Recenzja wyd. DVD filmu

Kocham cię od tak dawna (2008)
Philippe Claudel
Kristin Scott Thomas
Elsa Zylberstein

Przebudzenia

Philippe Claudelnajwyraźniej wyznaje zasadę: "Śpiesz się powoli". Pierwszą powieść opublikował bowiem na krótko przed przekroczeniem Rubikonu czterdziestki, pierwszy obraz wyreżyserował zaś,
Philippe Claudelnajwyraźniej wyznaje zasadę: "Śpiesz się powoli". Pierwszą powieść opublikował bowiem na krótko przed przekroczeniem Rubikonu czterdziestki, pierwszy obraz wyreżyserował zaś, będąc u progu pięćdziesiątego roku życia. W obydwu przypadkach, stworzył dzieła niezapomniane: dopracowane w każdym calu, porażające autentycznością - do przeżycia i przemyślenia.

Filmowy debiut Francuza to opowieść o powrocie do normalności i oswajaniu się z rzeczywistością. Główną bohaterkę, Juliette (wyróżniona Europejską Nagrodą FilmowąKristin Scott Thomas), poznajemy bowiem w dniu, w którym opuszcza więzienne mury. Jako, że przez cały czas odbywania kary, kobieta nie miała kontakt z nikim z rodziny, doskonale zdaje sobie sprawę, iż zdana jest tylko i wyłącznie na siebie. Niesamowicie przerażona i niemniej samotna stara się jednak nie okazywać słabości - przywdziewa maskę chłodu i beznamiętności, sprawia wrażenie nieco wyniosłej i wiecznie nieobecnej. Zupełnie tak, jakby była jedynie obserwatorką życia, a nie jego uczestniczką. Gdy młodsza siostra, Léa (nagrodzona CezaremElsa Zylberstein), niespodziewania zaprasza ją pod swój dach, oferuje pomoc i wsparcie, Juliette reaguje więc zupełną obojętnością.


Brzmi jak typowy dramat obyczajowy? Być może. Na szczęście, oglądanie"Kocham cię od tak dawna"o wiele bardziej przypomina pracę archeologa - to stopniowe odsłanianie warstw tajemnic, które prowadzą do warstw kolejnych; nieustanne odkrywanie wzajemnej zależności przyczyn i skutków. Kim jest Juliette? Dlaczego spędziła piętnaście lat w więzieniu? Jak to możliwe, że przez cały ten czas nie miała kontaktu z siostrą? Dlaczego próba przeczytania wiersza przez Małą Lys (Lise Ségur), wywołała w niej tak silny gniew? To tylko niektóre z pytań, jakie zaczynają kłębić się w naszych głowach już po kilkunastu minutach seansu. Pewni jesteśmy natomiast tego, iż główna bohaterka skrywa tajemnicę równie wielką co bolesną, która coraz bardziej niszczy ją i wypala, a którą nie może lub nie chce z nikim się podzielić. Wątpliwości nie budzi również fakt, iż stan wewnętrzny kobiety przekłada się na to, co widać na zewnątrz: blada twarz, przygarbiona postawa, unikanie kontaktu wzrokowego, zbyt duże ubrania w niewyróżniających się kolorach, nerwowe wypalanie jednego papierosa za drugim… Juliette sprawia wrażenie kogoś, kto za wszelką cenę pragnie zniknąć; zatopić się w tle czy rozpłynąć się w powietrzu. Jej psychiczny dyskomfort potęgują dodatkowo przedmioty (wszechobecne kraty), miejsca (ciemne, ciasne wnętrza) i sceny przypominające te zza murów zakładu karnego - znalezienie się w tłumie kobiet, oczekujących na wejście do klubu, wywołuje wręcz atak paniki. Uwagę przykuwają też pierwsze spotkania głównej bohaterki z mężczyznami, kiedy to szybko podaje im dłoń, wbija wzrok w ziemię, po czym krótko i zwięźle odpowiada na zadawane pytania. Zupełnie tak, jakby w dalszym ciągu zdawała raporty strażnikom więziennym. Wiele wskazuje więc na to, że pomimo fizycznego uwolnienia, Juliette nadal pozostaje w kleszczach własnych lęków, myśli i dawnych przyzwyczajeń.


Na szczęście ma obok siebie osoby, które robią wszystko, aby tylko wróciła do normalnego życia. Jedną z nich jest Léa, która - choć formalnie dużo młodsza - postanawia przejąć obowiązki starszej siostry i roztoczyć nad Juliette parasol ochronny. Chce oszczędzić jej bólu i wstydu, podnieść na duchu, zaspokoić potrzebę bezpieczeństwa czy przynależności. Wyrazisty, niezwykle sugestywny sposób wyrażania uczuć przez Leę, jak również dziewczęca i niewinna twarzElsy Zylberstein, bez wątpienia wzmagają w widzach przekonanie co do szczerości intencji i prawdziwości uczuć bohaterki. Nie sposób też nie zauważyć, iż portrety psychologiczne sióstr Fontaine zostały skonstruowane na zasadzie kontrastu (skrywająca tajemnicę - ta, z której można czytać jak z otwartej książki; introwertyczna - ekstrawertyczna; złamana przez życie - ciesząca się nim; beznamiętna - emocjonalna etc.), przez co obydwie znakomicie uzupełniają się i dopełniają. Pomiędzy kolejnym przewodnikami i obrońcami Juliette - jej kuratorem, kapitanemFauré (w tej roli rewelacyjny, niezwykle przekonującyFrédéric Pierrot) oraz przyjacielem Lei, Michelem (Laurent Grévill) - a nią samą, wyczuwalna jest natomiast specyficzna więź, łącząca jedynie tych, którzy utracili ukochaną osobę i przez resztę swych dni muszą zmagać się z bólem, przechodząc kolejno przez stadia: zaprzeczania, gniewu, targowania się, depresji...


Stan wewnętrzny głównej bohaterki, zachodzącą w niej przemianę, doskonale oddaje również muzykaJean-Louisa Auberta. Początkowo jest to jeden, nieco przytłumiony dźwięk, jednak z czasem - gdy Juliette zaczyna zrzucać gruby pancerz ochronny, pod którym się schowała - dźwięków pojawia się coraz więcej, nabierają też większej intensywności. Najczulszych strun wrażliwości widzów (tych, o których istnieniu być możne nie mieli nawet pojęcia) dotyka zaśKristin Scott Thomas- nieznośnie wręcz przekonująca w roli kobiety, która musi rozpoczynać życie od nowa, zmagając się przy tym zarówno ze sobą, jak i światem.

Pomimo tego, że obrazClaudeladotyka spraw niezwykle trudnych i bolesnych, reżyser opowiada historię z niezwykłą subtelnością i wyczuciem. Stroni od egzaltacji i patosu, rezygnuje z uproszczeń czy filmowych dróg na skróty. Ujmuje prostotą, mądrością i szczerością… Czyż nie są to wyznaczniki wielkiego kina?
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W jednej ze scen filmu, główna bohaterka Juliette ogląda w muzeum obraz Emile Frianta pt. "Ból".... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones