Recenzja filmu

300 (2006)
Zack Snyder
Gerard Butler
Lena Headey

Przechodniu, powiedz Sparcie...

W 480 roku przed naszą erą licząca 7 tysięcy żołnierzy armia grecka stawiła w przesmyku Termopile czoła 100-tysięcznej armii perskiej pod wodzą króla Kserksesa. Mimo tak wielkiej przewagi Persom
W 480 roku przed naszą erą licząca 7 tysięcy żołnierzy armia grecka stawiła w przesmyku Termopile czoła 100-tysięcznej armii perskiej pod wodzą króla Kserksesa. Mimo tak wielkiej przewagi Persom przez kilka dni nie udawało się przełamać greckiej obrony. Losy bitwy przechyliły się na korzyść najeźdźców dopiero po tym, jak zdrajca Efialtes z Malis pokazał im drogę umożliwiającą okrążenie greckich sił. Świadomi klęski żołnierze zdecydowali się na odwrót. Na polu bitwy pozostali tylko Spartanie - 300-osobowy oddział dowodzony przez króla Leonidasa. Wiedzieli, że nie mają szans na zwycięstwo, ale wystarczająco długie związanie armii perskiej w walce pozwoliło Grekom zreorganizować obronę i stawić czoła siłom Kserksesa w bitwie pod Salaminą. Dramatyczne wydarzenia z 480 roku p.n.e. stały się inspiracją dla komiksowego twórcy Franka Millera, który w 1998 roku opublikował rysunkową miniserię zatytułowaną "300". Opowieść zdobyła trzy nagrody Eisnera (odpowiednik Oscarów w świecie komiksowym) i dziś zaliczana jest do klasyki współczesnego komiksu. Nic więc dziwnego, że dziełem Millera stosunkowo szybko zainteresowało się Hollywood, gdzie podjęto decyzję o jego ekranizacji. Reżyserię filmu powierzono Zackowi Snyderowi, cenionemu twórcy wideoklipów i reklamówek, który zwrócił na siebie uwagę widzów przebojowym remakiem "Świtu żywych trupów" George'a A. Romero. "300" jest drugą pełnometrażowa produkcją w jego karierze i dowodem na to, że o Snyderze jeszcze nie raz usłyszymy. Wszyscy, którzy po obejrzeniu doskonałych zwiastunów wiele obiecywali sobie po filmie, nie wyjdą z kin zawiedzeni. "300" to jeden z najbardziej zachwycających wizualnie obrazów, jaki zobaczyć można na dużym ekranie. Snyder podszedł do ekranizacji w podobny sposób, w jaki na taśmę filmową przenieśli "Sin City" Robert Rodriguez i Frank Miller (przy niewielkiej pomocy Quentina Tarantino). Komiksowe kadry stały się podstawą kadrów filmowych. Wiele scen w "300" do złudzenia przypomina plansze narysowane przez Millera. Zachowana została charakterystyczna kolorystyka, projekty postaci, kostiumów i aranżacje kadrów. Również od strony scenariuszowej "300" bliski jest komiksowemu oryginałowi, choć tutaj autorzy skryptu - Zack Snyder, Michael Gordon i Kurt Johnstad - pozwolili sobie na odstępstwa od opowieści Millera. W historię, której bohaterowie przemawiają kwestiami znanymi z komiksowego albumu, wpletli kilka nowych wątków, które - jak mniemam - miały tę prostą w sumie historię uczynić znacznie głębszą i wielowymiarową. Rozbudowano między innymi rolę żony Leonidasa - królowej Gorgo, która w komiksie pojawiała się jedynie na początku i w zaledwie kilku kadrach. W ekranizacji urasta do rangi pełnoprawnej partnerki króla mającej wpływ na jego decyzje i rządzenie państwem, a po jego wyruszeniu na wojnę odpowiedzialnej władczyni zabiegającej w radzie o poparcie dla walki z Persami. Jej głównym przeciwnikiem jest nieobecny w komiksie Theron - zdrajca i oportunista. Przewijający się przez cały czas projekcji wątek rywalizacji pomiędzy tymi bohaterami jest dla Snydera okazją do wyjaśnienia motywów jakie kierowały Leonidasem, kiedy w towarzystwie niewielkiego oddziału ruszał na spotkanie z perską armią i o jaką stawkę toczy się wojna. Nie do końca kupuję zmiany wprowadzone przez scenarzystów. Wydaje mi się, że nie docenili oni inteligencji widzów uznając, że ci bez odpowiednio patriotycznych wywodów nie uwierzą w sens poświęcenia dzielnych wojowników. I tak król Leonidas co i rusz w wykrzykuje do swoich żołnierzy, że walczą o wolność, sprawiedliwość, prawo i rozsądek, a jego żona przytacza te same wartości podczas płomiennego wystąpienia w spartańskiej radzie. Tych, stosunkowo niewielkich, odstępstw od komiksowego oryginału nie akceptuję nie dlatego, że jestem wyznawcą dzieła Millera, ale dlatego, że w ogólnych rozrachunku okazują się zupełnie niepotrzebne. Bez Therona i umoralniających, patriotycznych pogadanek historia opowiedziana w "300" nic by nie straciła. Jednak większość widzów oczekuje z niecierpliwością na premierę filmu Snydera nie ze względy na jego fabułę, ale zachwycającą stronę wizualną, której przedsmak dały nam wspomniane już wcześniej zwiastuny. Pod tym kątem obraz nie rozczarowuje i spełnia wszystkie pokładane w nim nadzieje. Dzięki nowoczesnej technologii Snyder tchnął życie w komiksowe kadry tworząc widowisko, jakiego jeszcze w kinach nie było. Oglądając "300" nie mamy wątpliwości, że jego reżyser zęby zjadł na reklamówkach i wideoklipach. Snyder umiejętnie wykorzystuje w filmie środki najczęściej spotykane w tego rodzaju formach - zwolnione i przyspieszone ujęcia, ciekawą pracę kamery, kolorystykę, a jednocześnie doskonale potrafi to połączyć z muzyką, czego najlepszym dowodem jest zapadająca w pamięć scena z wyrocznią. Na premierę "300" oczekiwałem z nie mniejszą niecierpliwością niż dwa lata temu na "Sin City" Rodrigueza i Millera. Tym bardziej się cieszę, że obraz Snydera nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Amerykański reżyser na podstawie zachwycającego komiksu stworzył równie zachwycające widowisko zapewniające dwie godziny solidnej rozrywki.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Frank Miller swoją współpracę z Hollywood zaczął równie szybko, co skończył. Po licznych modyfikacjach... czytaj więcej
Granica pomiędzy głupotą a odwagą jest niezwykle cienka i niewielu potrafi odróżnić jedno od drugiego.... czytaj więcej
Filmem Snydera zainteresowałam się z powodów dosyć banalnych i mało artystycznych, chociaż z pewnością... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones