) głównej bohaterki, pozwala jej opowiedzieć swoją historię. Powoli, spokojnie, bez specjalnych emocji. Okazywanie uczuć pozostawia widzowi, to on ma się wzruszyć, zdenerwować, zasmucić.

"Precious..." to film skromny, prosty, cichy. Nie ma aspiracji do bycia arcydziełem i filmem przełomowym. Ot, smutna historia młodej dziewczyny walczącej o swoje marzenia. Momentami porażająca, przejmująca i chwytająca za serce. Bez patosu i przesadyzmu pokazuje jak okrutne potrafi być życie. Zwykłe życie zwykłego człowieka. Film pokazuje problem ale nie pokazuje jak go rozwiązać. Pozostawia nas z wątpliwościami, niedosytem co do dalszego losu głównej bohaterki. Wszyscy chcemy żeby jej się powiodło, trzymamy kciuki i z radością patrzymy, jak z podniesioną głową Clareece wychodzi na prostą, rozpoczyna nowe życie. Wszystko co ma, to marzenia. Jedni powiedzą "tylko", inni powiedzą "aż". Jedni się wzruszą i zachwycą, inni dostrzegą schematyczną historię z naiwnym zakończeniem.

Bardzo ciekawie zostały zbudowane relacje na linii rodzic - dziecko. Z jednej strony okrutna, zdemoralizowana, wyrodna matka, z drugiej biedna i poniewierana córka. Potwór i ofiara. Ale czy na pewno? Czy końcowa spowiedź Mary nie rzuca nowego światła na całą sytuację? Jej zachowania z pewnością nie można usprawiedliwiać, ale czy można je zrozumieć? Może mamy do czynienia z dwiema ofiarami patologicznego systemu społecznego, dwoma niechcianymi wyrzutkami, zepchniętymi na margines. Postać matki wydaje się o wiele bardziej tragiczna i wzbudza większą litość. Dla niej nie ma już ratunku, nadziei, przyszłości. Zdziecinniała i naiwna Clareece uparcie dąży w stronę marzeń, podnosi się z kolan, i idzie dalej. Nawet jeśli jej podroż to czysta utopia, bez możliwości happy endu, ona się nie poddaje. I to jest, moim zdaniem,  główne przesłanie filmu.

Filmu, który z pewnością warto obejrzeć. Nie tylko dla kapitalnych aktorów (Mo'Nique jest rewelacyjna), nie tylko po to, aby zobaczyć parę znajomych twarzy (Mariah Carey czy Lenny Kravitz). Warto poświęcić trochę czasu, aby wyrobić sobie własne zdanie na temat przesłania zawartego w "Hej, skarbie". Kiedy już będziecie wiedzieć, czy film to ugrzeczniona historia, z banalnym i naiwnym morałem, czy piękna metafora walki o własne cele, dowiecie się też nieco więcej o sobie samych. To, czego ja się dowiedziałem, jest z pewnością warte siedmiu "gwiazdek".
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W czasach, gdy ludzie chodzący regularnie do kina, oczekują zaskoczenia, nowości, pomysłowości i... czytaj więcej
Do filmu "Hej, Skarbie" podchodziłem z pewnym dystansem. Obraz Lee Danielsa zrobił furorę na gali... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones